Blog: pawiooka3

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pawiooka3
pawiooka3

12.07- ostatnia wizyta u mojego lekarza prowadzącego. Byłam przygotowana na to,że pewnie wyląduje po niej na porodówce,więc porządnie się wyspałam i najadłam. Nie bałam się,ani nie martwiłam. Byłam gotowa.

Miałam 3 cm rozwarcia,USG wyszło takie sobie,więc tym bardziej wszystko skłaniało się ku rozwiązaniu ciąży. Szybkie badanie na fotelu,a z niego już z odpływającymi wodami wybraliśmy się prosto do szpitala.
Szybko pojawiły się pierwsze skurcze... ale niestety tylko krzyżowe.

Tym razem wybraliśmy inny szpital. Mieliśmy spory kawałek do przejechania,więc do ostatniej chwili starałam się przekonać B.,żeby zostawił mnie samą i wracał do domu. Uparł się ... A ja wolałam być sama. Skurcze bolały coraz bardziej.dobrze pamiętam rodzenie Michała i jeśli tym razem miało być tak samo,to wolałam się ,,schować". Nie chciałam,żeby na to wszystko patrzył.
Ostatecznie mnie wyśmiał i nie dał się odesłać.

Na IP byliśmy o 17,tam szybki wywiad i ktg. Później badanie i czekanie na decyzję,co dalej (brak skurczy brzusznych).
Opcje były dwie - idę na patologię,czekać aż coś zacznie się dziać,albo podadzą mi oksytocynę i będą wywoływać skurcze.
Trafiłam na fajnego lekarza. Wypytał o wcześniejsze porody i od razu stwierdził,że po tym co zrobiono z moją szyjką przy ostatnim porodzie,to on średnio to wszystko widzi,ale na próbę podepnie mi kroplówkę.

Na samej porodówce szok. Dostałam swój pokój z toaletą i prysznicem,wielkie łóżko,mąż fotel- w szpitalu w którym urodziłam chłopaków rodzące oddziela jedynie parawanik,a osoby towarzyszące wchodząc do sali,niestety widzą zbyt wiele. Żadnej prywatności.
O 19 podpięto mi kroplówkę. Bardzo szybko skurcze krzyżowe zaczęły być nie do wytrzymania. Brzuch pobolewał,ale skurczami,to to nie było. Ktg początkowo pisało się bez zastrzeżeń. Położne zbierały wywiad. Padło pytanie o płeć i się zdziwiły,że nie jesteśmy pewni. Jedna poleciała spytać lekarza,który robił mi USG podczas przyjmowania na oddział - stwierdził,że na 100% widział dziewczynkę. Wypisała więc moje dane na różowych opaskach i poleciała.
Około 21 ktg zaczęło się pogarszać. Sprawdzono rozwarcie,ale bez zmian niecałe 4cm,brak skurczy brzusznych. Zaczęło się robić małe zamieszanie,a mnie poraz pierwszy obleciał strach. Skurcze krzyżowe miałam co 3-2 minuty i piekielnie bolaly. Było mi niedobrze.
Lekarz przyszedł sprawdzić rozwarcie,oczywiście ani drgneło,ktg nadal było średnie,więc spytał ,czy godzę się na cięcie póki jeszcze jest bezpiecznie i mogą się przygotować.

Zgodziłam się i byłam wdzięczna za tą propozycję. Nie chciałam przechodzić tego samego,co z Michałem. O 22 opięto mi oksytocyne,zrobiono wszystkie potrzebne badania,a mnie było lżej.

Drugi moment zwątpienia dopadł mnie już na stole operacyjnym. Miałam silny skurcz,plecy bolały strasznie,do tego za chwilę miałam zostać znieczulona,nie wiedziałam czego się spodziewać.
Ukłucia nie pamiętam. Pamiętam tylko ulgę,gdy znieczulenie zaczęło działać. W końcu krzyż przestał boleć.

Lekarz żartował,uspokoiłam się i tak w dobrym humorze o 22:40 na świecie pojawił się chłopiec. Położne zaczęły parskać śmiechem. Lekarz aż poszedł sprawdzić,czy na pewno chłopak- przecież on się jeszcze nigdy nie pomylił.
Pielęgniarki zaczęły z niego żartować. Cała operacja poszła sprawnie i 15 minut później byłam z powrotem w ,,swojej" sali.
B. dostał dziecko wcześniej. Siedzieli w wygodnym fotelu i się ze sobą zapoznawali. Cudowny widok. Cieszyłam się,że nie dał się wygonić do domu.

Na oddziale położniczym miałam pomoc. Położne przychodziły przez całą noc co godzinę. Zajmowały się dzieckiem,podawały leki przeciwbólowe. Niczym nie musiałam się martwić.
Posadziły mnie około 10 h po cc. Początkowo słabo,ale szybko doszłam do siebie.
Od tej pory Kubą zajmowałam się sama,choć proponowano mi dalszą pomoc.
Do domu wyszlismy w 3 dobie.
Cesarka była moim najlepszym porodem. Jeżeli chodzi o ból i uczucie rozbicia nie widzę żadnej różnicy, między CC a trudnym SN. Wszystko goi się bardzo szybko i obecnie nic mnie nie boli.
Kuba właśnie skończył dwa tygodnie,ładnie przybiera na wadze i jest oazą spokoju. Je i śpi,choć upały trochę dają nam popalić. Starsi bracia zachwyceni. Asystują przy każdym karmieniu i przewijaniu. Wszystko układa się lepiej niż mogłam to sobie zaplanować.


Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita

Tyle bylo obaw i na szczęście wszystko sie dobrze skończyło, życzę zdrowia maluszkowi, Tobie też :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

Wszystkie dobrego dla całej waszej rodziny, a w szczególności dla najmłodzego syneczka:-)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
boszka89
Cieszę się że jesteście w komplecie :) Ten najmłodszy będzie miał super z braćmi :) Pewnie że fajnie byłoby "spróbować" jak to jest być mamą córeczki, ale wydaje mi się że bracia będą bardziej z nim zżyci niż z siostrą. Ja mam dwie siostry i choć moi rodzice chcieli syna i na mnie mówili Wojtuś, to we trzy jesteśmy bardzo mocno związane emocjonalnie.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
boszka89
To była dobra decyzja ze zmianą szpitala, dobre warunki, dobra opieka, komfort i prywatność. Rzeczywiście jak się czyta to czuć że byłaś w dobrych rękach :)
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
daria89
Gdzie rodziłas tym razem? Na Blachowni? Słyszałam, że to podobno cudowny szpital. Tzn byłam tam z córką jak miała zapaleniem płuc i było ok ale właśnie słyszałam też, że porodowka jest super.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pawiooka3
Daria w Radomsku. Naprawdę inny świat i nie wołali w zamian za cokolwiek prezentów w postaci pampersów,czy pieluch,tak jak to mają w zwyczaju na Parkitce. Rybnicki polecił i naprawdę chwała mu za to
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pawiooka3
*Dubnicki
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
daria89
No to jestem zaskoczona. Ja do Radomska mam tyle samo km co do Częstochowy. No ale już mi się to nie przyda :)
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
roslina28

Gratulacje :) cc również wspominam milej niż sn na oksy ...