Wczoraj byłam na wizycie u mojego pana gin. na początku pokazałam mu wyniki ostatnich badań,wagę no i kazał mi się położyć zrobi usg. gdy tak leżałam zaczoł mówić że nie wie czy mam odpowiednie wymiary.. aaa ja mówię " co będę mieć cesarkę aaa on nie nie" dziwne to było dla mnie... jestem za wąska w biodrach ;/ zmierzył ciśnienie Wszystko w pożadku z maleńka no i to badanie ginekologiczne na kozie... Gdy już ta rękawiczką sięgnał tam chettt cheett powiedział że szyjka macicy sie już całkowicie skróciła byłam w totalnym szoku do tego jeszcze że moja maleńka jest już całkowicie gotowa na przyjście na świat... mówie ale jak to przeciesz ja mam na czerwiec 16 aaa on że daje mi góra 2 tygodnie aaa ja taki oczy to jeszcze w maju lekarz odpowiada tak w maju... zapytałam czy jak nie urodzę do konca maja to kiedy kolejna wizyta  powiedział że 8 czerwca ale wątpi że się na niej zobaczymy w całości. Wypisał mi skierowanie do szpitala, kazał sie spakować i czekać. Powiedział mi dozobaczenia...

Gdy już wyszłam z tego gabinetu trzymałam w rece to skierowanie moja książeczkę ciąży i badania po jakis 5 minutach od wyjścia ciagle szłam i nie docierało to do mnie że to już... że za 14 dni możemy już być razem ja i moje maleństwo... i chwila jakiegoś załamania zaczełam płakać szłam po mieście ludzie patrzyli na mnie jak na jakaś nie normalną :( jakoś sie tym zbytnio nie przejmowałam :(  wróciłam do domui ciagle becząc przyjechał mój Misiek jakoś zaczoł pocieszac mnie że fajnie że się cieszy itd ... ja też się cieszyłam tylko nie wiem dlaczego ja wybuchłam takim płaczem :(  

Noc była strszna nie wiem czy spałam z 3 godzinki ciagle mysli o porodzie... że to jeszcze czas że to już... Matko przez co kobieta musi przechodzić ... 

Przepraszam za błędy i dziękuje za wczytanie sie w ten może i nie zrozumiały tekst. 

Całuje was Mamusie :*