przy czym moze nie tyle rządzę co najczęściej to ja proponuję, wymyślam i nadaję tempo, ale zawsze dyskutujemy i ostateczną decyzję podejmy razem. generalnie nie narzekam na lubego, dogadujemy sie w pełni. lubię gdy mam wszystko po swojemu, ale uwielbiam gdy on przejmuje inicjatywę i np. proponuje obiad czy zabiera mnie gdzieś. 

raczej oboje....

Oboje ;)

Małżeństwo to sztuka kompromisu :) mimo tego iż wielu uważa, że to ja rządzę, wcale tak nie jest. Ja się rządzę w kuchni, mąż w ogrodzie, a o reszcie decydujemy wspólnie, choć czasem ciężko jest, bo każde z nas chce postawić na swoim :)

nie ma rządów, jest podział ról, a jak cos trzeba więcej to wspólnie podejmujemy decyzje

Ja rządzę i rozporządzam ale Norris myśli że robimy to oboje 

katakumba - i tak ma być:D my mamy porządek a oni zachowują jaja :)

A ja tam pozwolę czasem postawić mężowi na swoim, bo to on ma jaja u nas w związku :) a jak facet pod kapciem siedzi, to mu się tylko wydaje że je ma...

On jest głową a ja szyją... ;-)

zalezy jakie sprawy ale ogolnie pół na pół.. wiekszość decyzji podejmujemy razem.