Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

2013-04-20 08:39

|

Komentarze: 4

Po krakowsku.

Było gołębiobranie, preclodziamdzianie, wielkie wózkozwiedzanie - czyli ścieżkami po migrenowym Krakowie z Marcelim. Ale to za chwilę. Jeszcze kilka słów od tak.

Można powiedzieć, że włączam przycisk online - laptop wrócił, ale w opłakanym stanie, cóż znów będziemy go reklamować, mam wrażenie że jest jak kadett, jak naprawi mu się jedno to koniecznie coś innego musi dokonać żywota.  Tak więc online dopóki go znów nie zawieziemy. Spowiję więc czerdziestkowe strony swą osobą. Choć na chwilę.

Po dwóch tygodniach marzy mi się piękny wpis.. marzy mi się uwolnienie myśli, ale wiem, że są jak wygłodniałe psy, nie wiem co się z nimi stanie, kiedy spuszczę je ze smyczy. Przez dwa tygodnie odwykłam? Nie ,raczej przez dwa tygodnie uzbierało się kilka szczegółów, kilka drobnostek, które zebrały się w jakąś większą bardziej zorganizowaną całość od której chciałabym uciec. A jak uciekać i zwalać swe problemy na kogoś to jedynie rzucać je w sieć swojego magicznego bloga, który spowiednikiem i dzielnym czytelnikiem. Jak i kilka osób, które są - dlatego że są - po prostu Dlatego tu.. Wybuchnę więc niczym ta wiosna na pewno, i przjdzie mi tu udusić kilka złych emocji z czyjąś pomocną dłonią, lepiej tu - wirtualnie.

Ale to nie miał być zły wpis, miał być dziarski i pełen pozytywnej energii - ale cienia nie pozbędę się nawet w najbardziej słoneczny dzień - ot taki absurd.
Mam nadzieję, że jak już zacznę przesiadywać na łamach blogowych, to mój Julek nie pójdzie w odstawkę - "Gra w klasy", tego mi było trzeba, mam swoje małe  późnowieczorne przyjemności - nie ma tego złego co by na dobre...

No i ten Kraków, jak poruszać się po mieście, gdzie leży pewna historia mojego życia, pewnej swobody, pewnego kruczenia, odnajdywania ścieżek. Potem jakże utartych ścieżek.. miejsca. Wszystko przywołuje wspomnienia, czasy do których się nie wróci, ludzi których jeszcze mam, ale wszystko nie to samo. Okres UJ był jednym z najlepszych ( rozpatrując pod względem rozwoju osobowości i rozumu) tamten czas nie wróci. Chodzę ścieżkami po których chodziłam i szukam piaskownic, huśtawek, dobrego miesca dla mnie i wózka. Coś minęło - mój Kraków jest już inny. Nie - on jest taki sam, tylko ja już nie mam po co chodzić tam gdzie bywałam niegdyś. Sentymenty - głupia sprawa. 
Łaziłam, tyle kilometrów w nogach - lubię snuć się tymi ulicami rozmawiać, być z ludźmi którzy są z nami pomimo upływów i zmian. A Kraków jednocześnie mnie boli i daje niesamowitą radość. Teraz jest naszym Krakowem - rodzinnym, do spotkań z bliskimi. Tak i było wczoraj. Ja, One, Marceli i Kraków.

 

Na gołębniku :)

 

 

Precel kupiony na rynku w stałym punkcie migrenowych precli, którym potem starał się karmić gołębie na placu Wolnica :D czyli rzucał nim w nie - dobry chłopak.

 

 

Przerwa na koktajl w Kipi na ul. Kurniki przy Galerii Krakowskiej - kucharz Arek świetnie gotuje, ceny naprawdę konkurencyjne a obsługa przemiła.

 

 

No i trza sprawdzić jak się miewają miłości powieszone na kładce Bernatce.

 

 

Pierwsza w życiu Marcelowym jazda tramwajem (8).

 

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita

Super, zwlasza w w tramwaju:) A sentymenty faktycznie glupia sprawa, jak wrociam do Pl to przez kilka tygodni codziennie chodzilam godzinami po Krakowie, zeby zobaczyc miejsca ktorych juz nie znalam...po tych kilku tygodniach stare sentymenty poszly w niepamiec i mialam nowa mape Krakowa:)

A teraz jak chodzimy to przewanie nie tam, gdzie chodza ludzie, ktorzy przyjechali zwiedzac Krakow;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
untouched

Ojoj jak ja uwielbiam czeytać Twojego bloga ;) A zdjęcia mega :) Ucałuj Marcelka. Powiedz mi kochana, ten kubeczek z LOVI Twój, czy był na wyposażeniu restauracji? :P Jeśli Twój, to mogłabym prosić o jakąś krótką opinię o nim? ;) Przymierzam się do kupna, ale mój Tusiek nawet ze zwykłego niekapka pic nie umie a co dopiero z takiego cuda :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lilith

Sentyment- moje miasteczko to zaledwie 3 tys ludu, a gdzie nie pójdę tam łęza  wspomnień w oku.
Kraków chciałabym tam zabrać kiedyś Ignaśkę. Ładne miasto, zapchane zabytakami, które kocham. Jednak miałam mało czasu na zwiedzanie i byłam bardzo zła ;/
Marceli pierwsze zdjęcie- zakochałam się heart

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena

untouched - LOVI 360 sprawuje się dobrze - jak każdy niekapek i z niego czasem się wleje jak dziecko z impetem rzuci go  na ziemię z wysokości krzesełka. woli LOVI jak inne niekapki, ale też mam z nim problem, bo jedego dnia napije się z niego a innego tylko popija z butelki - uwaga - ze smoczkiem. Inaczej nie bo nie - a ja jako przykładna mama daję mu picie do butelki ze smoczkiem bo by mi się odwodniło dziecko. Trudne to jest i złości mnie. Przestałam karmić piersią i zaraz potem odebrałam mu smoczka ( nie lubił go ) teraz mam wrażenie, że czegoś takiego mu brakuje dlatego to ciągłe zasypianie tylko z butelką lub tylko w trasie. Mam z tym swoje małe te te. 

A Kraków wczoraj tak bardziej "oficjlanie", choć przyznam, że przyczułki mojego wydziału UJotowskiego były porozrzucane w naj zaludnionych miejscach Krakowa, np plac Szczepańśkiego, pobliże Bagateli, Grodzka, Batorego, Gołębia, Piastowska, Remonta. I to były takie miejsca do których przez planty przez rynek idąc z pociągu docierałam. To właśnie wydziały utarły mi szlaki. 

A Jordana Park koniecznie muszę odwiedzić, bo od zawsze kojarzy mi się z Juwenaliami, teraz czas na plac zabaw, a wiem, że są tam świetne miejsca dla dzieciaków.