« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolajnp88
karolajnp88

2014-06-30 12:23

|

Dieta niemowlęcia

Czy mogę podać córci marcheweczkę? Za tydzień kończy 4 miesiące.

Wiem, ze zalecenia Instytutu Matki i Dziecka sa inne, ale chyba nie trzeba ich sie sztywno trzymac. Karmie piersia, wiem ze powinno niby sie wprowadzac takie pokarmy w 5-6 miesiacu. Ale czy ktoras mama podala wczesniej? Prosze o odpowiedzi.

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan

Najlepiej sok z marchewki. Ja zaczełam wprowadzac nowe smaki od 3 miesiaca bo tak zaleciła pediatra. Nawet gdy stan zdrowia tego nie wymaga dziecko powinno dostawać coś innego jak samo mleko. skoro można to dlaczego nie ??? Jak najbardziej. My zaceliśmy od 3 miesiąca a w 9 Mały jadł juz to co my. Każdy nowy smak zmieniałam co 3-4 dni jak Małemu nic nie było.Najpierw sok z jabłka, sok z marchwi, miąższ z jabłka i miąższ z marchwi(to na poczatek a potem kolejno nowe smaki oczywiście w odstepach 3-4 dni)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

To pociosacie mi zaraz kołki na głowie , karmiłam piersią i podawałam nowe jedzenie po kilka łyżeczek od 4 miesiąca .
Dzieciom nic nie było , z chęcią próbowały i smakowały nowe jedzenie .
Trochę ten schemat aby wprowadzać nowe jedzenie dopiero od 6 miesiąca mi się kupy nie trzyma , ponieważ każą podawać po jednym produkcie przez kilka dni , zanim rozszerzyłabym dietę na dobre to moje dzieci miały by po 2 lata chyba ... No i te przepisy z kilku skladników w wieku 10 miesięcy . Pytam tylko kiedy i jak to zrobić zgodnie z zaleceniami CZ ....
Mnie pewnie też :) Karmię piersią i też od 4 miesiąca daje Mikołajowi powolutku warzywka :) Po kilka łyżeczek, nie zastępuje mu nimi posiłku mlecznego. I nie codziennie.
Schematy zmieniają się co jakiś czas, za rok dwa znowu będzie co innego. Także moim zdaniem nie trzeba się ich tak sztywno trzymać. Jednak też nie ma co szaleć i podawać maluchowi jakiś cudów.
Myślę, że jak dasz dziecku kilka łyżeczek to nic się nie stanie. Poczekaj do tego 4 msc.
Wcześniej jakoś szybciej się dietę rozszerzało i dzieciaki zdrowe są.
Każdy robi wg własnego uznania, ja czekam i uważam, że robię dobrze, ale jak ktoś wprowadza wcześniej to też ok :) warzywa cxy owoce ok, ale jak widzę jedną z mam na naszym forum, która się szczyci tym, ze 3 miesięcznemu dziecku daje biszkopty to nóż mi się w kieszeni otwiera
Moze taPani nie mieszka w Polsce. Ja np. mieszkam we Wloszech i tutajdzieciom dodaje sie specjalne biszkopty do mleka od 4 miesiaca zycia... tak jak wy dodajecie kaszke :) (z polecenia lekarza) czasami zanim czlowiek krytykuje powinien sie zastanowic...
Ja podawałam kaszkę dopiero w 8 i 9 (w przypadku starszego syna) miesiącu życia. Dzieci dobrze na wadze przybierały więc od kaszek nie zaczynałam.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

To pociosacie mi zaraz kołki na głowie , karmiłam piersią i podawałam nowe jedzenie po kilka łyżeczek od 4 miesiąca .
Dzieciom nic nie było , z chęcią próbowały i smakowały nowe jedzenie .
Trochę ten schemat aby wprowadzać nowe jedzenie dopiero od 6 miesiąca mi się kupy nie trzyma , ponieważ każą podawać po jednym produkcie przez kilka dni , zanim rozszerzyłabym dietę na dobre to moje dzieci miały by po 2 lata chyba ... No i te przepisy z kilku skladników w wieku 10 miesięcy . Pytam tylko kiedy i jak to zrobić zgodnie z zaleceniami CZ ....
Mnie pewnie też :) Karmię piersią i też od 4 miesiąca daje Mikołajowi powolutku warzywka :) Po kilka łyżeczek, nie zastępuje mu nimi posiłku mlecznego. I nie codziennie.
Schematy zmieniają się co jakiś czas, za rok dwa znowu będzie co innego. Także moim zdaniem nie trzeba się ich tak sztywno trzymać. Jednak też nie ma co szaleć i podawać maluchowi jakiś cudów.
Myślę, że jak dasz dziecku kilka łyżeczek to nic się nie stanie. Poczekaj do tego 4 msc.
Wcześniej jakoś szybciej się dietę rozszerzało i dzieciaki zdrowe są.
Niekoniecznie.... konsekwencje nie są widoczne od razu :) Poza tym nie ma co się wzorować na tym co było kiedyś, nie zawsze co stare jest dobre....
Ja się nie wzoruję :)Nie zawsze co stare to dobre, ale też nie zawsze co nowe jest dobre. Trzeba mieć umiar we wszystkim i robić cokolwiek z głową.
W moim otoczeniu są i mniejsze i starsze dzieci, które są zdrowe, mimo takiego rozszerzania diety :)
Jestem jak najbardziej za umiarem (często nawet o tzw. złotym środku piszę), ale niekoniecznie w kwestii żywienia niemowląt. Drażni mnie pośpiech. Niektore dziewczyny wręcz boją się, że jak dziecko nie spróbuje czegoś poza mlekiem w wieku 3 czy 4 miesięcy to wyrośnie na niejadka. Nic bardziej bzdurnego.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

To pociosacie mi zaraz kołki na głowie , karmiłam piersią i podawałam nowe jedzenie po kilka łyżeczek od 4 miesiąca .
Dzieciom nic nie było , z chęcią próbowały i smakowały nowe jedzenie .
Trochę ten schemat aby wprowadzać nowe jedzenie dopiero od 6 miesiąca mi się kupy nie trzyma , ponieważ każą podawać po jednym produkcie przez kilka dni , zanim rozszerzyłabym dietę na dobre to moje dzieci miały by po 2 lata chyba ... No i te przepisy z kilku skladników w wieku 10 miesięcy . Pytam tylko kiedy i jak to zrobić zgodnie z zaleceniami CZ ....
Mnie pewnie też :) Karmię piersią i też od 4 miesiąca daje Mikołajowi powolutku warzywka :) Po kilka łyżeczek, nie zastępuje mu nimi posiłku mlecznego. I nie codziennie.
Schematy zmieniają się co jakiś czas, za rok dwa znowu będzie co innego. Także moim zdaniem nie trzeba się ich tak sztywno trzymać. Jednak też nie ma co szaleć i podawać maluchowi jakiś cudów.
Myślę, że jak dasz dziecku kilka łyżeczek to nic się nie stanie. Poczekaj do tego 4 msc.
Wcześniej jakoś szybciej się dietę rozszerzało i dzieciaki zdrowe są.
Niekoniecznie.... konsekwencje nie są widoczne od razu :) Poza tym nie ma co się wzorować na tym co było kiedyś, nie zawsze co stare jest dobre....
Ja się nie wzoruję :)Nie zawsze co stare to dobre, ale też nie zawsze co nowe jest dobre. Trzeba mieć umiar we wszystkim i robić cokolwiek z głową.
W moim otoczeniu są i mniejsze i starsze dzieci, które są zdrowe, mimo takiego rozszerzania diety :)
Jestem jak najbardziej za umiarem (często nawet o tzw. złotym środku piszę), ale niekoniecznie w kwestii żywienia niemowląt. Drażni mnie pośpiech. Niektore dziewczyny wręcz boją się, że jak dziecko nie spróbuje czegoś poza mlekiem w wieku 3 czy 4 miesięcy to wyrośnie na niejadka. Nic bardziej bzdurnego.
Oj ja się nie boję, że będzie niejadkiem :) Od urodzenia jak "wyczuwał" cyc to chciał połknąć w całości hi hi :) Do tej pory nie miałam problemu z tym,że nie chce jeść, więc myślę,że nie będę go mieć.
Każda robi jak chce, ja nie uważam, że robię źle. A o sprawy żywienia - czy mogę i kiedy wolę zapytać moją położną albo pediatry. Bo tu na forum ile kobiet tyle zdań.
Dziś schemat Żywienia jest taki, za jakiś czas zmieni się i będzie inny. Dawniej wprowadzano wcześniej, dzisiaj zaleca się później. A co jak za przypuśćmy za 5 lat powrócą do starych zasad? Wtedy też będzie źle, że ktoś daje dziecku coś spróbować po 4 msc, a nie po 6? Moim zdaniem nie. Każda matka obserwuje swoje dziecko i wie na co może sobie pozwolić :) Mnie nie drażni ani pośpiech- no chyba, że ktoś ładuje w dziecko coś co niekoniecznie się nadaje dla niego, ani zwlekanie jeszcze dłużej niż 6 msc.
I jak wspomniała tutaj koleżanka wyżej, skoro mm jest robione aby jak najbardziej było zbliżone do mleka matki, to dlaczego takie podziały. Wiem, że mleko matki jest bardzo wartościowe, ja zamierzam swoje dziecko karmić dłużej niż zakładałam na początku i powtórzę, nie uważam, aby robiła mu krzywdę dając marchewkę, ziemniaka czy szpinaku w ilościach niedużych wcześniej niż zaleca schemat.
A więc tak :) Z tym jedzeniem różnie w przyszłości może być. Mam przykład w domu. Michał mój, wielki "cycojad", chętny na wszelkie nowości, jedzący zarówno potrawy ze słoiczków jak i te przeze mnie ugotowane nagle stal się niejadkiem. Ma swoje ulubione potrawy które w kółko konsumuje (dzień w dzien od kilku miechów już wcina na śniadanie i/lub kolację chleb z żółtym serem i ketchupem :)) Zanim poszedł do przedszkola jadł mięso. Teraz raz od dzwonu i tylko te w którym nie ma grama tłuszczu. W przedszkolu podawali dzieciom mięso z tzw. "tłuściochami'..... Dominik też wielki "cycojad", ale widzę, że oprócz tego, że jak do tej pory specjalnie wybredny nie jest, to wcina bardzo duże porcje... Michał w jego wieku mimo wszystko jadł po prostu mniej. Dominik lubi konkrety, ulubione są drugie dania, porcje ma większe od swojego 9 letniego brata...
Znam mnóstwo dziewczyn które po prostu nie myślą i ładują w malucha wszystko z prędkością światla. Nie dość za dużo za szybko to jeszcze nie to co powinny. Uważam, że nie każda matka jest na tyle ogarnięta by wiedzieć na ile może sobie pozwolić... Niektóre przesadzają, a mi żal ich dzieci. Moj Dominik dostal pierwszy niemleczny posiłek w 6 mż. Nie widziałam potrzeby podawania mu warzyw wcześniej skoro wystarczalo mu samo mleko. Michałowi wprowadziłam warzywa w 7 mż czyli miał skończone pół roku i również nie widziałam sensu pakowania w niego czegoś poza moim mlekiem. Wiesz, ja jestem nerwowa i swoje napisać muszę, najwyżej nie będę miała poparcia, trudno :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

To pociosacie mi zaraz kołki na głowie , karmiłam piersią i podawałam nowe jedzenie po kilka łyżeczek od 4 miesiąca .
Dzieciom nic nie było , z chęcią próbowały i smakowały nowe jedzenie .
Trochę ten schemat aby wprowadzać nowe jedzenie dopiero od 6 miesiąca mi się kupy nie trzyma , ponieważ każą podawać po jednym produkcie przez kilka dni , zanim rozszerzyłabym dietę na dobre to moje dzieci miały by po 2 lata chyba ... No i te przepisy z kilku skladników w wieku 10 miesięcy . Pytam tylko kiedy i jak to zrobić zgodnie z zaleceniami CZ ....
Mnie pewnie też :) Karmię piersią i też od 4 miesiąca daje Mikołajowi powolutku warzywka :) Po kilka łyżeczek, nie zastępuje mu nimi posiłku mlecznego. I nie codziennie.
Schematy zmieniają się co jakiś czas, za rok dwa znowu będzie co innego. Także moim zdaniem nie trzeba się ich tak sztywno trzymać. Jednak też nie ma co szaleć i podawać maluchowi jakiś cudów.
Myślę, że jak dasz dziecku kilka łyżeczek to nic się nie stanie. Poczekaj do tego 4 msc.
Wcześniej jakoś szybciej się dietę rozszerzało i dzieciaki zdrowe są.
Niekoniecznie.... konsekwencje nie są widoczne od razu :) Poza tym nie ma co się wzorować na tym co było kiedyś, nie zawsze co stare jest dobre....
Ja się nie wzoruję :)Nie zawsze co stare to dobre, ale też nie zawsze co nowe jest dobre. Trzeba mieć umiar we wszystkim i robić cokolwiek z głową.
W moim otoczeniu są i mniejsze i starsze dzieci, które są zdrowe, mimo takiego rozszerzania diety :)
Jestem jak najbardziej za umiarem (często nawet o tzw. złotym środku piszę), ale niekoniecznie w kwestii żywienia niemowląt. Drażni mnie pośpiech. Niektore dziewczyny wręcz boją się, że jak dziecko nie spróbuje czegoś poza mlekiem w wieku 3 czy 4 miesięcy to wyrośnie na niejadka. Nic bardziej bzdurnego.
Oj ja się nie boję, że będzie niejadkiem :) Od urodzenia jak "wyczuwał" cyc to chciał połknąć w całości hi hi :) Do tej pory nie miałam problemu z tym,że nie chce jeść, więc myślę,że nie będę go mieć.
Każda robi jak chce, ja nie uważam, że robię źle. A o sprawy żywienia - czy mogę i kiedy wolę zapytać moją położną albo pediatry. Bo tu na forum ile kobiet tyle zdań.
Dziś schemat Żywienia jest taki, za jakiś czas zmieni się i będzie inny. Dawniej wprowadzano wcześniej, dzisiaj zaleca się później. A co jak za przypuśćmy za 5 lat powrócą do starych zasad? Wtedy też będzie źle, że ktoś daje dziecku coś spróbować po 4 msc, a nie po 6? Moim zdaniem nie. Każda matka obserwuje swoje dziecko i wie na co może sobie pozwolić :) Mnie nie drażni ani pośpiech- no chyba, że ktoś ładuje w dziecko coś co niekoniecznie się nadaje dla niego, ani zwlekanie jeszcze dłużej niż 6 msc.
I jak wspomniała tutaj koleżanka wyżej, skoro mm jest robione aby jak najbardziej było zbliżone do mleka matki, to dlaczego takie podziały. Wiem, że mleko matki jest bardzo wartościowe, ja zamierzam swoje dziecko karmić dłużej niż zakładałam na początku i powtórzę, nie uważam, aby robiła mu krzywdę dając marchewkę, ziemniaka czy szpinaku w ilościach niedużych wcześniej niż zaleca schemat.
A więc tak :) Z tym jedzeniem różnie w przyszłości może być. Mam przykład w domu. Michał mój, wielki "cycojad", chętny na wszelkie nowości, jedzący zarówno potrawy ze słoiczków jak i te przeze mnie ugotowane nagle stal się niejadkiem. Ma swoje ulubione potrawy które w kółko konsumuje (dzień w dzien od kilku miechów już wcina na śniadanie i/lub kolację chleb z żółtym serem i ketchupem :)) Zanim poszedł do przedszkola jadł mięso. Teraz raz od dzwonu i tylko te w którym nie ma grama tłuszczu. W przedszkolu podawali dzieciom mięso z tzw. "tłuściochami'..... Dominik też wielki "cycojad", ale widzę, że oprócz tego, że jak do tej pory specjalnie wybredny nie jest, to wcina bardzo duże porcje... Michał w jego wieku mimo wszystko jadł po prostu mniej. Dominik lubi konkrety, ulubione są drugie dania, porcje ma większe od swojego 9 letniego brata...
Znam mnóstwo dziewczyn które po prostu nie myślą i ładują w malucha wszystko z prędkością światla. Nie dość za dużo za szybko to jeszcze nie to co powinny. Uważam, że nie każda matka jest na tyle ogarnięta by wiedzieć na ile może sobie pozwolić... Niektóre przesadzają, a mi żal ich dzieci. Moj Dominik dostal pierwszy niemleczny posiłek w 6 mż. Nie widziałam potrzeby podawania mu warzyw wcześniej skoro wystarczalo mu samo mleko. Michałowi wprowadziłam warzywa w 7 mż czyli miał skończone pół roku i również nie widziałam sensu pakowania w niego czegoś poza moim mlekiem. Wiesz, ja jestem nerwowa i swoje napisać muszę, najwyżej nie będę miała poparcia, trudno :)
A tam nerwowa od razu :) pewnie każda z nas znajdzie kogoś kto podzieli jej zdanie, ważna jest dyskusja na poziomie :P
Ja wprowadzanie czegoś innego niż mleka zaczęłam wcześniej, ale jak juz pisałam wcześniej jest to bardziej na zasadzie próbowania, niż zmiany posiłku na inny. Zawsze daje mu ok 1.5 h po cycu coś spróbować, żeby nie był głodny albo najedzony. I mam wrażenie, że nawet te kilka łyżeczek na niego nie działa- w sensie zaspokajania głodu, bo i tak za 3h od poprzedniego cycusia domaga się go znowu :)
Mam nadzieję, że jednak mój Syniu nie będzie wybredny w przyszłości, bo już się napatrzyłam u brata jak to jest mieć dziecko niejadka ;)
Tak jest, dyskusja na poziomie. Swoją zdanie wyrazić muszę, no po prostu muszę i już ;) Choćby skały srały, a mury płakały to napiszę co mi na ozorze siedzi inaczej nie zasnę ;P Oka, pogadały, swoje naklikały, mam nadzieję, że Twój maluch niejadkiem nie będzie, bo mimo wszystko fajnie i przyjemnie jest gdy dzieci mają apetyt. Za jakiś czas będzie wiadomo w którym kierunku to pójdzie, różnie może być. Ja mam w domu dwa różne typy "wciągaczy", ale nie robię dramatu z tego, że mój Michał skromniejsze posiłki wciąga. U mnie w domu od zawsze panuje zasada "Każdy je tyle ile chce" Nie ma zmuszania, nie ma zabawiania przy jedzeniu, nie to nie. Młodszy wciągałby stale i Jemu faktycznie robię przerwy, bo takowe też muszą być, żołądek nie może stale pracować. Ja bardzo długo byłam niejadkiem, do tej pory pamiętam jak mama zamykała mnie (uwaga) w ubikacji z obiadem.... Nie mogłam stamtąd wyjść póki go nie zjadłam ;) Cud, że jedzenie nie kojarzy mi się z czymś nieprzyjemnym, że wyrosłam z tego. Powiem więcej - żyję po to żeby jeść... Nie jestem wybredna, lubię praktycznie wszystko, mniej lub bardziej, ale lubię. Na placach jednej ręki policzę czego nie jestem w stanie przełknąć (arbuz, woda przegotowana, kminek i czarnuszka (przyprawy)) Reszta jest moja. Kocham słodycze, kocham mięso.... kocham konkretne "męskie" posiłki...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolajnp88

o matko ale dyskusja;) ktoras z Was ma racje (nie pamietam ktora) to pierwsze dziecko i juz nie umiem sie doczekac zeby sprobowala cos nowego. Jeszcze nie podalam tej marchewki ale sprobuje niedlugo

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

To pociosacie mi zaraz kołki na głowie , karmiłam piersią i podawałam nowe jedzenie po kilka łyżeczek od 4 miesiąca .
Dzieciom nic nie było , z chęcią próbowały i smakowały nowe jedzenie .
Trochę ten schemat aby wprowadzać nowe jedzenie dopiero od 6 miesiąca mi się kupy nie trzyma , ponieważ każą podawać po jednym produkcie przez kilka dni , zanim rozszerzyłabym dietę na dobre to moje dzieci miały by po 2 lata chyba ... No i te przepisy z kilku skladników w wieku 10 miesięcy . Pytam tylko kiedy i jak to zrobić zgodnie z zaleceniami CZ ....
Mnie pewnie też :) Karmię piersią i też od 4 miesiąca daje Mikołajowi powolutku warzywka :) Po kilka łyżeczek, nie zastępuje mu nimi posiłku mlecznego. I nie codziennie.
Schematy zmieniają się co jakiś czas, za rok dwa znowu będzie co innego. Także moim zdaniem nie trzeba się ich tak sztywno trzymać. Jednak też nie ma co szaleć i podawać maluchowi jakiś cudów.
Myślę, że jak dasz dziecku kilka łyżeczek to nic się nie stanie. Poczekaj do tego 4 msc.
Wcześniej jakoś szybciej się dietę rozszerzało i dzieciaki zdrowe są.
Niekoniecznie.... konsekwencje nie są widoczne od razu :) Poza tym nie ma co się wzorować na tym co było kiedyś, nie zawsze co stare jest dobre....
Ja się nie wzoruję :)Nie zawsze co stare to dobre, ale też nie zawsze co nowe jest dobre. Trzeba mieć umiar we wszystkim i robić cokolwiek z głową.
W moim otoczeniu są i mniejsze i starsze dzieci, które są zdrowe, mimo takiego rozszerzania diety :)
Jestem jak najbardziej za umiarem (często nawet o tzw. złotym środku piszę), ale niekoniecznie w kwestii żywienia niemowląt. Drażni mnie pośpiech. Niektore dziewczyny wręcz boją się, że jak dziecko nie spróbuje czegoś poza mlekiem w wieku 3 czy 4 miesięcy to wyrośnie na niejadka. Nic bardziej bzdurnego.
Oj ja się nie boję, że będzie niejadkiem :) Od urodzenia jak "wyczuwał" cyc to chciał połknąć w całości hi hi :) Do tej pory nie miałam problemu z tym,że nie chce jeść, więc myślę,że nie będę go mieć.
Każda robi jak chce, ja nie uważam, że robię źle. A o sprawy żywienia - czy mogę i kiedy wolę zapytać moją położną albo pediatry. Bo tu na forum ile kobiet tyle zdań.
Dziś schemat Żywienia jest taki, za jakiś czas zmieni się i będzie inny. Dawniej wprowadzano wcześniej, dzisiaj zaleca się później. A co jak za przypuśćmy za 5 lat powrócą do starych zasad? Wtedy też będzie źle, że ktoś daje dziecku coś spróbować po 4 msc, a nie po 6? Moim zdaniem nie. Każda matka obserwuje swoje dziecko i wie na co może sobie pozwolić :) Mnie nie drażni ani pośpiech- no chyba, że ktoś ładuje w dziecko coś co niekoniecznie się nadaje dla niego, ani zwlekanie jeszcze dłużej niż 6 msc.
I jak wspomniała tutaj koleżanka wyżej, skoro mm jest robione aby jak najbardziej było zbliżone do mleka matki, to dlaczego takie podziały. Wiem, że mleko matki jest bardzo wartościowe, ja zamierzam swoje dziecko karmić dłużej niż zakładałam na początku i powtórzę, nie uważam, aby robiła mu krzywdę dając marchewkę, ziemniaka czy szpinaku w ilościach niedużych wcześniej niż zaleca schemat.
A więc tak :) Z tym jedzeniem różnie w przyszłości może być. Mam przykład w domu. Michał mój, wielki "cycojad", chętny na wszelkie nowości, jedzący zarówno potrawy ze słoiczków jak i te przeze mnie ugotowane nagle stal się niejadkiem. Ma swoje ulubione potrawy które w kółko konsumuje (dzień w dzien od kilku miechów już wcina na śniadanie i/lub kolację chleb z żółtym serem i ketchupem :)) Zanim poszedł do przedszkola jadł mięso. Teraz raz od dzwonu i tylko te w którym nie ma grama tłuszczu. W przedszkolu podawali dzieciom mięso z tzw. "tłuściochami'..... Dominik też wielki "cycojad", ale widzę, że oprócz tego, że jak do tej pory specjalnie wybredny nie jest, to wcina bardzo duże porcje... Michał w jego wieku mimo wszystko jadł po prostu mniej. Dominik lubi konkrety, ulubione są drugie dania, porcje ma większe od swojego 9 letniego brata...
Znam mnóstwo dziewczyn które po prostu nie myślą i ładują w malucha wszystko z prędkością światla. Nie dość za dużo za szybko to jeszcze nie to co powinny. Uważam, że nie każda matka jest na tyle ogarnięta by wiedzieć na ile może sobie pozwolić... Niektóre przesadzają, a mi żal ich dzieci. Moj Dominik dostal pierwszy niemleczny posiłek w 6 mż. Nie widziałam potrzeby podawania mu warzyw wcześniej skoro wystarczalo mu samo mleko. Michałowi wprowadziłam warzywa w 7 mż czyli miał skończone pół roku i również nie widziałam sensu pakowania w niego czegoś poza moim mlekiem. Wiesz, ja jestem nerwowa i swoje napisać muszę, najwyżej nie będę miała poparcia, trudno :)
A tam nerwowa od razu :) pewnie każda z nas znajdzie kogoś kto podzieli jej zdanie, ważna jest dyskusja na poziomie :P
Ja wprowadzanie czegoś innego niż mleka zaczęłam wcześniej, ale jak juz pisałam wcześniej jest to bardziej na zasadzie próbowania, niż zmiany posiłku na inny. Zawsze daje mu ok 1.5 h po cycu coś spróbować, żeby nie był głodny albo najedzony. I mam wrażenie, że nawet te kilka łyżeczek na niego nie działa- w sensie zaspokajania głodu, bo i tak za 3h od poprzedniego cycusia domaga się go znowu :)
Mam nadzieję, że jednak mój Syniu nie będzie wybredny w przyszłości, bo już się napatrzyłam u brata jak to jest mieć dziecko niejadka ;)
Tak jest, dyskusja na poziomie. Swoją zdanie wyrazić muszę, no po prostu muszę i już ;) Choćby skały srały, a mury płakały to napiszę co mi na ozorze siedzi inaczej nie zasnę ;P Oka, pogadały, swoje naklikały, mam nadzieję, że Twój maluch niejadkiem nie będzie, bo mimo wszystko fajnie i przyjemnie jest gdy dzieci mają apetyt. Za jakiś czas będzie wiadomo w którym kierunku to pójdzie, różnie może być. Ja mam w domu dwa różne typy "wciągaczy", ale nie robię dramatu z tego, że mój Michał skromniejsze posiłki wciąga. U mnie w domu od zawsze panuje zasada "Każdy je tyle ile chce" Nie ma zmuszania, nie ma zabawiania przy jedzeniu, nie to nie. Młodszy wciągałby stale i Jemu faktycznie robię przerwy, bo takowe też muszą być, żołądek nie może stale pracować. Ja bardzo długo byłam niejadkiem, do tej pory pamiętam jak mama zamykała mnie (uwaga) w ubikacji z obiadem.... Nie mogłam stamtąd wyjść póki go nie zjadłam ;) Cud, że jedzenie nie kojarzy mi się z czymś nieprzyjemnym, że wyrosłam z tego. Powiem więcej - żyję po to żeby jeść... Nie jestem wybredna, lubię praktycznie wszystko, mniej lub bardziej, ale lubię. Na placach jednej ręki policzę czego nie jestem w stanie przełknąć (arbuz, woda przegotowana, kminek i czarnuszka (przyprawy)) Reszta jest moja. Kocham słodycze, kocham mięso.... kocham konkretne "męskie" posiłki...
A widzisz, w czymś się też zgadzamy :) Ja tez jestem za tym, żeby dzieciom nie wpychać na siłę jedzenia. Nie chce to niech nie je, samo wie kiedy jest głodne :)
I też uwielbiam (o zgrozo) słodziuchy. Mimo to moje dziecko nie będzie nimi rozpieszczane od najmłodszych lat. Aż mi się w środku coś dzieje jak widzę 11 miesięczne dziecko z milky wayem w ręce...albo kuleczkami ziemniaczanymi smażonymi jak frytki na głębokich tłuszczu...
Bo tak naprawdę to ja mam pie*dolca tylko na punkcie zbyt szybkiego wprowadzania niemowlakom wszelkich produktów niemlecznych, a także zbyt wielkiego parcia na to by dziecko szybko siedziało, raczkowało, chodziło etc. Uważam, że wszystko w swoim czasie, kazdy maluch dochodzi do pewnych etapów w swoim indywidualnym tempie (są oczywiście granice), a my, rodzice, mamy to wspierać, a nie dziecko wyręczać. Jak słyszę, że mama obkłada maluszka ze wszystkich stron poduszkami to krew mnie zalewa. Jak słyszę, że pcha do chodzika (bo przecież dziecko to lubi) to mam ochotę zabrać jej to dziecko, a nią mocno potrząsnąć (może by zmądrzała). Przez tak głupie błędy dziecko może mieć w przyszłości problemy.
Co do słodyczy - ciążo ich uniknąć i tu zachowuję złoty środek. Im póxniej zapodamy dziecku słodkosć tym lepiej, jestem za tym by nie pchać cukru zbyt małym dzieciom. Prędzej czy później kontakt nimi będą miały, bo albo w przedszkolu coś dostaną (mój syn miał tam dwa czy trzy słodkie posiłki), albo kolega przyniesie cukierki, bo będzie miał urodziny, a to zaprosi do siebie, bo rodzice robią imprezkę etc. Wszystko jednak z głową. Nikomu korona z głowy nie spadnie gdy trochę starsze dziecko dostanie od czasu do czasu po posiłku jakąś słodkość, niech to będzie czekolada, a nie słone chipsy (to akurat do słodyczy może się nie zalicza, ale wciąga mocno, wiem po sobie) czy coca cola.... Nigdy tych dwóch gówien mojemu starszemu dziecku nie podawałam i podawać nie zamierzam choć ich smak niestety zna, bo pod moją nieobecnosć Michał dostał od teściowej. Słodycze są dosłownie wszędzie, tak samo jak wszelkiego rodzaju sprzęty typu tablet, komp czy x-box. I tutaj też jestem za opcją by nie sadzać dziecka na cały dzień przed tymi "zabawkami", ale też calkowicie ich nie zabierać. Świat idzie do przodu, nic mu się nie stanie jak posiedzi przez godzinę dziennie. U mnie tak jest. Ładna pogoda - Michał idzie na podwórko. Zabiera ze sobą rower, hulajnogę albo rolki, czasem piłkę albo lata po drzewach. Jak wystarczy czasu to siada np. do tableta z włączonym przeze mnie lub małża minutnikiem. CZas mija, kompa ni ma. W okresie szkolnym najpierw lekcje, pakowanie plecaka i wtedy ewentualnie jakieś mądre giercowanie. Tak to mniej więcej wygląda, są momenty buntu, bo chce dłużej albo chce np. więcej słodyczy. Muszę być twarda. Łatwo nie jest, ale warto...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

o matko ale dyskusja;) ktoras z Was ma racje (nie pamietam ktora) to pierwsze dziecko i juz nie umiem sie doczekac zeby sprobowala cos nowego. Jeszcze nie podalam tej marchewki ale sprobuje niedlugo
Elaboraty strzelamy, a co ;) Takie dyskusje to moja pasja ;) Ps: Michał też jest moim pierwszym dzieckiem, a z podaniem warzywa wstrzymałam się póki nie skończył pół roku, a więc w 7 mż.... :) Pozdrówka!