bo wkoncu bylam u fryzjera:))

ja sie caly dzien smieje :)

acha, no i dlatego, bo po kilku dniach okropnego marudzenia, zobaczylam kolejnego ząbka u mojego "słonia"

uśmiech sprzed chwili:
leżałam na łóżku słuchając książki i czekając, aż łaskawie Marcin przyjdzie się położyć. w końcu wgramolił się na łóżko, trzymając w ręce szklaną pustą butelkę po soczku (szczegół, ze wyciągniętą z kosza) i przytulony do niej w minutę zasnął (co się normalnie nie zdarza). normalnie patrzyłam z niedowierzaniem...
a ja tu mu jakieś pluszaki wciskam...

wcześniejszy uśmiech - jak Marcin wziął sobie spryskiwacz wody i zaczął go obgryzać, a potem nagle mu się psiknęło prosto w usta - minę miał obłędną - najpierw zdziwko a potem kupa radochy ;)

a jak pokryłam moje odrosciki ;) potem synek wchodzac po schodach (a raczej sie wdrapujac) powiedział "choc" powtarzajac za mama jak go popędzała.... :P

scielam synkowi samodzielnie wlosy!;))

Bo mąż kupił mi perfumę playboya do kolekcji i skórzany portfel :)

ja się ulachałam strasznie z fotosforów ;) przekomicznie wyszło dziewczynie przejęzyczenie ;)