Zuzia ostatnio jest niesamowicie rozwszeszczana. Od niedzieli non stop placze. W ciągu doby śpi tyle co nic jak na takiego maluszka. Zamiast spać 18h to ona śpi 7h w nocy, i w tedy 3-4h MAX w ciągu dnia, i to tylko w 10-15 minutowych drzemkach.  Nie mam pojęcia o co jej chodzi, jest świerzo najedzona, pampersik przebrany, ubrana odpowiednio a i tak non stop płacze, nie pomaga cycuś czy nosznie na rękach ani próby zabawiania. Myślałam że może kolki,no bo jednana święta jadłam nowe rzeczy, ale znowu nic nie pomaga, masowanie brzuszka a ni herbatki ani noszenie na rękach. Na święta byłam u mamy więc miałam mnustwo ludzi do pomocy, każdy ją brał bo chcieli mnie odciążyć, ale teraz znowu jestem z nią sama w domu i nie daje rady. Już psychicznie zaczynam nie wyrabiać. Mama mówi że to może już być na zęby bo Marysia miała pierwszy ząbek mając 2 i pół miesiąca, i ja sama też miałam nie całe 3 miesiące. Ale Niuńka ani nie ma gorączki, ani katarku, nic. Jedynie co to niesamowicie się ślini i wpycha rączki do buzi. Myślałam że ślinienie się na tym etapie to normalka, a wpycha rączki bo jest głodna/spragniona, ale nawet jak dostawała cycka na 5 min, to po chwili wszystko ulewała. Może wy mi coś podpowiecie? Przeierz nie moge siedzieć z włączonym odkurzaczem przez cały dzień (jedyne co pomaga).