Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

2014-01-14 20:50

|

Komentarze: 22

Operacja Antek.

Zgodnie z planem zgłosiłam się do szpitala w Chrzanowie jeszcze przed 8:00. Miałam nadzieję, że wszystko rozwiąże się jeszcze tego samego dnia, że Antonio Banderas ( bo teraz wiem, że bardzo mi go przypomina) będzie już z nami. Na IP nie przyjmowali pań, od razu zalecono iść na ginekologiczny, tam przyjęła mnie dziwna- miła- nie miła - sfrustrowana pani pielęgniarka. Papierolety, imiona, nazwiska, karty, wyniki. Marcelek z Farbenem czekali pod drzwiami. Za każdym razem kiedy wychodziłam po coś do torby ( dokument, rzeczy do przebrania) Marcysio bardzo mocno ściskał, tulił się do mnie - nie wiem czy przeczuwał co się dzieje, ale moje serce już było miękkie jak Martusia ( jego ulubiona maskotka panda).. przyszła miła młoda pani doktor, zbadała - powiedziała żeby nic nie jeść, bo główka jest już przyparta, zrobią ktg będą decydować. Przyjęcie. Opaska z kodem kreskowym na rękę. W międzyczasie chłopaków wysłałam do domu, skoro byłam już przebrana a wiadome było, że zostaję mogli jechać, nie pożegnałam się z Marcelkiem, po porstu poszli jak weszłam z powrotem do gabinetu.Tak miało być lepiej dla nas wszystkich i myślę, że było. Czekaliśmy wszyscy tylko na decyzję lekarzy. Po ktg, które wykazało minimalne skurcze ( stawianie się brzucha) nastał czas na badanie przez Ordynatora, kóry po długiej kolejce przede mną dziewczyn z ginekologicznego, wyrzucił mi że za szybko ta ciąża druga. Zbadał - główka baletująca, 30-40 % skrócona szyjka ( cokolowiek to znaczy?) Decyzja - nie jemy od północy, jutro będzie zabieg. O której godzinie panie doktorze? W godzinach porannych. Wokół niego stadko pięknych młodych zgrabnych zadbanych lekarek, stażystek i pielęgniarek w pomieszczeniu mniejszym jak nasze wc. No to czekanie mnie czekało.. Farben jeszcze zagościł, przywiózł jedzenie, bo to które szpital fundował było - hmm, wysoce dietetyczne od samego patrzenia nań człowiekowi jakoś tak się odniechciewało jeść. I zaczęło sięrobić przykro, smutno, że jeszcze kolejna noc czekania.. zgaga męczyła jak szalona. W południe usg robione przez gościa, któremu trzęsły się ręce i nie zważał, że miejsce po starej cc jest bolesne, a podobny był do Jutrka Pacha z drugiego sezonu Bitwy o dom, no i śmierdział papierochami. Oszacował, że dziecko waży 3700g. Noc minęła jak zawsze beznadziejnie na zgadze, sikaniu, bolesciach. Rano wstałam wczas, nie mogłam spać, myślałam, że przede mną wezmą dziewczynę na cc, bo przyjmowali ją ze skierowaniem wcześniej tego samego dnia. Więc nie szykowałam się na 8 raną, ale tak koło 9tej najwcześniej. No ale wstałam o piątej, prysznic, i toaleta, trochę się popakowałam. Ledwo zdążyłam usiąść a przylatuje pielęgniarka. Pani I. proszę się spokojnie spakować podzie pani na blok porodowy tam panią przygotują do zabiegu, kroplówki itd. Ok no to spokojnie i nie spokojnie jeszcze szlafrok wciskam do torby która za chiny ludowe zamknąć się nie chce, jeszcze dzwonię do Janka, zeby był w gotowości, i jak tylko zjawi się u nas chrzestna Marcelego to żeby przyjeżdżał, bo mnie biorą. Wszystko działo się koło godziny 6tej. Za chwilę przylatuje pielęgniarka, że biegiem, ledwo miałam jak się rozłączyć. Torby nie dopięłam. Idziemy na blog porodowy, gdzie zimno jak w psiarni i śmierdzi jak w popielniczce. No i jedziemy z koksem ktg, zimno, kroplówki, zimniej, latają pielgniarki na obok położoną salę operacyjną, przeszła też i pani doktor miła, która mnie przyjmowała. Że spieszyć się, bo anastazjolog zaraz będzie, a on lubi mieć gotowe.Cewnik, dość boleśnie założony, pewnie przez pośpiech, piekło. Jeszcze udało mi się jakimś cudem zadzwonić do Farbena, a przecież nie było na to czasu. Ja się już trzęsę. Kuźwa, tak jak się tam trzęsłam wiem tylko ja, nawet po cc z Mańkiem nie miałam takich drgawek. Rzucało mną. Zaczęłam się zastanawiać jak podadzą mi znieczulenie. Jedziemy na salę, żartobliwie mówię, że zielony to kolor nadziei, sala była intensywnie zielona. No i się zaczęło. Podłączenie do ekg, ciśnienia, anestazjolog się zjawiła. Siadamy, wyginamy, znieczulenie skóry, wbijanie igieł ( dosłowne) ale bez bólu, i szybko kładziemy się. Co pani czuje - ciepło.. wreszcie mi było ciepło.. wszedł na sale lekarz i lekarka. To ta miła pani doktor. Mówię ciepło ( no bo w końcu mi było) czy to właśnie ona będzie wyciągać synka - odpowiedziała mi osoba nie do poznania, że wyciągać to ja mogę ale kozy dziecku z nosa. Aha, ok, naruszyłam autorytet na sali operacyjnej ( niedobrze). Ale coś było nie tak, dostałam maskę z tlenem, zrobiło się tak słabo, nigdy się tak nie czułam, kręciło się i zbierało na wymioty, słyszę 80 na 60 i komendę podania leku. "Może być pani niedobrze". Mnie jest niedobrze. Będę wymiotować. I juz wiem czemu od północka kazali nie jeść, bo wyrzygałam samą wodę ładnie na boczek. Co prawda cała ta sytuacja przyprawiła mnie o niesamowity stres, że kurcze, przecież to operacja i zawsze może się coś stać, wystraszyłam się. Za chwilę po tym czułam się lepiej. Pomagały mi komentarze anestazjologa, o tym co się ze mną dzieje i o tym co mogę czuć a czego nie. Pani doktor powiedziała tylko, o ho, pani dostała końską dawkę znieczulenia. Myślę, że to była racja, bo przy Marcelim czułam wszystko a tutaj nic, nawet nie wiedziałam że będzie wychodzić Antoś, dopiero zdziwiło mnie jak odłonili mi tę zasłnkę i zobaczyłam ( TO NIEPRAWDOPODONE) moje dziecko w momencie wyjęcia z mojego łona. Piękniejszej chwili nie ma. Płakałam i śmiałam się. Wyglądałam pewnie głupio. Powiedzieli, że tylko zbadają i już będzie u mnie przy twarzy. Płakał sekundkę po tym jak go wyciągnęli i płakał naprawdę długo, byłam z niego dumna już wtedy. Przynieśli i przynieśli moją Miniaturkę Marcelego. Boże. Był taki mały. Zapomniałam jak to jest mieć takie małe dziecko. A był tak podobny do Maniusia.. Niesamowite! Odczytanie danych, waga wysokość płeć, godzina, data, sama radosć. Poleżałam jeszcze chwilę, lekarz od tej pory ciągle do mnie zaglądał i się uśmiechał ponad tę szamtę co zakrywała znów mój brzuch. Koniec, Dziękuję. Wyjechaliśmy na blok z powrotem, znów się trzęse. Proszę o telefon do męża. Ale po co? Pani mąż już czeka. O Boże jaka radosć. Że jest. Że są. Trzęsę się ale to nic. Jest i Farben siedzi ze mną, głaszcze, trzyma za rękę. Proszę o Antosia, to nie do opisania, przystawiamy się do piersi już po półtorej godziny od chwili narodzin. Ssie!! Wiecie ile to dla mnie znaczyło?! Matki dziecka, które zabrano po pierwszym cięciu na sześć godzin! Ssał, był mały, i mimo trzęsaicy dostawił się. Nawet był u Farbena na rękach. Śmiał się, że i tak niezły z niego klocek. Po dwóch przewidzianych godzinach pojechaliśmy na salę ogólną, i tam jeszcze pielęgniarki pomagały nam się dostawić. Spędziliśmy w sumie ze trzy godziny wspólnie w trójkę, potem zabrali Antosia żebym mogła wreszcie się nagrzać. Odpocząć. Byłam dopieszczoną obolałą mamą po raz drugi. Nie wierzyłam wcześniej, że tak można. 
A o reszcie pobytu w szpitalu chciałabym Wam jeszcze napisać, bo szpital przekomiczny wraz z personelem, zaopatrzeniem i stanem techniczym, ale miałam wiele szczęścia, że trafiałam w krytycznych dobach na najlepsze położne i pielęgniarki - bo są tam takie! Ale to na osobny wpis bo jest tego dużo.. oj działo się.

Mój poród oceniam na 11/10 w skali emocjonalności. I 12/10 w skali wsparcia mojego męża tuż po i w ogóle po.

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justyna8411

wzruszyłam się ,pięknie opisaneheart

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marsyllianka25

Przeczytałam jednym tchem i się wzruszyłam :)

 

Zazdroszczę Ci tej siły i wytrwałości..i dziękuję za to, że mimo dwóch takich cudnych skarbów w domu znalazłaś jeszcze czas, żeby nam to opowiedzieć :* 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
roslina28

gratuluje jeszcze raz :) milo czytac takie pozytywne wpisy :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolina0412
Jak milo poczytac tak fajny wpis :-) Tymbardziej ze jesli zdecyduje sie kiedys na drugie to bedzie to drugie cc. Gratuluje jeszcze raz synka!
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madelka

heart

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sylwiag

Czytając Twój wpis przypomniało mi sie moje cc, aż poczułam tamte emocje.. jeszcze raz gratki! :)heart

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
yummymummy

Jest śliczny.... po prostu cudowny... :) aż za ładny jak na chłopca hehehe :*

A Twoje slowa Migrenka jak zwykle rozczulaja... :* :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jakaatarzyna

Gratulacje :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maja1983
Migrenko tylko Ty tak wspaniale potrafisz oddac to co sie wydarzyło. Napisze to po raz enty.. uwielbiam Cie czytac!!. Antos jest slodziusi. Cudowne ma te usteczka. A Ty jestes dzielba.. i tak trzymaj ♡♡
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marysia13
Az Ci pozazdroscilam :) nawet tego cewnika bym nie chciala ominac :) gratuluje raz jescze i zdrowka dla Was !!!!