« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
julias
julias

2011-07-14 09:54

|

Edukacja i wychowanie

czy któraś stosowała metodę usypiania 3/5/7 ? z jakimi skutkami?

ciężko mi Młody usypia, przyzwyczaił sie do cycusia, a ja muszę robić praktyki i Olek będzie siedział z tatusiem 2 tyg. :/
przeczytałam o tej metodzie, powiem szczerze że szkoda mi Małego męczyć, jeśli ona nie skutkuje.
a moze któras z Was ma patent na usypianie niemowlęcia w ciągu dnia?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mola

odnośnie czy się może coś stać - może. mama mi opowiadała historię, że jedna matka usypiała dziecko w taki sposób, ze wychodziła z pokoju i mimo płaczu dziecka nie przychodziła, żeby sie nie nauczyło "wymuszać". dziewczynka darła się rozpaczliwie i nagle umilkła, co zaniepokoiło jej babcię (matkę to nie ruszyło, myśłała że mała usnęła), babcia weszła do pokoju, a w łóżeczku wnuczka właśnie się dusiła własnymi wymiocinami, bo z płaczu się zerzygała.
wiadomo- to skrajny przypadek, przypuszczam że żadna z nas nie zostawiłaby dziecka, które tak mocno płacze.

inna rzecz - dziecko, które potrafi stać w łóżeczku, nie zawsze potrafi się położyć z powrotem. czasem płacze bo jest śpiące a nie wie, jak ma się położyć.

ja czasem jak mnie nerwy poniosą, wyjdę z pokoju. ale czasu nie odmierzam. moim "wskaźnikiem" jest ton głosuu Marcina. jak mnie woła, to mówię mu nie wchodząc do pokoju, że:
- jest już noc, pora spać
- nyna?
- tak, nynać, śpimy, połóż główkę, dobranoc
uspokaja się na chwilę, potem zaczyna marudzić bardziej, wołać. znów dyskutujemy przez drzwi. oczywiście on po chwili znowu marudzi, więc wchodzę do pokoju, siadam przy łóżeczku, daję rączkę do trzymania i po paru - parunastu minutach mały zasypia.

jak usypia go tata, to jest masakra. w dzień ok, ale w nocy nie ma zmiłuj, muszę być ja. próbowałam robić tak, by go M. usypiał, ale nie wytrzymuję, bo po chwili on się tak drze że masakra. jak wejdę do pokoju i trzymam go za rękę, uspokaja się i zasypia.
Ja też słyszałam o podobnych przypadkach.. Więc nie wydaje się być aż tak skrajny..

Dziecko w histerii bardzo często nie może złapać oddechu..

No i wyobraźmy sobie mamusie która czeka pod drzwiami aż minie określony czas, dziecko zanosi się płaczem, ona nic nie robi, bo czeka aż wskazówka zegara wybije TĘ porę.. A tu nagle dziecko przestaje płakać. Mamusia myśli sobie.. O metoda działa, jak świetnie, wchodzi do pokoju, a tam duszące się dziecko.

odnośnie czy się może coś stać - może. mama mi opowiadała historię, że jedna matka usypiała dziecko w taki sposób, ze wychodziła z pokoju i mimo płaczu dziecka nie przychodziła, żeby sie nie nauczyło "wymuszać". dziewczynka darła się rozpaczliwie i nagle umilkła, co zaniepokoiło jej babcię (matkę to nie ruszyło, myśłała że mała usnęła), babcia weszła do pokoju, a w łóżeczku wnuczka właśnie się dusiła własnymi wymiocinami, bo z płaczu się zerzygała.
wiadomo- to skrajny przypadek, przypuszczam że żadna z nas nie zostawiłaby dziecka, które tak mocno płacze.

inna rzecz - dziecko, które potrafi stać w łóżeczku, nie zawsze potrafi się położyć z powrotem. czasem płacze bo jest śpiące a nie wie, jak ma się położyć.

ja czasem jak mnie nerwy poniosą, wyjdę z pokoju. ale czasu nie odmierzam. moim "wskaźnikiem" jest ton głosuu Marcina. jak mnie woła, to mówię mu nie wchodząc do pokoju, że:
- jest już noc, pora spać
- nyna?
- tak, nynać, śpimy, połóż główkę, dobranoc
uspokaja się na chwilę, potem zaczyna marudzić bardziej, wołać. znów dyskutujemy przez drzwi. oczywiście on po chwili znowu marudzi, więc wchodzę do pokoju, siadam przy łóżeczku, daję rączkę do trzymania i po paru - parunastu minutach mały zasypia.

jak usypia go tata, to jest masakra. w dzień ok, ale w nocy nie ma zmiłuj, muszę być ja. próbowałam robić tak, by go M. usypiał, ale nie wytrzymuję, bo po chwili on się tak drze że masakra. jak wejdę do pokoju i trzymam go za rękę, uspokaja się i zasypia.
Ja robię to samo, kiedy puszczają mi nerwy. Wychodzę się uspokoić, żeby mały nie widział jak wyprowadził matkę z równowagi ;) I też nie czekam 3,5, czy 7 minut a słucham przez nianię co się dzieje (tak, choć mamy w mieszkaniu dwa pokoje, używam niani, która doskonale rejestruje nawet oddech małego, inaczej zaglądałabym co chwilkę do pokoju podczas snu) albo zaglądam co robi przez szparę w drzwiach. Kiedyś tak się zdarzyło, że wyszłam się uspokoić a młody w międzyczasie usnął. Nie płakał przy tym, po prostu usnął a ja miałam wyrzuty sumienia, że mnie tam nie było.
Nie wiem, pewnie przesadzam w drugą stronę, ale jakoś mi się w głowie nie mieści, że niemowlę rozumie,że mama jest w pobliżu kiedy traci ją z oczu.

hahahahha no napewno nie jesteś MATKA POLKA O NIE! NIC A NIC! :) :)
jak napisałaś powyżej nie znasz tej metody i to w Twojej wypowiedzi wszystko wychodzi!
jakie pozostawienie dziecka w histeri! w samym łóżeczku co ma sobie zrobić? TAK JESTEM PEWNA ŻE, NIC SOBIE NIE ZROBI.
Każdy ma swoje metody, ja na odczepianie dziecka od szczebelków i odkładanie na zmianę przez godzine też mogłabym mieć zastrzeżenia. ale tego już nie napisze bo widze NERWOWA JESTEŚ ;)
pozdrawiam

Jesteś pewna że nic sobie nie zrobi?

Ja mam nieco odmienne zdanie. Pomijając to, ze nie masz zielonego pojęcia co czuje wtedy dziecko, a na pewno nie czuje się fajnie kiedy matka go zostawia. Bo dla dziecka jeśli mamy nie ma w pobliżu to tak jakby jej wcale nie było, tym bardziej jak zostawia go w trudnych chwilach takich jak zasypianie. Nie wytłumaczysz takiemu małemu dziecku, że jesteś za ścianą i przyjdziesz jak tylko zegarek wystuka określoną porę. A w tym czasie, może sobie płakać, nawet się udusić z płaczu..
Pisałaś że nie są to tortury. Może rzeczywiście fizycznie nie widać żadnych śladów tortur, ale na psychice się to odbija. Ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal prawda??

Czemu niektórym osobom tak ciężko chodź trochę sobie wyobrazić co czuje dziecko.. Czy pierwotne instynkty naprawdę opuściły nas do reszty? Pozostały tylko metody "specjalistów"?
Zgadzam się w zupełności.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasiaw00

:)
no i mam :)
moje zdanie jest jakie jest i nikt go nie zmieni.
wiele osób z tej metody korzysta i świat dzieci się na tych 3 dniach nie wali.
ale naprawdę w kółko takie przekonywanie siebie nawzajem nic nie da, bo każda z nas ma swoje w głowie i koniec.
a co do MATKI POLKI to oczywiście nie jest to złe, chwała dla takich matek. określenie to wpisałam tutaj ponieważ zazwyczaj takie matki od razu atakują na forum i nie dają się swobodnie wypowiedzieć.
dalej podtrzymuje że, dziecku nic się nie stanie przy tej metodzie a te teorie o tym co może się wydarzyć to już nawet nie komentuje.
nie popadajmy w jakąś określoną swoją teorie w głowie.
stosowałam tą metode i nie znostawiłam córki na 7 minut samej! oczywiście zaglądałam do niej! nie dałam jej możliwości dojścia do płaczu aż się zanosiła!!
specjaliści proponują tą metode matką bo wiedzą że MATKI nie dadzą zrobić dziecku krzywdy!!!!
Wy w ogóle nie rozumiecie o co w tym wszystkim chodzi!

to mój ostatni wpis na to pytanie i nie odpisujcie mi bo nie przeczytam cudnych teorii.
a jak mnie nie ma to obsmarujcie ile wlezie!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

kasiaw00, ja Cię nie atakuję i nie krytykuję. tak jak napisałam, nie wierzę, by któraś z nas doprowadziła dziecko do takiego płaczu, żeby się zanosiło i dusiło. opisałam skrajny przypadek, który jednak miał miejsce w życiu, więc nie możesz tego nie brać pod uwagę, ze takie sytuacje się zdarzają. za bardzo to bierzesz do siebie, a to przecież nie o tobie było.
jak pisałaś w pierwszych postach, domyśliłam się, ze nie doprowadzasz swojego dziecka do histerii.

ale strasznie nie lubię, jak ktoś tak pisze: "moje zdanie jest jakie jest i nikt go nie zmieni." po to jest forum, by poczytać zdania innych, być może zweryfikować swoje poglądy. jak ktoś nie dopuszcza do siebie tego, ze ktoś może mieć inne zdanie, wcale nie gorsze,a czasem lepsze, to się nie rozwija.