Postaram się streścić jak to możliwe. W ten weekened był mąż, więc jak zawsze gdzieś chciał zabrać Tomka. Mieli iść na basen, jednak zaproponował żebyśmy poszli całą rodzinką. Myślałam że nie wypali, bo Domi nie ma kostiumu, ale przypomniałam sobie ten, który dostała od cioci. Wcześniej był sporo za duży, ale teraz pasował jak ulał. Na basanie było fajnie. Na początku mąż sobie popływał a ja pilnowałam dzieci, póżniej on się nimi zajął a ja popływałam. Wygłupialiśmy się, poszłam nawet z Domi do jacuzi. Tak się śmiała, żałowałam że nie miał kto jej zdjątka robić... Później najgorsza część kąpieli. Po tym miłym czas na niemiłe. Wycieranie, suszenie. NA początku trzeba było jakoś Tomka z wody wyciągnąć. To niełatwe bo on uwielbie się pluskać (wszędzie poza wanną). Podejrzewam że niebawem mu ogon wyrośnie i będzie syrenem... Później jak już weszliśmy do szatni przyszedł czas na przebieranie Domi. Płakała jak nigdy, ale sę udało. Ogólnie to ja z Domi na basenie byłam 40 min, 20 min. się przebiaryłyśmy, a Damian z Tomkiem wyszli po godz. i jeszcze się przebierali, więc kiedy na nich czekaliśmy Domi usnęła. 

Jakby któraś z mam miała wątpliwości. Wiem, że na basenik powinno się chodzić od 3 msca, ale pediatra mówił że już z nią można chodzić.

Zdjatek znowu dodać nie mogę, więc dodam do galerii, jak ktoś ciekawy niech obejrzy :P

A i jeszcze jedno dzisiaj jedziemy do teściowej i zabawimy u niej do piątku. Także do piątku mogę być nieobecna