czuję się jak tykająca bomba horonalna, buzuja mi hormy do potęgi n-tej! najpierw cykle 20-24 dniowe, a teraz 34 dzien cylu i cisza; wybuchnę, roznosi mnie złośc, jestem rozdrażniona, zmęczona, wściekła, zła na cały calutki świat, pochłaniam kosmiczne ilości slodyczy, moja cera to jeden wielki koszmar:/

wczoraj wizyta u ginekolga, ciąza czy nie ciążą? już domyślałam się, że może ktoś zamieszkał znowuw  moim brzuszku, już wyobrażałam sobie, że jakoś damy radę, jak byloby cięzko, ale też i fajnie, mogłabym przerwac prace, pobyć z mała, jakos moze bysmy sobie poradzili....

Ala miałaby rodzeństwo, może siostrzyczkę? bawiłyby się taks łodko razem, ja miałabym weselej, 

a potem obawy, że zdrowotnie nie udzwigne kolejnej ciązy, potem wizja kolejnej leżącej zagrozonej ciązy, a  my sami bez pomocy, jak tu zajać się dwulatką? leżąc cąłymid niami plackiem, a potem problemy z  alergia pokrzywka pohormonalną tak głudo cierpiałam sama wysypana, swędząca sycha skóra i sterydy tonami ładowane na ciało...

i wizja jak dać radę fizycznie, psychicznie i fiannsowo...:://

ale....nie ciąża, piusto puściutko na usg, beta hcg też to ptowierdziła, w dodatku TSH W NORMIE - oszaleję, nikt mi nie pomoże teraz, albo zdecyduje sie łykać hormony, albo...nie wiem, a i tak źle i tak niedobrze, po hormonach podbne szalenstwa pcuhnięcie itd, testowanie w nieskonczonosc nowych tabletek a koszt? ehhh pomóżcie, wiem że są tu mamy, które mają taie huśtawki, jak sobie pomóc? jakie metody naturalne?

oszaleję