Tak ,tak... zaproponowano mi zajecia tam, gdzie prowadziłam teraz w sierpniu.

Jednak wlaściciel nie jest  w stanie mi powiedzieć  ile godzin mi może zagwarantować . Na razie 4h tygodniowo co daje zarobek rzędu 120 zł/tydzień. Na umowę zlecenie. Dokladnie te same pieniadze moge miec dajać korepetycje w domu.  I nie wydam 100 zl miesiecznie na bilet. Jak do tego doliczę  koszty dojazdu to  mam dylemat. Odpowiedź mam dać do środy.

Jutro zaś mam rozmowę w sprawię pracy . Pelen etat - zespoł szkół m.in. technikum. Umowa o pracę, a nie zlecenie.

 P.S. I wiecie co ? W szkole, o ktorej piszę jest jezyk rosyjski. Mają jednego nauczyciela, a ja... uwaga: jestem rownież filologiem rosyjskim. Czy to może będzie argument dyrekcji ZA moją kandydaturą?