Blog: katrina91

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katrina91
katrina91

I stało się. :) To był piękny dzień od samego początku. Wstałam z bardzo dobrym humorem, choć godzina wczesna, bo 7 rano. Potem szybko, szybko - fryzjer i kosmetyczka na 8:30. Fryzura zrobiona, później pazurki doznały bardzo przyjemnego french manicure...  Uwieńczeniem tego poranka został makijaż wykonany mega profesjonalnie. Ok, zbieramy się do domku. Mój Skarb też już od rana na nogach, zdążył odebrać wiązankę i jest w trakcie szykowania. Chwila na odetchnięcie, ale czas leci nieustannie, więc nie spuszczamy oka z zegarka. Garnitur, sukienka, kwiatek, szal, przypinka, krawat, odgłosy w stylu "a gdzie jest..?", ogólna krzątanina. W końcu nasza kareta podjechała pod blok. Luby szybko na dół, udekorować te pistacjowe cudo boskimi różami zakupionymi na AlleDrogo. Ostatnie rozmowy, wzrok pętający się po mieszkaniu. Dobra... Wszystko wzięte? Wszystko. To lecimy na dół. Cholera, jednak czegoś zapomniałam... Szybki powrót. No, to chyba jesteśmy gotowi. Taksówka dla rodziców też już stoi. Czas wsiadać. Ruszamy. Wzbudzamy wielkie zainteresowanie na drodze. Samochody trąbią, ludzie machają, robią zdjęcia... Ba, nawet wóz TVN-u jedzie koło nas i kręci dwoje odpicowanych ludzi w bryczce z lat '80. Zwykle stronię od ogólnego zainteresowania, wolę trzymać się na poboczu, ale Ten Dzień był inny niż wszystkie, więc i ja odeszłam od swojej zwyczajowej roli. Podjeżdżamy pod miejsce, gdzie zaraz wypowiemy magiczne słowa przysięgi wiążącej nas na zawsze. Najpierw krótka sesja zdjęciowa ze świadkową, chwila aby ogarnąć myśli... Czas ruszać w kierunku sali. Wszyscy goście czekają. Trzy, czte-ry... Dostajemy znak aby wchodzić. Wchodzimy. Ręka pod rękę, walące serca, trzęsące się nogi, piękna muzyka w tle... Ufff. Jesteśmy. Stoimy przed urzędnikiem. Próbuję skupić całą uwagę na tym co mówi. Nie chcę myśleć o ludziach, którzy są świadkami tej uroczystości. Padłabym ze stresu wprost na ziemię. Wreszcie przysięga. Przysięgamy, że jesteśmy świadomi praw oraz obowiązków czekających na drodze zwanej życiem małżeńskim oraz, iż pragniemy utrzymać ten stan w dożywotnim szczęściu. Dookoła nas lata fotograf cykający miliardy zdjęć. Zdążyliśmy go poznać chwilę przed całym zamieszaniem. Małżeństwo zostało zawarte, tak mówi urzędnik, a ja mu wierzę. Podpisy, nerwowe zakładanie obrączek epileptycznymi dłońmi. Pokazujemy obrączki gościom - to był pierwszy raz kiedy na chwilę uświadomiłam sobie, że są na sali. Buzi, buzi i wychodzimy. Teraz życzenia. Dalej nie ogarniam swoim umysłem tej całej sytuacji, ale dziękuję każdemu kto do mnie podchodzi z uśmiechem na twarzy. Seria zdjęć - ze świadkami, rodzicami, w końcu wszystkimi. Schodzimy. Goście pierwsi. Kiedy towarzystwo już wyjdzie zastajemy bramę przed drzwiami. No ok, trzeba dać flaszkę coby przepuścili. :) Idziemy przed urząd. Dostajemy wszędzie, gdzie tylko możliwe ryżem i drobniakami. Zbieramy. Ja jeszcze otrzepuję włochery z ryżu, ale na nic moje walki. Białe drobinki do końca dnia zostaną zagrzebane w pięknej fryzurze. Teraz sesja z autkiem, którym przybyliśmy. Każdy podchodzi - cyk, cyk - następni. Później grupowa fota. Dobra, czas na dalszy ciąg sesji w innych rejonach warszawskiego placu. Musimy gonić fotografa, bo zaraz koniec przepustek wjazdowych. W ostatniej chwili zmykamy. Goście już pojechali. Po dotarciu pod lokal, gdzie nastąpi dalszy ciąg uroczystości, moja mama wita Parę Młodą chlebem i solą. Dostajemy dwa kieliszki (mój z wodą, co było planowane od początku ze względu na szkraba w brzuszku). Jemy chlebek, zapijamy i... kieliszki lądują za naszymi plecami porozbijane i w kawałkach. Małż wnosi mnie na salę weselną, za nami goście. Każdy dostaje po kieliszku szampana (niektórzy tego dla dzieci :D). Wielkie "Stooo laaaat!" odśpiewane, to zasiadamy do stołu. Po niemałej wyżerce czas aby pospacerować. Przy okazji spacerku świadkowa strzela foty. Wracamy. DJ zapowiada Pierwszy Taniec. "Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie..." śpiewa Volveremos, a my tańczymy patrząc sobie głęboko w oczy. Goście zrobili kółko i tańczą wokół nas. Parę godzin tańców-wywijańców...Pora na tort. Tutaj trochę zostałam wybita z rytmu, ale dałam jakoś radę ogarnąć te talerze z kawałkami śmietankowej pyszności. Koło godziny 22:00, DJ zaprosił moich dziadków na salę. Następnego dnia mieli 56 rocznicę ślubu, a że chcieli już opuszczać imprezę to trzeba było przyspieszyć składanie życzeń. Oczywiście piosenka z dedykacją dla nich od mojej mamy. Wracamy do tańcowania, jedzenia, picia, rozmawiania... Czyli standardowego elementu każdego wesela.

Na tym chyba zakończę tę recenzję. Najważniejsze momenty zostały udokumentowane. Aby uwieńczyć ten długi wpis dołączę zdjęcie ślubne. :)

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maja1983
Gratulacje i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!!
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katrina91

Dziękuję bardzo. :)