Blog: karolusia13

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolusia13
karolusia13

9 stycznia, dzień po terminie miałam umówioną wizytę w szpitalu w celu kontroli. Jednak rano zaczęłam krwawic, więc zadzwoniłam do mojej midwife co mam robic. Kazała przyjechac na izbę pzyjęc. Tam stwierdzili, że krwawienie jest małe i odesłali na umówioną wizytę. Zrobili mi usg, pomiar wód i ktg. Wszystko było dobrze. Dzidzia nadal bardzo ruchliwy i szczęśliwy, jak to stwierdziły położne po pomiarach akcji jego serduszka. Ale musiał mnie obejrzec lekarz, ale mial byc dopiero za półtorej godziny. Także w szpitalu byliśy od 9 do 15. Dr. mnie zbadała, rozwarcie 1 cm, więc zaproponowała masaż (na który się oczywiście zgodziłam) i do domku.

Zasnęłam zaraz po powrocie. O 19 obudziły mnie skurcze i większe krwawienie. No i pierwsze bóle, ale takie małe. Około 20.30 zrobiły się regularne i silniejsze i krwawienie się wzmocniło więc wróciliśmy do szpitala. Po badaniu i kolejnym masaży okazało się, że rozwarcie jest już na 3 cm. Więc nie było już mowy o powrocie do domu. Pospacerowalismy trochę i oddelegowali nas do sali przedporodowej. Razem z moim P. Moje bóle były coraz mocniejsze więc nie leżałam a spacerowałam. Ale zastanawiało mnie to, czemu inne pacjentki tak spokojnie śpią kiedy ja cierpię coraz bardziej. Poszłam do położnych powiedziec, że mam bóle coraz silniejsze i zapytac kiedy sprawdzą czy rozwarcie się powiększa. A ona mi na to że sprawdzają co 4 godziny i jedyne co może mi dac to znieczulenie. Ja nie chciałam znieczulenia, bo bałam się o malego. W końcu jednak przyszła. Rozwarcie było na 6 cm (12.45). Wysłali nas na porodwkę. JA pełna nadzieji, że zaraz urodzę. W końcu to drugie dziecko i wszyscy mi mówili, że będzie łatwiej i szybciej. Niestety nie było. Było coraz gorzej. Bóle trwające minutę i co minutę. Schemat był taki: skurcz, skurcz i chwilka przerwy. Myślałam, że wytrzymam, jednak pomały nie dawałam rady. Podali mi gaz. Pomógł, ale tylko na chwilkę. Zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak. Jak rodziłam pierwsze dziecko nie dostałam żadnego znieczulenia. Fakt, że bóle złapały mnie o 15 a o 19 zaczynałam rodzic, a tutaj zbliżała się 4 rano a Mały nie chciał wyjśc. Lekarz, który przyszedł (w pierwszej ciąży miałam krwotok więc byłam pod kontrolą lekarza) powiedział, że sprawdzi rozwarcie około 5. Spojrzałam na zegar a tu jeszcze ponad godzinę. Pytam, dlaczego nie teraz a on an to że sprawdzają co 4 godziny. Ja do niego, że to głupie i po co mam czekac skoro może sprawdzic. Ból stawał sie nie do wytrzymania. Zaczęłam płakac, a potem po prostu wyc w kącie. Położna patrzyła na mnie z litością. W końcu nie wytrzymałam i poprosiłam o znieczulenie. Anestezjolog przyszedł dośc szybko. W bardzo szczegółowy sposób powiedział o przeciwskazaniach i skutkach ubocznych, m.in. że nie będzie działac. No cóż, stwierdziłam, że tak czy inaczej spróbuję. Precyzyjnie wkłuł mi się w kręgosłup, rurkępoprowadził przy szyi i obkleił całe plecy plastrem. Potem wprowadził lek. Po 20 minutach poczułam się jak w niebie w porównaniu z tym co przeżyłam. Oczywiście musiałam leżec. Od razu podłączono mi ktg, badano cisnienie co 20 minut i cewnikowano. Ale rozwarcie nie powiększyło się o wiele. Dopiero o 7 rozwarcie było pełne, ale nadal lekarz kazał czekac aż główka Małego się obniży. Położna stwierdziła, że mam bardzo głębokie skurcze. W trakcie tego wszystkiego zostałam podpięta pod kroplówkę, bo miałam problem ze stężeniem moczu. Przy okazji chciała pobrac krew, jednak źle się wkłuła bo dwie fiolki pobierała 20 minut. Kiedy w końcu skończyła i miała już podpiąc pierwszą kroplówkę z mojej ręki trysnęła fontanna krwi. Nie mogli jej zatamowac. W końcu obkleili mi dłoń plastrami, że nie mogłam palcami ruszyc. Kroplówek dostałam 4 albo 5. No i przygotowali też taką przeciwkrwotoczną. W trakce tych wszystkich przygotowań była z nami na sali położna, która wszystko skrupulatnie notowała - jakie i co ile skurcza, kiedy dawki leków, jaki rytm serduszka Małego. Dokładnie wszysciuteńko. Ja w błogim nastroju zasypiałam co chwilkę. Kolejne dawki znieczulenia powinny byc co godzina, jednak ja  prosiłam o nie w chwili kiedy czułam powracający ból. Czułam jednak cały czas skurcze. O 8 rano, w chwili kiedy miałam zacząc akcję porodową, zmieniły się położne i doszła studentka, oczywiście za moją zgodą. Nowa położna powoli wdrożyła się we wszystko i przygotowała niezbędne rzeczy. O 8.50 zaczęłam przec a o 9.13 na świecie pojawił się Samuel. Mój P. wszystko widział, jak po kolei dziecko przychodzi na świat. Powiedział w pewnej chwili WIDŻE JEGO WŁOSY, JAKIE CZARNE. Za chwilkę było po wszystkim a on się popłakał. Synek od razu wylądował na mnie. Oczywiście jak tylko wyszedł zaczął krzyczec i machac rączkami i nóżkami. Położna kazała tatusiowi założyc czapeczkę, a jemu tak trzęsły się ręce. Bał się, że zrobi mu krzywdę. Nie chciał też przeciąc pępowiny. Patrzył na mnie i na naszego syna ze łzami w oczach i ciągle powtarzał jak bardzo nas kocha i jaki synek jest śliczny. Dostałam zastrzyk, który pomógł urodzic łożysko. Wtedy synek wylądował pod moją koszulą i mogłam zacząc go karmic. Piękana chwila... 

 

Myślałam, że tym razem obejdzie się bez szwów bo mnie nie nacinali. Pomyliłam się. Okazało się, że szwy są niezbędne, niby tylko kosmetyczne ale było ich około 20. W czasie kiedy położna z dr dokonywały zabiegu Mały był u taty na rękach. Po wszystkim został zmierzony - 55 cm i zważony - 4222kg. I wrócił do mnie. Mój P. wyszedł po pieluszki, bo 2 okazały się za duże. Zjadłam lunch z Małym na kolanach i około14 pojechalismy na salę dla mam i dzieciaczków. W UK wygląda to trochę inaczej niż w PL. Każda kobieta ma oddzieloną zasłonami przestrzeń, z łóżkiem, łóżeczkiem i szafką tylko do swojej dyspozycji. I  mimo, że słychac wszystko dookoła, ma się prywatnośc. Mój P. został z nami do 18,  kiedy to w końcu wyjeli cewnik i pozwolili mi się wykąpac. Był padnięty. W końcu nie spał ponad 36 godzin. On pojechał do domu a ja z Małym przyzwyczjaliśmy się do siebie. Był bardzo grzeczny. Nie płakał prawie wcale. Tylko jadł i spał. Budził się średnio co 3 godzinki, kiedy była pora karmienia i oczywiście przewijania. Zsynchronizował to w czasie.

 

Oto cała historia narodzin małego Samuela. Kocham go baaaardzo mocno. A właściwie powinnam napisac - Kochamy go bardzo mocno, ja i Przemek, jego tatuś.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mrskatmur

Gratulacje kochana dla Ciebie i Twoich chlopcow  :) Sliczna historia ale bole skurcze i czas oczekiwania przerazajace :) Zycze Wam duuuuzo zdrowka

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
diablicapaulina

Juz sie boje porodu :) Ja pierwsze co, to bede o znieczulenie prosila. Dobrze, ze z wami wszystko dobrze. Trzymajcie sie cieplutko.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewaizuza

Ja wspominam niesamowicie cały poród tak jak i narastający ból bo wynagrodzenie tego jest niesamowite. I mowię otwarcie, ze gdybym teraz miala CC chyba bym się załamała :) ale to tak w cudzysłowiu, żalowala bym, ze nie przezyje tego 2 raz:) Rozpłakałam się na koniec Twojego wpisu :) Zdrowia kochana:):*:*

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
markiza23

Raz jeszcze moje Gratulacje:):) Dobra robota!;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bowka84

ciekawy porod przypomnial mi o moim pierwszym z tym ze moj sie okazal kleszczowy na koncu mimo ze synio sie urodzil mniejszy ;/ gratuluje ;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
verrerie

Gratulacje! Zycze zeby maly zdrowo sie chowal!!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolusia13

Dziękuje Wam bardzo :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena

Gratuluję synusia! Samuel - piękne imię. cool smiley