Blog: ulala

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ulala
ulala

2012-04-10 16:22

|

Komentarze: 1

Wspomnienia!

Wspomnienia!

Moja ciąża nie była szczególnie zaplanowana, ale raczej świadoma :P Zawsze mialam nieregularne miesiączki, wiec gdy okres się spóżnial, nie bylam specjalnie zaskoczona. Ale czulam to... nie potrafie tego wyjaśnic, ale czułam, że jestem w ciąży. Zrobiłam test, wyszedł pozytywny, ale zapobiegawczo zrobiłam drugi, który wyszedł nieprawidłowo, a trzeci negatywny. Skonczyło sie na tym, ze zrobiłam ich 6 :D Po pewnym czasie,miałam sytuację, która mnie bardzo zdenerwowała, dostałam mocnych bóli brzucha i pojechaliśmy na pogotowie ginekologiczne. Po badaniu dowiedziałam sie zarówno, ze w 100 proc.jestem w ciąży, ale tez, że zarodek się nie rozwija i prawdopodobnie jest to ciąża martwa. Wyszłam z gabinetu z płaczem. Lekarz i pielęgniarka myśleli, że jestem niepełnoletnia i dowiedziawszy się, że jestem w ciąży, załamałam sie. Lecz to byl płacz ze smutku, bo prawdopodobnie straciłam tą ciąże. Lekarz zalecił sprawdzenie jeszcze raz za pare dni, do tego czasu musiałam leżec, nie przemęczać się i oczywiscie nie mogłam pracowac- przez co straciłam prace :/ (bo bylam w ciąży).

Wkrótce zaczeło sie chodzenie do wszystkich możliwych ginekologów prywatnych. Zaden nie mogł jednoznacznie stwierdzic, czy jest dobrze czy też żle. Dopiero po paru tygodniach okazało sie, że moja dzidzia rośnie i się rozwija i jest wszystko wporzadku.Niedługo po tym, wyjechałam do Niemiec.

Ciąże mialam tragiczna. Wymiotowałam do 7 miesiaca, o każdej porze dnia. Nie jadlam nic,  oprocz kaszy jęczmiennej i mandarynek. Schudłam prawie 5kg. Nie mogłam wstawac, bo kazdy większy ruch powodował u mnie wymioty. Gdzie sie nie ruszyłam, musiałam miec przy sobie worki na śmieci:)

Kiedy poszliśmy na usg, żeby się dowiedziec jakiej płci jest moje dziecko, pani ginekolog zapytała się mojego męża czy chce miec chłopczyka czy dziewczynke, a on stanowczo powiedział- dziewczynke! Ja byłam nastawiona na chłopca, bardzo chciałam miec chłopca, chyba dlatego, ze byłam strasznie zakochana w moim siostrzeńcu-Oliverze. Nawet pierwsze ciuszki kupiłam dla chłopczyka, z samochodami. Okazało się jednak, ze bede miala córeczke, co zadziwiająco mnie ucieszyło.

Moja córeczka bardzo mało rosła i słabo przybierala na wadze. Lekarze sądzili, że powodem jest anemia, która mam już od paru lat. Kazali mi się przygotowac na poród przedwczesny i na dziecko z niską masą urodzeniowa. Moj brzuszek prawie nie rósł, nie było widac, że jestem w ciąży. Lecz moja dzidzia nie dała za wygraną, w 8 miesiacu, zaczeła bardzo szybko rosnąc i w ekspresowym tempie przybierac na wadze. Tym razem, podejrzenie cukrzycy, naszczeście bardzo szybko ta diagnoza okazała się nietrafna. I tak moj brzusio rósł i rósł, wygladałam jakbym miała urodzić bliżniaki. Moj brzuch był wielki i ciężki a ja przez wypadek w dzieciństwie, mam zmiażdzony kręg , który odpowiada za nogę, przez to nie mogłam kregosłupa obciązac i dużo chodzic, bo mogłabym zostac kaleka.

2 tygodnie przed planowanym terminem porodu, spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, siedziałam jak na szpilkach, czekając na najgorsze. Czekałam...czekałam az termin minął. Po terminie musiałam chodzic co 2 dni na ktg. Nic większego się nie działo, oprocz okropnego kopania, kręcenia się i długotrwałych czkawek mojej dzidzi-standard. I tak 10 dni po terminie przyszedl ten dzien... o 13 zaczełam krwawic i miec skurcze, do 18 nie wytrzymywałam już bólu,a krwawienienie nie ustępowało i było coraz silniejsze. O 20tej byłam juz w szpitalu, podłaczona do ktg. Miałam skurcze najwyzszego stopnia, lecz rozwarcia 2 cm i nie mialo zamiaru sie to zmieniac. Lekarzy zaniepokoił fakt, ze ciągle bardzo krwawiłam, planowali przeprowadzic transfuzje krwi w razie potrzeby, ciągle sprawdzali, czy mojemu dziecku nic sie nie dzieje. Nie mogłam zniesc tej mysli, że walczyłam o nią od samego poczatku, przez cała ciąże, a teraz jeszcze na końcu tej drogi, znowu o nią walcze.

Podano mi znieczulenie w kroplówce, przez które tylko i wyłacznie wymiotowałam...i tak cała noc, az nastał ranek. O 9 podano mi bodajze adrenaline w kroplówce, która wszystko baardzo szybko przyspieszyła. Podano mi tez PDA. Niestety pierwsza dawka nie zadziałała, podano mi drugą, gdy druga nie zadziałała, sprowadzono innego specjaliste, który zafundował mi wkłucie w inne miejsce i tak jeszcze drugi raz. Razem miałam 4 dawki PDA, z ktorych żadna nie zadziałała. Jako przyczyne podano, moje problemy z kręgosłupem, ale było już za pozno sie nad tym zastanawiac i probować z kolejnymi dawkami, bo moja córeczka śpieszyła się na świat...

Arianna urodziła się 15.05.2010 o 12.10  w sobote. 4240g 56cm i 37cm obwodu głowki. Urodziłam naturalnie, z czego jestem bardzo dumna. Po tygodniu wyszlismy ze szpitala i cieszyliśmy sie piekną pogodą,  w sam raz na spacery.

dodam, że przy porodzie wazyłam ok 70kg hahaha. Karmiłam pozniej piersia przez pare miesięcy. Kiedy Arianna zachorowała, nie chciała tknąc piersi i tak po paru dniach, moje mleko zanikło. Próbowalam jeszcze przez pare tygoniu próbowac karmic , lecz moje starania poszly na marne.

 

Moja ciąża i porod byly skomplikowane,ale żebym  miala to przezyc jeszcze raz i urodzic taka cudowna istote, nie zawahałabym się. Ten cudowny,najpiękniejszy moment, kiedy kładą ci jeszcze zakrwawioną istotke na piersi, jest nie do opisania i nic tego uczucia nie zastąpi.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jstynka

ja sienie zawahalam, wiec rozumiem Cie. calkowicie. pierwsza ciaza dla mnie rowniez byla zaskoczeniem. tj. czulam ją. ale nie do konca planowalam. ale obecna fasolka jest w 100% zaplanowana siostrzyczka [?] dla naszego ollinka:) hehe