Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

Ile czasu zajęło pozbywanie się emocji ze świata głowy do świata wirtualnego.. ile czasu spędziałm pisząc o wszystkich przebojach w dobrym i złym tego słowa znaczeniu... ile czasu zajęło mi pisanie tegoż bloga.. choć czasem się waham, to myślę, ze to nie istotne. Tutaj leży spory kawałek mnie samej, czeluście i przepadliska życiowe, wzgórza i skały. Czasami zadaję sobie pytanie, po co właściwie, dlaczego, i dlaczego tutaj. Właściwie to chyba po to by rozplątać sieci z nici uczuć, by ktoś to wziął i choć trochę mi pomógł rozwikłać plątaninę. Właściwie dlatego, że czasu tego nie miałam z kim podzielać w świecie realnym ( oprócz Farbena). Właściwie tutaj, bo tu byłam, kiedy w moim podbrzuszu zalążek pierwszego Maleństwa przestał kiełkować. Jestem tu nadal, żyjecie ze mną, podglądacie jak rozwija się Marceli, są osoby, które kuszą się na rozważanie ze mną o rzeczych wiekuistych, są osoby, którą lubią podejrzeć zdjęcia i się uśmiechnąć. Siedzę w domu, mieszkam w jakieś małej mieścinie, jestem nikim dla świata, za to kimś ważnym dla małej gromadki cudownych ludzi. A tutaj ktoś może kojarzy mój nick, zmieniający się awatar adekwatnie do wiary w siebie, są osoby, które nawet i mnie lubią. Tu w necisławie, odrębnym wyimaginowanym świecie, dzielę się tym co dobre i złe z ludźmi, których nie widziałam na oczy realnie. Macierzyństwo, rodzicielstwo. To temat, który zjednoczy każdego, kogo ten temat dotyczy.. choć byśmy nigdy w świecie się nie spotkali, to tu sympatyzujemy ze sobą, wiernie towarzyszymy, wspieramy, wspólnie trwonimy ten czas na kolejne igraszki na kolejne spowiedzi, na kolejne trudne sprawy i wesołe rozwiązania na dziale dziecięcym. Swojego rodzaju ewenement. Siedzę w dresie, piję kawę, swędzą mnie oczy i pobolewa głowa, a mimo to stukam w klawisze uparcie, bo wciąż mam wrażenie, że kogoś jeszcze może to interesować, co wyjdzie spod moich palców. Im dalej  w las tym ciemniej.. Marceli coraz większy, nie szukam więc już tu porad, nie szukam cennej wiedzy, której kiedyś tak bardzo potrzebowałam - nie szukam, bo ją poznałam dzięki niezliczonej ilości osób, którym chciało się pisać te wszystkie słowa, porady i wskazówki. Więc jestem tu, zostaję, i trwam dla kontynuacji tejże historii, migrenowego bloga.. który jest dla mnie wisienką na torcie. Pokojem do którego wchodzę w poszukiwaniu wspomnień i z nadzieją że znów uda mi się tu oczyścić z wszelkich mniej pozytywnych aspektów swojego marnego życia. W zasadzie marnego nie marnego, bo mój syn choć przez kilkanaście jeszcze lat będzie widział we mnie cały swój ładunek życia. Jestem więc i nigdzie się nie wybieram. Nadchodzi ciepły okres roku wiosna, będzie się działo. Ponieważ podróże kształtują ludzi my wciąż podróżujemy.. wszelako. Więc będę, i będzie ciekawie. Wierzę w to.

A ten wpis. To sposób na utwierdzenie się w tym, że nadal chcę tu być, że tego pisania potrzebuję. Że ma to sens. Bo przecież to dopiero sam początek drogi...

O dawnych latach zapomnieć należy..

Komentarze

Aż mi się łezka w oku zakręciła :DD
yes

I właśnie jakoś niedawno dojrzałam, że Migrenka znów zmieniłą avatra, gdzieś w jakimś pytaniu ;p

Mi mój blog też pomaga... Oj, jak się cieszę, że jednak jestem jedną z 40-stek ;D a długo się wahałam...