W sklepie biologicznym w Berlinie. Jajko ugotowane calkiem na twardo. Mały ma gorączkę 40 stopni cały czas praktycznie, po czapkach spada do 39,5. Wymiotuje, non stop spi, jest apatyczny, bardzo placze bo go brzuszek boli, kupa ze śluzem i krwią. Objawy potwierdzone godzinę temu przez lekarza. Czekam na wyniki z laboratorium które bedą najprawdopodobniej dopiero jutro. MASAKRA! ;(;(

Wlasnie to nie były jajka od gospodarza, tylko zakupione normalnie w sieciowce sklepów BIO. W Berlinie sa bardzo popularne. Sama tego mie rozumiem.. Przecież jajka były na 1000% ugotowane na twardo. Mało tego- malemu dałam tylko pol żółtka a sama zjadłem resztę. Ale lekarz stwierdził ze dziecko jest bardziej wrażliwe od dorosłego. Zeby wykluczone bo gorączka za wysoka, trzydniowka tez bo nie byłoby kupy z krwią :/

Oooo to żeś mnie nastraszyła :( Ja mojemu ze wsi jajka kupuję i daje na miękko.

Biedny ten Twój bobo :(

To zes teraz dowalila. Pierwsze słyszę, ale brud tak czy siak wykluczam bo żyjemy obecnie w skrajnie sterylnych warunkach chyba ze zaraził sie w kawiarni dla matek z dzuecmi po tym jak dotykał tamte zabawki

Nie mogę temu z kolei zapobiec bo nie będę dziecka na smyczy trzymała. Co będzie w takim razie jak pójdzie do przedszkola i będzie miał styczność z innymi dziećmi? Niestety to wszystko jest wpisane w wychowywanie dziecka

szok! po produktach BIO????masakra

Moja mama tez sie kiedys zarazila salmonella, to byla masakra:( trzymam kciuki zeby sie szybko z tego wygrzebal i masz racje, nie da sie wszystkiemu zapobiec, ja daje malemu jajka bez pieczatek( od ludzi ze wsi) jest pewne ryzyko, niestety.