Mój pierwszy okres po porodzie wyglądał jakby za przeproszeniem świnię zarżnęli. Pierwszy dzień żywa krew - jak normalny okres, później trzy dni brązowe plamienie a później jak chlusnęło to chciałam na pogotowie jechać, bo skrzepy miałam wielkości mandarynki niektóre i przez 12 h wymieniałam co 20 minut dużą nocną podpaskę a i tak mnie pozalewało. W zasadzie zastanawiałam się, czy w ogóle z kibelka wstawać. I w nocy ręcznik miałam pod dupencją. Całość trwała około 8-9 dni. Od samego początku aż przeszło. Uroki pierwszego okresu. Żyję, nie wykrwawiłam się. Mam nadzieję, że pomogłam.