wróciłam do lekarza. tym razem nie swojego, poszłam do innej bo moja na urlopie. i przekonałam się, że moja gin to jakaś głupia piczka.. połowy badań nie mam zrobionych, nawet o nich nie przebąkneła.. o ktg słowem nie wspomniała, a teraz się okazuję, że musze chodzić co tydzień i sprawdzać czy wszystko ok.. skierowanie już mi wypisała gdybym  miała przenosić. chyba tam będę prowadzić kolejną ciąże, ale to dopiero za pare latek :) a duzo tansza wizyta..

malutki ma jakiegos wodniaka na jąderku ;c mówią, że niby może zniknąć do porodu, a jak nie to jajeczka do góry mu dawać jak już będzie z nami.. mam nadzieje, że nic mu się tam nie dzieje złego ;c w środe na ktg, milion badań - znowu kłuci i krew ;c. oj synuś, dla Ciebie wszystko. ale już wyjdź do mamusi bo tak bardzo chce mieć Cię już przy sobie ;c.

kocham Cię synciu :*