Nie popadajmy w paranoje.Wiadomo, że pierwszy trymestr jest najważniejszy ale spokojnie powinno być wszytko dobrze. Ja kończę ciąże i zdarzyło mi się wypić kilka łyków piwa. A na moim ślubie wręcz zaszalałam wypiłam 2 lampki szampana:)

okaze sie jak urodzi czy bedzie zdrowe, skad my to mamy wiedziec???

zanim wiedziałam, że jestem w ciąży i w pierwszej i teraz wypiłam kilka drinków :/ według USG i innych badań które wykonałam z moją dzidzią w brzuchu jest wszystko ok :) z moją 9 letnią córką też nie miałam żadnych problemów :) co nie oznacza, że namawiam do picia i uważam że picie w ciązy jest ok ;) w każdym razie dzieci mają się dobrze ;)

W ciąży nie piłam alkoholu, nawet lampki wina, czy szampana, Ale jak pierwszy raz zaszłam i jeszcze o tym nie wiedziałam to nie powiem do 2 mies. byłam na nie jednej imprezie. A były to szalone czasy, studenckie :):):)

Najważniejsze, że z małym było wszystko ok, miał 10 pkt.:)

Z tego co wiem to nie ma bezpiecznej ilości alkoholu tzn. każda ilość może zaszkodzić dlatego niepowinno się pic WOGÓLE. Ale nie jest też powiedziane, że np po piwie dzidziuś będzie chory. Dlatego nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko zastanowić się przed siegnięciem po kolejne piwo. Stres też tu nie pomoże, a napewno nie wpływa korzystnie na rozwój dziecka.

o rany...

Wypiła 4 browary wiedząc że jest w ciąży i jeszcze później płakała.... Straszna ta historia!!!!
Żałuję że nie ma sankcji dla matek w ciąży które się upijają.
Ja nie wiedząc o ciąży na samym początku piłam alkohol na paru imprezach ale jak się dowiedziałam o ciąży to nie tknęlam ani kropli. Nic nie tłumaczy Twojej przyjaciółki.

Powiem Ci tak. Po takim wyskoku dziecko jak najbardziej ma wielkie szanse dostać po porodzie 10 punktów, to natomiast o niczym nie świadczy. Takie rzeczy wychodzą później, np. w szkole, kiedy dziecko mamy popijającej alkohol w ciąży może mieć problemy w nauce...

nie popieram picia w ciazy ale ogolnie sa "matki" ktore przez cala ciaze pija i dzieci maja zdrowe, sa tez i takie ktore bardzo o siebie dbaja a dzidzia chora sie rodzi. nie ma reguły...

kocham takie wpisy...