Blog: embryo
« Powrót do listy wpisów
To było w szóstym dniu 35tc...
Koło godziny 19 zaczął mi się stawiać brzuch. Jeszcze nic nikomu nie mówiłam, bo skurcze miałam od 24tc.
Koło godziny 20 zaczęłam się niepokoić, bo brzuszek robił się, co raz to twardszy i nie czułam ruchów mojej dzidzi. Powiedziałam mamie i mojemu D. Że musimy jechać do szpitala, na co powiedzieli, że przecież to już praktycznie 36tc i mogę mieć przecież skurcze... Ja się bałam...
O 21 byłam już tak zdenerwowana, że wzięłam torbę i zaczęłam krzyczeć, że MUSZĘ JECHAĆ NA PORODÓWKĘ!
Pojechaliśmy...
Położna podpięła mnie do KTG a tam skurcze poza skalę, (ale one mnie w ogóle nie bolały!) Wiedziałam, kiedy będzie skurcz, bo serduszko, co raz szybciej biło...
Po pół godziny przyszła pani doktor. Zbadała mnie i uświadomiła, że ujście zamknięte, szyjka skrócona o 50%, rozwarcie na dwa palce. Powiedziała, że położą mnie na patologii na podtrzymaniu.
Poszłyśmy na USG...
Pani doktor przyłożyła głowicę do mojego brzucha i wtedy poczułam przeszywający ból... Nic nie mówiłam... Mówiła, że wody muszą mi się sączyć, bo kieszonka jest już bardzo mała... Powiedziała, że mały waży 1600 gram! A PRZECIEŻ MIAŁ WAŻYĆ 2600! Tak mówił mi mój ginekolog...
Poczułam, że coś ze mnie się wylało, brzuch bolał mnie już niemiłosiernie. Powiedziałam, że chyba wody mi odchodzą. Pani ginekolog powiedziała mi żebym pokazała a tam była już sama krew.
Wstałam i wtedy się zaczęło... Krew zaczęła lecieć ze mnie strumieniem. Lekarka szybko zadzwoniła na porodówkę po wózek dla mnie (położna chyba jej powiedziała, że zaraz czy coś takiego, bo ta zaczęła się tak drzeć do telefonu, że JUŻ, że NATYCHMIAST, „bo pani dostała krwotoku..."
Biegli ze mną na wózku do windy i na porodówkę moja mama i Damian zrobili się bladzi jak ściana, bo za mną pełno krwi...
Kiedy byliśmy już na porodówce Lekarka zaczęła krzyczeć "CESARKA NA CITO!!!" I nagle tłum lekarzy i studentów był już obok mnie... To była chyba 21.30... To wszystko działo się tak szybko...
Położyli mnie na kozetce. Ja straciłam już tyle krwi, że nie kontaktowałam. Płakałam strasznie i dostałam drgawek. W pewnym momencie poczułam, że coś ze mnie wychodzi... Dali mi jakieś dwa kieliszki do wypicia a położna próbowałam założyć mi wenflon... Wbijała się 3 razy, bo za każdym razem pękały mi żyły.
Kazali mi wstać... Na kozetce zobaczyłam 20cm skrzep. Chyba skrzep... Do tej pory nie wiem, co to było...
Pojechaliśmy na sale operacyjna..
Pani pomogła mi wstać i usiąść stole. Powiedzieli, że mam wypiąć kręgosłup. Anestezjolog wymacał mi kręgi i wtedy powiedzieli, że mam się nie ruszać. A ja na to, że ja się cała trzęsę, że nie potrafię tego opanować! Powiedziała żebym się nie przejmowała... Położyli mi nogi na tych rozpórkach czy jak to się tam nazywa, podpięli coś do palca i założyli ciśnieniomierz, który co chwile mierzył mi ciśnienie.
Anestezjolog zaczął przykładać mi kostkę lodu i pytał czy czuję. Czułam... Spytał jeszcze trzy razy i dopiero przestałam czuć.
Nie czułam bólu, ale czułam gdzie mnie dotykają, co robią... Czułam, jak mnie cięli, naciskali na brzuch. Było mi nie dobrze... Mdliło mnie...
Lekarz, który prowadził operację powiedział, że już za chwilkę będzie - chodziło o mojego synka. Nie mogłam oddychać... Dali mi maskę z tlenem a ona ciągle mi spadała, bo tak się trzęsłam...
Moja mama była przy mnie cały czas, głaskała mnie po głowie - za to jestem jej najbardziej wdzięczna.Usłyszałam płacz. To była najpiękniejsza chwila. Rozpłakałam się... Pokazali mi synka tylko na chwilę i poszli. On był taki malutki...
W momencie poczułam, że chce mi się spać. Próbowałam się opanować... Szycie trwało jakieś 40 minut, po czym przełożyli mnie na łóżko i zawieźli na sale poporodową.
Dalej się trzęsłam u miałam drgawki...
Płakałam, co będzie z moim dzieckiem, czy wszystko z nim w porządku. Był przy mnie mój Damian. Widziałam, że tylko powstrzymuje się od łez. Kiedy już pojechał, zeszły mi jeszcze tylko dwie kroplówki i przewieźli na sale pooperacyjną na położnictwie.
Dzwoniłam do niego czy był u małego czy go wpuścili. Powiedział, że był - później przyznał się, że nie mógł się pozbierać tak strasznie płakał...
Na drugi dzień zawieźli mnie na neonatologię. Kiedy go zobaczyłam rozpłakałam się... On był taki chudy...
To było na prawdę trudne, nawet teraz mam łzy w oczach... Malutki był wcześniakiem hipotrofikiem, ważył 1620g mierzył 43cm i miał 7/7 pkt. Po kilku dniach dowiedziałam się że odkleiło się łożysko. Po USG główki okazało się, że miały miał wylew II stopnia. Na szczęście okazało się, że nic nie uszkodził. Po trzech tygodniach wyszedł ze szpitala. Teraz ma ponad 15 tygodni i po hipotrofi nie ma śladu. Jest pulchniutkim ślicznym bobasem :)
Komentarze
2012-06-06 20:43
Ojej,straszne to co piszesz.jednak ciesze sie cholernie ze wszystko jest w porzadku.Ciesz sie kazda chwila z tym malym skarbem!
2012-06-06 21:28
wiesz co dobrze że żyjemy w takich czasach.. Brak mi słów coś strasznego musiałaś przeżyć mam łzy w oczach jak o tym pomyślę. Wszystkiego dobrego dla Ciebie i syneczka!
2012-06-07 03:30
Sama się popłakałam czytajac Twój wpis:/ a w ciąży nie jestem i hormony nie buzuja.. Wyobraziłam sobie siebie w tym wszystkim, masakra jednym słowem.. Ciesze się, że wszystko skończyło sie dobrze, że Ty i Maluszek przetrwaliście ten poród i macie się dobrze.. Trzeba wierzyć swojej matczynej intuicji, nie dać stłamsić postronnym, ktorzy przeważnie uspakajaja i twierdzą, że to normalne.. mój synek zaplatał sie w pepowine, a połozna kazała mi na siłe przec.. dobrze że monitorowałam cały czas jego puls i kazałam zawołać drugą położna z krzykiem, że przeć nie bedę.. ehh My mamy jestesmy niezastapione:)
2012-06-07 03:33
Maluszek jest prześliczny :)
2012-06-07 10:23
mi tez lzy polecialy:( dzieki bogu jest juz wszystko ok:)
2012-06-08 11:23
dzielna jestes naprawde odwazna, ja czytam to co opisalas a lzy same plyna... to niech ta wasza pociecha rosnie zdrowo :* Powodzenia
2012-07-23 18:46
Czytajac to poplakalam sie ......; (( strasznie wzrószające do tej pory mi lzy leca ...podziwiam cie ja chyba bym nie dala rady strasznie panikara jestem ; )
2015-01-26 22:12
Tak wiele musiałaś przejsc, razem musieliście, tak wiele negatywnych i bolesnych uczuc musiało wam towarzyszyc w tej teoretycznie pięknej chwili, aż nie sposób sobie tego z boku wyobrazic co wtedy, w tamtym momencie musieliscie czuc..
I co to za gin, który źle pomierzył dziecko? O hipotrofii powinnaś wiedziec dużo wcześniej eh..
Ale wszystko się ułożyło, nawet dzidziusiowi "nic takiego" nie było, teraz widzę jaki już jest duży, kochany dzielny chlopak :) To najważniejsze :)
Pozdrawiam
Kategorie pytań
-
Antykoncepcja
-
Bezpłodność
-
Choroby i zdrowie
-
Ciuszki dla bobasa
-
Dieta karmiącej mamy
-
Dieta niemowlęcia
-
Dieta przyszłej mamy
-
Edukacja i wychowanie
-
Ginekologia
-
Gry i zabawy
-
Higiena i pielęgnacja
-
Laktacja i karmienie
-
Moda i Uroda
-
Nianie, opiekunki
-
Niemowlęta
-
Noworodki
-
Objawy ciąży
-
Poronienie
-
Poród i Połóg
-
Pozostałe
-
Prawo
-
Prawo i ciąża
-
Przebieg ciąży
-
Rozwój dziecka
-
Sport i Ćwiczenia
-
Sport i ćwiczenia dla mamy
-
Sprzedam
-
Szpitale, lekarze, położne
-
Uwagi i opinie
-
Zabawki i akcesoria
-
Zakupy
-
Zdrowie w ciąży
Pytania o ciąże
- 1 tydzień ciąży
- 2 tydzień ciąży
- 3 tydzień ciąży
- 4 tydzień ciąży
- 5 tydzień ciąży
- 6 tydzień ciąży
- 7 tydzień ciąży
- 8 tydzień ciąży
- 9 tydzień ciąży
- 10 tydzień ciąży
- 11 tydzień ciąży
- 12 tydzień ciąży
- 13 tydzień ciąży
- 14 tydzień ciąży
- 15 tydzień ciąży
- 16 tydzień ciąży
- 17 tydzień ciąży
- 18 tydzień ciąży
- 19 tydzień ciąży
- 20 tydzień ciąży
- 21 tydzień ciąży
- 22 tydzień ciąży
- 23 tydzień ciąży
- 24 tydzień ciąży
- 25 tydzień ciąży
- 26 tydzień ciąży
- 27 tydzień ciąży
- 28 tydzień ciąży
- 29 tydzień ciąży
- 30 tydzień ciąży
- 31 tydzień ciąży
- 32 tydzień ciąży
- 33 tydzień ciąży
- 34 tydzień ciąży
- 35 tydzień ciąży
- 36 tydzień ciąży
- 37 tydzień ciąży
- 38 tydzień ciąży
- 39 tydzień ciąży
- 40 tydzień ciąży