No więc tak: menu przygotowane-najpierw będzie tort, ciasto i babeczki+kawka i herbatka, potem "zimna płyta" czyli półmisek wędlin, półmisek serów, pieczarki faszerowane, tymbaliki drobiowe, kulki rybne, i 4 różne sałatki a na koniec korytko mięsne, zapiekane kartofelki, zasmażana kapusta bulion, barszcz i franfuterki. Zakupy w wiekszości tez zrobione, zostały tylko napoje ( w masakrycznej ilości), alkohol i wędliny. Na jutro przewiduję ogarnięcie okien, skompletowanie swojego stroju i ogólny porządek w mieszkaniu. W piatek zostanie mi pieczenie ciast i tortu, jakis fryzjer (ale to bardziej dla męża niz dla mnie). Swoją droga jak ja nie lubie chodzic do fryzjera:(  Strój dla solenizantki juz do nas "idzie", buciki również-obie rzeczy kupione od 40 cioteczek ( w tym miejscu buziole dla Dolores i Lilith). Więc ogolny zarys imprezy i przygotowań mam zrobiony, ale jakos tak czuję się jakbym była w czarnej dupie-sama nie wiem dlaczego. Zazwyczaj bywało gorzej a że jestem już "zaprawiona w bojach" w po raz 4 organizuję roczek to sama nie wiem czemu jakoś tak niezorganizowana jestem:( Moze to ta starość robi-wszystkie poprzednie roczki organizowałam jako 20paro latka a teraz ten jak juz mi 30 stuknęła:)) Cóz jak to mówią starość nie radość.  Ale mam nadzieję, że wszystko sie uda, goście będą zadowoleni, Nina dobrze sie bedzie bawiła a ja nie będę miała masy sprzątania w poniedziałek. ALe nie wiem czy nie za duzo tych zyczeń jak na jeden wpis-i wogóle jak na 1 dzień? To mam jeszcze prośbę-trzymajcie za mnie kciuki żebym wylazła z tej czarnej dupy i wyszła na prostą:))