Blog: marchunia

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marchunia
marchunia

2013-01-13 17:20

|

Komentarze: 12

Urodziłam!!! ;)

No i w końcu przyszedł na świat ten mały uparciuch... dobrze mu tam było w brzuchu i nigdzie się nie wybierał. Termin porodu mialam na 27.12.12. dni mijały... święta... sylwester.. nowy rok a ja nic. 4 stycznia byłam u mojego ginka na kontroli, zapis KTG bardzo mu się nie spodobał i wysłał mnie do szpitala. Trafiłam na oddział patologi ciąży, okazało się że mam jakąś infekcje, dostawałam antybiotyk a mój brzdąc był ciągle monitorowany - ciągłe ktg i słuchanie brzuszka. 9 stycznia miałam tylko 2 cm rozwarcia, szyjka twarda, nie zgładzona - zdecydowali się wywołać poród. o godzinie 9 rano podali mi żel, niestety dostałam skurczy, które nie przynosiły żadnych rezultatów. o 8 rano następnego dnia było tylko 2,5 cm - po nie przespanej nocy tylko 0,5 cm postępu!!!! szyjka twarda surprise myślałam  że padne jak to usłyszałam. Doba męki na marne. o 9 dostałam kroplówke z oxy - bóle robiły się nie do wytrzymania. Lekarze w szoku ciągle tylko 2,5 cm. o 11 kolejna atrakcja masaz szyjki. Lepiej będzie jeśli przemilcze ten ból. o godz 12 przebito mi pęcherz. Dostałam wtedy takich skurczy - nawet nie wiem jak to opisać indecision koło godziny 15 zaczęłam tracić przytomność, kładli mi mokre szmaty na twarz, odzyskiwałam świadomość tylko wtedy kiedy przychodził skurcz. W dodatku kiedy skurcz nachodził mojemu synkowi spadało tętno. Zapadła decyzja - cesarka. ostatkiem sił podpisałam zgode na cięcie. Miałam poczekać 30 min na ansestezjologa. Położne i lekarze wyszli z sali, zostawili mnie i mojego K samych. Nagle nie wiadomo skąd dostałam skurczy partych.... Zaczęłam krzyczeć. JEZU JA PRE! Mój K wybiegł, poleciał po pomoc. Ku zdziwieniu wszystkich 9 cm rozwarcia! Nie mogłam tego powstrzymać, ostatkiem sił parłam. Kiedy położna kazala mi dotknąć się "tam" poczułam włochatą główkę. Bóg jeden wie skąd miałam na to siłę. Udało się. o 18:15, mój Adaś przyszedł na świat. :)

Mój poród był na prawdę mega mega ciężki, bez żadnego znieczulenia, ale jak patrze na tego przystojniaka - warto było!! od 4 do 13 stycznia w szpitalu. Mam wstręt do końca zycia wink

 

Pozdrawiam wszystkie mamuśki!! :)

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anulla1993

gratki;) dużo zdrówka;)