pare razy mi sie zdarzylo jak mlody mial nawet ze dwa miesiac a ze mu nic sie nie dzialo ( zadne wysypki itd.) to darowalam sobie wszystkie dzieciowe proszki do prania i piore w zwyklym proszku z naszymi rzeczami . W koncu dziecko tez nas dotyka , caluje tuli czy ma kontakt ze zwyklymi proszkami . Pare razy zdarzylo mi sie tez wyprac nasze rzeczy w jego proszku .

Zdaza sie, i nie wydaje mi sie ze to cos zlego :-) proszek uzywam dla dziecka, juz innego nie kupuje. Pozdrawiam.

tak, od zawsze tak robię ;P córka ma w większości jasne ubranka to piorę je w Loveli i dorzucam jasną bieliznę, skarpetki i koszulki moje i M ;) Ciemnych rzeczy ma mało to z kolei piorę wraz z naszymi rzeczami w "dorosłym proszku" ;)

Nie, na razie nie wyobrażam sobie prania razem ubranek Małej i naszych. Mam na tym punkcie fizia :] Ona ma swój kosz na "brudne" ciuszki a my swój, dlatego nie zdarzyło mi się nigdy pomieszać rzeczy. W przyszłości nie wykluczam, ale teraz piorę osobno ciuszki Małej w loveli i dobrze mi z tym :)

Zaczelam prac wszystko razem mniej wiecej jak mlody mial rok. Najpierw stopniowo,a zeby zobaczyc, czy nic go tam nie uczula.

piorę wszystkie razem w zwykłym proszku . kiedyś przez przypadek wrzuciłam małej ubrania z moimi, nic jej nie było po zwykłym proszku, więc zaczęłam tak prać .. i jest wszytsko git ;)

My tak robimy od początku. Bo niby co się stanie z ubrankami dziecka, jak je wrzucisz ze wszystkim i wypierzesz w proszku dla dzieci? Nic. Co najwyżej twoje się nie dopiorą jak są mocno zabrudzone bo proszki dla dzieci raczej słabo pozbywają się plam.


Raz nawet wyprałam mu ubranka w naszym proszku, bo dziecięcy się skończył. Nic mu nie było, ale że teraz mamy zapas to go wykorzystamy i potem nie zamierzam się już bawić w kupowanie proszków dla dzieci.

A czy to ma znaczenie, jeśli i to i to potem jest równie czyste? Nie mówię o noworodku, ale już taki maluszek 2 m-ce pewnie że tak. Nie robocze ubrania pierzemy, tylko nasze delikatne... na ręczniku naszym się maluszka kładzie, ma kontakt z naszym ciałek i bielizną... Moje dzieciaki przeżyły, bez historii, bez tragedii...prałam normalnie, bo inaczej pewnie nie miałyby w czym chodzić, zanim zapełniłabym bęben mojej 6 kilowej pralki.