Mój pierwszy gin wyliczył mi termin porodu na 30 stycznia... niestety też przez jego nie kompetencje musiałam udać się do innego ginekologa... ta zaś obliczyła, że termin wypada mi na 2 lutego... 3 dni różnicy mi nie robi... ;) Bo i tak bd chodzić przeterminowani ;)) Nic nie zapowiada bym miała urodzić w ciągu tych 8 dni ... zresztą sama już nie wiem co ja chce... raz pragnę by poród się już zaczął ... za chwilę myślę sobie... że te 9 m-c to za krótko.. i nie chce jeszcze rodzić... strach silniejszy jest... głupi ból zęba sprawia, że zaczynam chodzić po ścianach.. a co ja zrobię przy porodzie ?? Chyba wolałabym mieć CC ...

                                                                           ***

Od 2 dni jestem taka płaczliwa, że masakra... Wszystko mnie denerwuje... jestem zgryźliwa dla mojego ... a to prowadzi do fochów i wg... wszystko przez ten strach... i te ciągłe telefony ... "urodziłaś już ?" , "masz już jakieś oznaki porodu?"  -.- ... bez komentarza ;

                                                                          ***

Jednego nie mogę się doczekać... że bd mogła wkońcu schudnąć .. a nie tylko tyć... czuję się ogromna... +22 kg ... jednak wizja, że mój brzuch bd mi zwisał... cały w rozstępach jest do dupy... oby mały wynagrodził mamusi .. i pomógł jej schudnąć ;)) ale póki co ... jeszcze pochodzę taka okrągła... i posłucham komentarzy na swój temat jaka to ja wielka.. i jaki wielki brzuch mam... jeszcze wam wszystkim miny zrzędną za kilka miesięcy.. raz mi się udało to i drugi raz też mi się uda... i Marcinek bd miał sexi mamę :D a wszystkie pseudo koleżanki bd miały kolejny temat do opierdzielania dupy... ;]