Blog: roxito

« Powrót do listy wpisów
Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
roxito
roxito

2012-12-31 10:08

|

Komentarze: 6

Poród

24.12. ok. godziny 3 rano zaczęły sączyć się wody. Prawdę mówiąc od 3 dni leciało czegoś więcej, ale myślałam, że to czop, lub naturalnie ziwiększone upławy. Niedługo później zaczęłam odczuwać delikatne skurcze, bardzo nieregularne, a ponieważ spać nie mogłam to wykąpałam się, przygotowałam na ewentualne "coś". O 6 zaczęłam gotować świąteczny barszcz. W międzyczasie wstał mąż, zrobiłam sałatkę i na końcu zabraliśmy się za krokierty, które ukończyliśmy po 13. Moja sytuacja bez zmian - bardziej mokra wkładka niż zwykle i nieregularne skurcze. Posprzątałam mieszkanie i zadzwoniłam do położnej, która zasugerowała, żebym przyjechała do szpitala sprawdzić, czy to faktycznie wody. O 16 badał mnie lekarz, który potwierdził przypuszczenia i wybadał 3 cm. rozwarcia. Mąż przytargał torbę do szpitala, trochę jedzenia i zjedliśmy wigilijny posiłek :) Skurcze zaczęły się nasilać, były coraz dłuższe i bardziej bolesne - na ktg ok. 50%. Odstępy ok 6 minut. Mniej więcej o północy na salę przedporodową doszła do mnie druga rodząca, z dokładnie taką samą sytuacją jak ja. Stękałyśmy na zmianę :) O 2 okropne boleści, badanie nie wykazuje postępu. Ok 8 kolejne badanie - mamy o centymetr więcej... Z powodu sączących się wód od ponad 24 h i braku akcji zapada decyzja o podłączeniu oksytocyny. Sąsiadka z łóżka obok ma już 6 cm. Podłączono nas pod kroplówkę o tej samej godzinie. 40 minut później słyszę, że ta już rodzi, więc za poradą położnej, idę na spacer. Po powrocie mama z synkiem leżą przytuleni, ja nadal ze swoimi 4 centymetrami. Skurcze ciągle 100%, rozwarcie postępuje bardzo powoli. Przy 6 cm. kryzys, zaczął się płacz, nie mogłam wytrzymać. Szyjka nadal była gruba... Dostałam zastrzyk, który miał za zadanie ją jakoś zwiotczyć i zmniejszyć bolesność skurczy. Bolesność się nie zmieniła, za to nie kojarzyłam co się wokół dzieje. Słyszałam głosy i to tyle. Ok 13 dali mi glukozę, żebym miała siłę przeć i ok. 14 zaczęłam. Położna jeszcze przebijała mi pęcherz, bo nie był do końca opróżniony, potem wyciągnęła nożyce i nacięła krocze i kilka minut później urodziłam syna owiniętego pępowiną. Nie miałam siły na rodzenie łożyska, położna wycisnęła mi je z brzucha.

Cały poród był ze mną mąż, bez niego bym sobie nie poradziła.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewellina

gratulacje smiley

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
flamandka

gratulacje dzielna byłas

Gratulacje ;*
Dałaś radę!
Pozdrawiamy  :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szatyna88

Gratulacje :*

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anetiii19

Gratuluję! :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madelka

Gratulacje kochana! dzielna bylas :* pozazdroscic meza ze wytrzymal i byl z toba :) moj pewnie beczalby razem ze mna :P buziaczki i zdrowka!! :D i czekam na zdjecia