ja jak urodzilam to dlugo chodzilam nieogarnieta... wkladalam byle co, nie malowalam sie i nie patrzylam czy mam wlosy tluste czy nie... potem mama mnie przywolala do porzadku :D o tamtej pory rano tusz i kredka obowiazkowo, w domu ubieram sie 'po domowemu' (ostatnio uwielbiam leginsy choc nieciekawie w nich wygladam :D i t-shirt do tego) a jak gdzies wychodzimy to sie przebieram... zwracam tez wieksza uwage na wlosy - po porodzie ciagle w kitce a teraz to na wyjscie z domu nawet rozpuszczam :D

W domu dres itd.
Wlosy musze miec zrobione bo jak wychodze na spacer to nie musze juz tego robic.

Ja po domu chodzę ubrana w dżinsy i t-shirt,jestem i uczesana i umalowana bo bez tego nie czuję się dobrze. Na spacery też chodzę ubrana na sportowo chociaż zdarza się,że jak idę w miasto to zakładam szpilki. To że urodziłam dziecko nie znaczy że nie mogę lub nie chcę wyglądać i czuć się ładnie.

Od samego poczatku funkcionuje "normalnie".Zawsze jestem "ubrana",umalowana,uczesna itd. niezaleznie czy jestem w domu, wsrod ludzi czy na spacerze, robie to dla wlasnego samopoczucia nie potrafilabym funkcjonowac inaczej.

przez pierwszy miesiac lazilam po dfomu w pizamie. a potem od tego czasu z rana biore prysznic, delikatny makijaz i w domu jestem w t-shircie i leggingsach+ kapcie :) a wlosy zwiazane lub rozpuszczone. Jak wychodze to wbijam sie w jeansy, ladny top/sweterek i kurteczka,botki (czasem nawet na obcasie) i wtedy zaklaqdam bizuterie. w domu mam na szyi tylko krzyzyk, czaem kolczyki wtykane i opaske jak pokombinuje z fryzura :P