Blog: hipopotam

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
hipopotam
hipopotam

2012-09-27 11:47

|

Komentarze: 4

22h w bólach...

W czwartek, 20.09.2012r. zaczęły łapać mnie bóle.. najpierw lekkie i nieregularne, lecz już o 16 były regularnie co 10 minut.

 

Koło 20 trafiłam do szpitala, ze skurczami już co 5 minut. Trafiłam na porodówkę.

 

Na porodówce trafiłam akurat tak, że dyżur miał mój lekarz prowadzący - szczęśliwa, że będzie miał kto o mnie zadbać, niestety przeliczyłam się...

 

Leżąc w skurczach co 2-3minuty usłyszałam tylko, jak szanowny Pan doktor, który potrafi tylko brać kasę od ludzi powiedział pielęgniarce, żeby zawieźli mnie na salę przed porowodwą, bo on chce spokojnie przespać noc;/

 

Jednak nie dałam się - telefon do mojej ciotki, położnej, która akurat była na urlopie, ale zadzwoniła do swojej koleżanki - opieka załatwiona. 

 

Nadal skurcze co 2 minuty, bolesne, długie, ale... rozwarcia brak!

 

Z samego rana powoli zaczęło robić się rozwarcie.. 1cm... 2cm...

 

W tajemnicy przed lekarzem koło godziny 8 dostałam od położnej zastrzyk na wywołanie.. POMOGŁO !!

 

Skurcze co raz mocniejsze, czestsze, w sumie umierałam z bólu, ale rozwarcie... postępuje !! 5cm - dostałam gaz na zanieczulenie...

 

Uff... ulga... Skurcze nadal bolą, ale już nie tak.

 

Rozwarcie 6cm, odeszły wody płodowe, już zielone i...

 

Tętno maleństwa spada...

 

Dostałam tablektę pod język, kroplówkę, tlen... Tętno wzrasta...

 

Ale chwilowo... Znów zaczyna spadać. Szybko wołamy Panią lekarz, ale ta olała sytuację, mówiąc, żeby nie patrzeć na to, co pokazuje urządzenie...

 

Tętno wzrasta. Za chwilę znów zaczyna spadać.. Wołamy naszą Panią położną, która natychmiast zareagowała.. Zawołała lekarki i nawet nie pamiętam kiedy trafiłam na stół operacyjny...

 

Okazało się, że maleństwo było owinięte pępowiną.

 

Było troszkę niedotlenione, ale na szczęście tylko chwilę i wszystko jest wporządku

 

Tak 21.09.2012r. o godzinie 12:25 na świat przyszedł mój największy skarb - Piotruś, poprzez cc.

 

Po godzinie 14 skończyła się operacja.

 

 

Tak po tylu godzinach ból i strachu mogę tulić swoje maleństwo.

 

 

Moje chłopisko mierzy sobie 60cm i waży 4070g pełne szczęścia!

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
czeremcha88

Nie do pomyslenia jak lekarze pochodzą do rodzacych a w szczegolnosci do problemow z Malutkami. Dobrze sie skonczylo na szczescie . Gratulacje raz jeszcze wink

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
poducha

co za kurwy z tych lekarzy:/ nie rozumiem po co katowac kobiete przez tyle godzin narazac zdrowie dziecka zeby po takim czasie zrobic cc, znieczulica:/

ale najwazniejsze ze z dzidzia wszystko ok, gratuluje syna:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
silence

Współczuję Ci,mogę jedynie domyślać się co przeżyłaś :(  Dobrze,że masz już synka przy sobie,gratuluję :))

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita

Jeju, jaki stres...cale szczescie ze to sie dobrze skonczylo. Gratuluje synka:)"nie patrzec na to co pkazuja urzadzenia" - rece opadaja, ona tez sie powinna znalesc przed prokuratorem:/