Nie wiem czy zawsze tak było i dopiero teraz zaczynam zauważać to wszystko?

To że mój facet uważa że jestem tu od gotowania, prania, sprzątania, mimo że on całymi dniami też nic nie robi, nawet nie szuka pracy? Kiedy nie potrafi czegoś znaleść zjeba też dostaję ja, bo przecież 'leżało tutaj a ty znowu gdzieś dałaś!' To co, mam sprzątać bo od tego jestem - ale jak posprzątam to też jest źle?

Spędziłam cały dzień w łóżku bo miałam wszystkiego serdecznie dosyć. Nie wyszłam nawet na obiad, bo po co. Na kolację zrobiłam sobie kanapkę i znowu zjebka 'Bo tata taki dobry obiad zrobił a ty kanapkę jesz!'

Później zaoferował mi że zrobi mi fajną kąpiel - tylko skończy tą jedną rundę w WOT. OK - fajnie. Godzinę później kąpieli dalej nie bylo. Jak go zapytałam po co ta gadka o kąpieli, w końcu się ruszył i zrobił.

Teraz widzę że ta cała kąpiel to była wielka wymówka po to żeby mógł sobie pooglądać pornuchy w spokoju.  Nie wiem, wysiadam poprostu, odechciewa mi się wszystkiego. Nawet myśląc o dziecku dostaję DOŁA. Chyba nie jestem normalna... :(