Blog: em3

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

jutro idę z małym do przychodni. drugi raz w jego niespełna rocznej karierze. i słabo mi się robi, bo jako matka nieszczepiąca nie cieszę się tam zbytnią sympatią, a już zrozumieniem to w ogóle. i mam w sobie chwiejną gotowość do zapodania małemu jakiejś szczepionki. prawdopodobnie na wzw. albo rotawirusy. i słabo mi się robi z lęku. i nie wiem, który lęk jest lepszy - ze pojawią się komplikacje po szczepieniu a ja nigdy w życiu sobie nie wybaczę, że moja ręka się do tego przyłożyła, czy gorzej będzie mi, gdy nie szczepiąc mały zachoruje na jakieś gówno i sobie z tą chorobą nie poradzi lub poradzi kiepsko. wtedy będę sobie pluła w brodę, ze go nie szczepiąc nie ochroniłam, nie mówiąc już  o pluciu mi w twarz wszystkich dookoła, że tak się kończy fanaberia nieszczepienia.

 

co ciekawe, ilekroć planuję wyprawę w w/w celu do przychodni, mały zaczyna strajkować - a to jakiejś wysypki dostaje, a to kichnie częściej niż zwykle...  

 

do tej pory wolałam zdać się na los, wierząc, ze prawdopodobieństwo zachorowania jest na tyle małe, że nie warto ryzykować powikłań poszczepiennych. ale zaczynam się łamać, bo w realnym życiu nie mam wsparcia w tym temacie. nawet moja mama mnie nie popiera, na szczęście też nie potępia, ale sama ma obawy. 

 

w takim  momencie brakuje mi tej drugiej połowy - współdecydującej o moim dziecku. bo gdy jest dwoje rodziców, ta odpowiedzialność rozkłada się po połowie. co dwie głowy - to nie jedna. a ja muszę sama odpowiadać za moje dziecko i ponosić konsekwencje moich i tylko moich decyzji. i kurewnie ciężko mi z tym.

 

ps. fajny cytacik znalazłam, dr Piotr Albrecht, pediatra:

"Jeśli ktoś świadomie chce rezygnować ze szczepień, to w tym powrocie do natury powinien być całkiem konsekwentny i nie oczekiwać od medycyny pomocy (kosztownej i wysoko specjalistycznej), jeżeli potem dziecko zachoruje na jedną z chorób zakaźnych. Nie powinien także oczekiwać od społeczeństwa wsparcia, jeśli w konsekwencji takiej choroby dojdzie do trwałego kalectwa - powinien heroicznie znieść cierpienia do końca. Czy przeciwników szczepień rzeczywiście na to stać?"

 

a co z cierpieniem rodziców dzieci z powikłaniami poszczepiennymi? z tego wniosek, ze w takim razie oni mogą sobie pozwolić na brak heroizmu i oczekiwać od państwa wszelkiego wsparcia. a co otrzymują? - zaprzeczenie, że to szczepionka wywołała chorobę dziecka.

szlag trafia i kurwica bierze.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

szukałam takiego lekarza, niestety nie znalazłam, myślę jeszcze o jednym, może do niego pójdę i zapytam, bo słyszałam że homeopatią się zajmuje. bo tak naprawdę nie wiem, od jakich szczepionek zacząć.

taa... a czytałam jak to rodzice pochopnie odkładają szczepienia z powodu błahych katarków... dzięki mola, przynajmniej znam kontrargumenty.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sylwia30

omamusiu  - moje dziecko jest nie szczepione na nic i chodzi do zlobka od 3 miesiecy 2 razy w tygodniu.  Pewnie zarazilo sie od innych dzieci, przeszla bardzo lagodnie , miala jasna biegunke robila kupki za kazdym miedzy posilkami a czasem i dwa. Nie trafila do szpitala, duzo pila wody , mleko pila normalnie. Przeszla bez szwanku. Za to moj maz nabawil sie od niej bo to on glownie zmienial jej pieluszki. Mimo iz myl za kazdym razem rece to i tak zarazil sie. Przeszedl dosc ostro. W ciagu jednej nocy stracil 6 kg. I tak samo robil kupy tylko dosc czesciej i tego samego koloru.

 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mola
Em a skąd jestes?