chyba mnie dopadł, nie mogę sobie odmówić kupna prezentów dla najbliższych, kilku drobnostek dla malutkiej i dla siebie, oczywiście dla męża, a że mamy sporą rodzinę, to troszkę się uzbierało tego wszytskiego, ale ja kocham DAWAC, bardziej niz brac, choć oczywiście kocham dostaac prezenty, jednak radość z jaką moge komus coś ofiarować jest dla mnie przyjemnością :) 

także troszke przyszalałam... kupiłam sobie czerwona sukenkę na chrzciny malej  bo będą w 2 dizęń świat i troszkę mam mało czasu na 40-tkę, ostatnio dużo ludzi przewija się u nas, a to tesciowa, bo juz zjechała na Święta, a to siostra z mężem, a to przyszli rodizce chrzetsni, a to mąż zjeżdzą z tarsy, a to któryś z dziadków, bo był Mikołaj.fajnie że pamiętali o mojej córce, choć niektóre symblcizne prezenty, to dziecko miało dużo radości, najbardziej podoba jej się skoczek od babci, tak w nim szaleje, że sama jestem zadzwiona ile ma energii :))

także idą Święta, zaczynam to czuć i mimo mojej diety ebzmlecznej, bezjajecznej udało mi się stworzć moje menu świąteczne, niestety bez ciastowe, ale może być, menu w restauracji też udalo się ustalić,a by każdemu spasowało (chrzciny), wynegocjowalismy niezłą cene nawet...

chciałabym mieć to już za soba, bo trodzke się stersuje ty Wielkim Dniem mojej Alicji, a co będize na komunii, a na jej ślubie to hoho...

z zębem lepiej, po tej kosztownej dość maści przeszło mi, oby na razie nie wrócilo, cysiamy dalej :)

a z prywatnych spraw - libido wróciło z hukiem :D (albo to świąteczny nastrój rozhulał je) :DDD