W miniony piątek stałam się o ROK STARSZA, a więc w metryke urodzeniowa wpiszą mi przy pierwszym dziecku 26 wiosen (a raczej zim :) ha ha ha) - to chyba dość korzystny wiek... W weekend, który skończył się całkiem "przed chwilą" działo się mnóstwo rzeczy., choć jendą z tych najwazniejszych jest fakt, że zaczęlismy 35 tydzień 

Przekonałam się, że moge liczyć na swoją rodzinę, nie zawiedli też przyjaciele. Pomimo niezbyt dopisujacej formy mogłam cieszyć się ich obecnoscią i zmianami jakie miały miejsce w naszej sypialni. Otóż w tempie ekspresowym siostra z przyszłym mężem założyła na jedną ze ścian piękną tapetę w miśki (załaczona w tle na ponizszym zdjeciu) na dniach ma przyjechać łózeczko, które zamówiła druga siostra (ta co ma być chrzestną), do tego jako jeden z prezentów urodzinowych otrzymałam walizkę podrózną w ktorą planuję się przepakować z niewygodnej torby.

Coraz bardziej czuję, że Gabunia jest już bardzo bliska przyjścia na świat, z niemal 280-ciu dni ciąży, pozostało tylko: niewiele ponad 40... to naprawdę strasznie mało- miesiac z hakiem! W czwartek kolejna wizyta i zobaczymy czy mała się obróciła i ile waży, a potem tylko: byle do Nowego Roku, bo wraz z nim same zmiany: odstawienie leków i przyjście naszej bombolinki na świat, a to zmieni i przewartościowuje zupełnie WSZYSTKO 

Przełom 34/35 tc. Już naprawdę niedługo pokarzesz się światu...