Mąż zrobił mi dzisiaj bardzo miłą niespodziankę - ok. 7.00 rano odwiózł Wiktorię do przedszkola. Jadłam właśnie śniadanie, gdy położył na stole dwa bilety do kina. Początkowo nie wiedziałam, co mu chodzi po głowie. I wtedy zaproponował, abyśmy poszli na film. Już nawet wybrał jaki i zarezerwował - według mnie - najlepsze miejsca;) Tak się postarał, jednak przecież ja mam iść do pracy na godzinę 11-stą. Wtedy Michał (mąż:P) zaskoczył mnie totalnie. "Rozmawiałem z twoim szefem, masz dzisiaj wolne, ja również. Wszystko już gotowe, tylko się zgódź" - powiedział, patrząc na mnie takim błagalnym wzrokiem. Oczywiście, że się zgodziłam:P Chwila wypoczynku przyda się każdej mamie;-) W końcu trochę pobyliśmy sami i wypoczęliśmy. Po filmie zabrał mnie na pizzę i lody (jak za dawnych lat, kiedy jeszcze mieliśmy po 16-17 lat;P), posiedzieliśmy trochę na ławce... Było super;) Ale ten mój mąż się postarał, świetną niespodziankę mi zrobił :> Takiego go właśnie kocham - wyluzowanego, uśmiechniętego i szczęśliwego;* Jestem w tak świetnym humorze, że zaraz włączę jakiś przebój i zacznę tańczyć :P Pozdrowienia ;*