« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
emamaslask
emamaslask

2012-06-05 11:56

|

edyt. 2012-11-20 17:52

|

Uwagi i opinie

.,.,.,.,.,.,

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marzycielka1983

Ja w takim związku jak opisujesz, żyłam przez 4 lata. Też bardzo kochałam, bardzo chciałam wyjść za mąż za tego człowieka, ale moi rodzice studzili moje zapały, mając na względzie moje jeszcze nie ukończone studia. Dopóki mieszkaliśmy blisko dało się jeszcze wytrzymać, ale ostatni rok to był horror. Przyjeżdżałam do domu na każdy weekend, który zaczynał się dla mnie już w czwartek, bo było mało zajęć na studiach. Miałam sprawdzaną komórkę, komputer, tez nie wolno było mi mieć kontaktów do kolegów. Było mi o tyle trudniej, że byłam starostą grupy i kontakt musiałam mieć z każdym. Nauczyłam się więc wielu numerów na pamięć i kasowałam zaraz po połączeniu czy sms.
Wszystko dobiegło końca, gdy on uroił sobie, że go zdradzam. Któregoś wieczoru gdy byłam chora i nie pisałam sms i nie odbierałam, następnego dnia on stanął niespodziewanie o 8 rano w drzwiach akademika i traf chciał, że dostałam przy nim sms od kolegi z pytaniem, czy będę w tym dniu na praktykach.
Facet dostał szału i mnie brutalnie pobił. Wtedy wiedziałam , że to koniec. Bardzo trudno było mi się z tego wyplątać.

Czytając Twój wpis, odżyły we mnie wspomnienia tego horroru.
Mnie uratowali znajomi, którzy mnie z tego wyciągnęli, ukrywali, bronili. Ty masz trudniej, łączy Was dziecko, ale tak jak jest teraz nie da się na dłuższą metę żyć. Mówię to z własnego doświadczenia.
Sama musisz dojrzeć do jakichkolwiek decyzji, nikt za Ciebie nie zdecyduje. Możesz próbować rozmów, ale z czymś takim na prawdę trudno jest walczyć. Chyba tylko i wyłącznie terapia u specjalisty, ale mężczyźni reagują na takie propozycje bardzo źle.
Mam nadzieje, że uda Wam się wyjść na prostą, i że nie doświadczysz takiego piekła jak ja.
Powiem tylko jedno, gdy będzie już bardzo źle, pomyśl o sobie i o dziecku. Na tym facecie świat się nie kończy.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szakalica86

Dziewczyno jak się nie postawisz to za kilka lat cię wykończy dosłownie...daj se spokój pokaż,że masz jaja chciał rodzine to jest też niech myśli nad rodziną...mój mąż też tylko jeden pracuje brzenczy czasami,że to bo tamto ale zawsze się postawie i jest dobrze.Widze,że ty lubisz jak on tobą zamiata jak szmata sorki ale tak jest...i to nie jest miłość tylko przywiązanie i toksyczna miłość...ja bym się wyprowadziła na jakiś czas do rodziny i zobaczyła co on zrobi zagrozila bym,że jak się nie zmieni to rozwód wezme ale i nawet poszła bym po odpowiednie papiery do sądu...on jest nienormalny...a ty sorki ale głupia,bo dajesz sobą pomiatać.A kto sprząta,gotuje,pierze a kogo bzyka,że się tak wulgarnie wyraże...nie płaci ci za to przecież.To tak samo kupic tobie ciuch czy dać na fryzjera jest jego zakichanym obowiązkiem.To jest moje zdanie.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szakalica86

Ja w takim związku jak opisujesz, żyłam przez 4 lata. Też bardzo kochałam, bardzo chciałam wyjść za mąż za tego człowieka, ale moi rodzice studzili moje zapały, mając na względzie moje jeszcze nie ukończone studia. Dopóki mieszkaliśmy blisko dało się jeszcze wytrzymać, ale ostatni rok to był horror. Przyjeżdżałam do domu na każdy weekend, który zaczynał się dla mnie już w czwartek, bo było mało zajęć na studiach. Miałam sprawdzaną komórkę, komputer, tez nie wolno było mi mieć kontaktów do kolegów. Było mi o tyle trudniej, że byłam starostą grupy i kontakt musiałam mieć z każdym. Nauczyłam się więc wielu numerów na pamięć i kasowałam zaraz po połączeniu czy sms.
Wszystko dobiegło końca, gdy on uroił sobie, że go zdradzam. Któregoś wieczoru gdy byłam chora i nie pisałam sms i nie odbierałam, następnego dnia on stanął niespodziewanie o 8 rano w drzwiach akademika i traf chciał, że dostałam przy nim sms od kolegi z pytaniem, czy będę w tym dniu na praktykach.
Facet dostał szału i mnie brutalnie pobił. Wtedy wiedziałam , że to koniec. Bardzo trudno było mi się z tego wyplątać.

Czytając Twój wpis, odżyły we mnie wspomnienia tego horroru.
Mnie uratowali znajomi, którzy mnie z tego wyciągnęli, ukrywali, bronili. Ty masz trudniej, łączy Was dziecko, ale tak jak jest teraz nie da się na dłuższą metę żyć. Mówię to z własnego doświadczenia.
Sama musisz dojrzeć do jakichkolwiek decyzji, nikt za Ciebie nie zdecyduje. Możesz próbować rozmów, ale z czymś takim na prawdę trudno jest walczyć. Chyba tylko i wyłącznie terapia u specjalisty, ale mężczyźni reagują na takie propozycje bardzo źle.
Mam nadzieje, że uda Wam się wyjść na prostą, i że nie doświadczysz takiego piekła jak ja.
Powiem tylko jedno, gdy będzie już bardzo źle, pomyśl o sobie i o dziecku. Na tym facecie świat się nie kończy.

Masz przykład z życia wzięty..i pomyśl co by było jak by od niego nie odeszła i nie tłumacz sobie tylko,że on taki nie jest,że by cię nie udeżył bo napewno to zrobi nie teraz to puzniej...Nie życzę ci żle ale jak sama nie staniesz na nogi to nikt za ciebie tego nie zrobi...

Mnie to szlak trafia jak czytam takie pytania , facet traktuje cie gorzej niz psa , pomysl tylko czy chcesz aby twoje dziecko na to patrzylo , bo predzej czy pozniej tez cie bedzie poniewierać ;/ NIe masz wsparcia w rodzinie ? Co na to twoi rodzice , rodzeństwo ? wiedza w ogole co sie dzieje u ciebie w domu ?

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jadzka

A co na to twoi rodzice ?

Ale ty durna jesteś,tak się dać prymitywowi jakiemuś stłamsić. Co to ma być ,średniowiecze,a może czasy dinozaurów?W łeb i za kłaki do jaskini.Wkurzają mnie takie bezwolne babki :/

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marzycielka1983

szakalica86 pytanie bardzo na miejscu.
Gdybym od niego nie odeszła byłabym nieszczęśliwą i maltretowaną żoną, a skąd wiem?
Od rodzonej siostry tego człowieka wiem, że zbałamucił sporo młodszą dziewczynę, odseparował ją nawet od rodziców, zrobił jej dwoje dzieci i na oczach tych dzieci ją bije.
Dla takich ludzi, nawet dzieci nie stanowią hamulca ;(

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szakalica86

szakalica86 pytanie bardzo na miejscu.
Gdybym od niego nie odeszła byłabym nieszczęśliwą i maltretowaną żoną, a skąd wiem?
Od rodzonej siostry tego człowieka wiem, że zbałamucił sporo młodszą dziewczynę, odseparował ją nawet od rodziców, zrobił jej dwoje dzieci i na oczach tych dzieci ją bije.
Dla takich ludzi, nawet dzieci nie stanowią hamulca ;(
To mnie właśnie drażni..moja siostra ma podobną sytuacje ale długo by się rozpisywać...sama postanowiłaś się otworzyć a nie musisz...emamaslask...powinnaś brac przykład z tego co pisze ci dziewczyna która przez to wszystko sama przeszła i wie jak to wygląda z własnej autopsji...zejdz na ziemie chyba,że chesz żyć w wiecznym strachu przed nim bo nie tylko ty będziesz cierpiała ale i dziecko...a jego najbardziej szkoda...skoro ty jesteś głupia to bądz ale pomyśl o malenstwie bo one niczemu nie jest winne,że jest owocem waszej niby miłości...Brak mi słów kobieto...najchętniej bym Cie złapała i potrząsła żebyś zobaczyła co robisz z waszym życiem,twoim i dziecka....Może juz sobie wykup kwatere na cmentarzu...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewakamila95

Oh... mój tęż miał ores że mi wychodzić nie pozwalał, zgadzałam się na to tydzień, dwa , trzy i dłużej, aż w końcu byłam w takim stanie że zaczeliśmy się kłucić każdego dnia o wszystko co możliwe. w końcu powiedziałam że ja nie jestem chomikiem żeby mnie w klatce trzymał, a on nie może mi zabronić wychodzić i spotykać się z ludźmi których znam tyle czasu. Postanowiłam sobie, że mimo wszystko zaczne wychodzić, najpierw na godzine, gdzieś blisko, bywało że mnie nie było po kilka godzin, moówiłam że się zasiedziałam, i chodź nadal ma problem nie tyle z zaufaniem do mnie co do niechęci do moich przyjaciół, umiem postawić na swoim, i choćby (przepraszam za wyrażenie) skały srały, to jak chce wyjsc to wychodze, tyle ze jak mnie nie wkurzy to mam właczony telefon i raz na jakiś czas do niego pisze, a jak wkurzy to wyłączam komóre i narazie :), nie daj się... to jedyna szansa