Czesc cipolki :)

Jak widac na liczniku 34 tydzien, wiec jesli nic sie nie zmieni, to za 4 tygodnie cc :) Juz sie doczekac nie moge.

Ciagna mi sie te dni okropnie. Plecy bola mnie masakrycznie, miednica boli jakby miala roztrzaskac sie na kawalki. Ostatnio jak w nocy chcialam isc do lazienki to uslyszalam trzask i poczulam ostry bol. Na szczescie nic nie peklo :P

Od tygodnia puchne. Musialam kupic przeokropne laczki, bo tylko w nie dalam rade wsunac moje hipciowate stopeczki :D Mordka tez zrobila sie sporawa, do tego mam na okraglo czerwone wypieki i wygladam jak z horroru :P

Ze wzgledu na puchniecie mialam robiony test glukozowy ( 3 godziny siedzenia w poczekalni i pobierane 3 probowki krwi, masakra :/ ) i badania krwi na zatrucie ciazowe. Na szczescie wszystko jest ok, i nic mi nie dolega.

Ostatnio mam mega apetyt, plus codziennie mnie "przeczyszcza". Coz, wole to niz zaparcia :P

We wtorek jade z tesciem do szpitala na 2 dopplera. WOlala bym z mezem, ale on nie dostanie wolnego, a sama nie moge, bo sie z ta babka w sekretariacie nie dogadam :P No i dowiem sie ile maly przybral na wadze :) Obstawiam, ze bedzie 2800-2900 :P Moj spory chlopczyk :)

Musze po tym dopplerze umowic sie jakos z moja polozna, bysmy napisaly plan porodu i umowila mnie na konsultacje w szpitalu. Niby moge umowic sie sama, ale polozna stwierdzila, ze lepiej jak bedzie tam ze mna itd :)

No to chyba na tyle, buziam :*

PS: Majka urodz juz Nataniela ! :***