A ja ostatnio czytałam, że Majowie nigdzie nie dali do zrozumienia że to ma być koniec świata. Wg nich będzie to jakiś przełom, nowa era, epoka czy coś w tym stylu. Ja nie wierzę, że nagle tego dnia ziemia się rozstąpi i zaczną z nieba latać ogniste kule. Bardziej wierzę, że może faktycznie po tej magicznej dacie stopniowo nastąpi jakiś przełom na ziemi, ale niestanie się to nagle i tak gwałtownie jak w amerykańskich filmach.

ja nie wierzę w to. a nawet jeśli to czy nie każdego człowieka czeka to samo? śmierć? nie można bać się śmierci to tak jak byś bała się urodzić.

Staram się myśleć, że to brednie ale tam w głebi zadaje sobie pytanie ''a co jeśli to prawda''. Oglądałam wiele filmów dokumentalnych na ten temat. I nie przekonuje mnie np. Planeta X (Nibiru), czy jakieś asteroidy czy inne tam bla bla. Bardziej wierzę, że w burze magnetyczną na Słońcu. Słońce teraz szaleje. Było kilka silnych wybuchów skierowanych w Ziemię ( o czym świadczy delikatna poświata zorzy polarnej widoczna w Polsce). Mówili, że niby może dojść po odwrócenia biegunów i wielkiego tsunami. Podobno kiedyś to się zdarzyło i wtedy wyginęły mamuty, dowodem na to jest, że niektóre odnalezione miały ciągle jedzenie w pyskach, więc musiało się stać coś co spowodowało ich natychmiastową śmierć. Ale jest wiele teorii, czy się sprawdza to się okaże.

Szczerze to zajmę się bardziej przyziemnymi rzeczami. A jak będzie koniec to i tak pewnie tak szybko, ze nie poczuje. Kilka poprzednich przespałam :P

hmm... z jednej strony fajnie - dożyję 31 urodzin, z drugiej strony, mogłoby być dzień wcześniej, fajnie by wyglądało na nagrobku 20.12.1980 - 20.12.2011.
etam, przecież nawet nagrobek po mnie nie zostanie ;)