« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
izka55555
izka55555

2014-11-10 14:58

|

Pozostałe

Do mam które miały baby blusa

Ile u was on trwał, jak się objawiał i jak sobie z nim poradziłyście?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
honia2

Prawie dwa miesiące. Tak naprawdę to sobie nie radziłam. Były momenty kiedy nie mogłam patrzeć na Kacpra, bardzo szybko traciłam do Niego cierpliwość. Mimo, że był planowanym dzieckiem, w głębi serca uważałam Go za błąd, że za wcześnie itd. Łaziłam smętna, ponura, wszystko mnie drażniło. Do tego doszło niewyspanie i wiele innych czynników. Przyjaciółka myślałam że mam depresję poporodową. Przechodziło samo z czasem. Wyrobiłam sobie system,przyzwyczaiłam się do wielu rzeczy. M był dla mnie dużą podporą i tak w drugi miesiąc życia Kacpra weszłam praktycznie z uśmiechem :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
martatb

dwa tygodnie tak fest, a w ogóle trwał do ok miesiąca. nie radziłam sobie, samo przeszło. mąż mnie rozumiał, a przynajmniej znał "mechanizm" za to moja mama ciągle próbowała mnie pocieszać - zobacz, ona ma dwoje dzieci i sobie radzi itp i tym jeszcze bardziej doprowadzała mnie do łez.
minęło bezpowrotnie

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamatomcia23

Nie pamiętam ile ale jakos bardzo krótko, chyba tyle co w szpitalu lezalam bo tam miałam najgorszy klimat.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamaszymcia

W moim przypadku trwał około dwóch tygodni. Przez straszny poród który zakończył się cesarką, ból po cesarce, brak mleka ciągłą nagonką lekarzy i położnej że mam karmić piersią i długim pobytem w szpitalu zamiast cieszyć się dzieckiem jak ciągle płakałam miałam okropne myśli. Myślałam że jak wrócę do domu to już będzie dobrze ale tak nie było , nie dawałam sobie rody z niczym i ciągle byłam przygnębiona i płaczliwa. Siedziałam i czekałam aż mąż wróci z pracy jego obecności mi pomagała ciągle mnie pocieszał i rozweselał. A po 2 tygodniach wszystko minęło i mogę się cieszyć synkiem.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kinia23

ja sie dziwnie zaczełam czuc jakwrciłam do domu ze szpitala. płakac mi sie chcialo . ie mozna bylo mi nic powiedziec , cały czas sie denerwowalam . fakt nie mialam takiego czegos jak nie chcec do dziecka , ale zastanwialam sie jak to teraz bedzie. szybko mi przeszlo trwalo to nie cały tydzien

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
arletka1991

Płacz, czasem histerie, niechęc do życia, zzaamanie, obwinianie siebie, że wszystko robię źle, że jestem najgorsza, że powinnam byc lepsza, obwinianie dziecka, że płacze i ciagle czegoś chce, że nie wiem co Jej jest i potem wyrzuty sumienia, więc znowu płacz, zamrtwianie, że się nie uśmiecha, nie mam z Nią kontaktu, że pewnie kazde już to robi i pretensje o to, a przede wszystkim brak humoru i zamartwianie się każdą jedną drobnostką.
Trwało w sumie miesiąc tak mocno, potem stopniowo, ale powolusiu się polepszało i skończyło się w 4miesiacu, wraz ze zniknięciem u dziecka dyschezji niemowlęcej, potrzeby ciągłego wiszenia na piersi, pojawineim się uśmiechów itp ;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
izaboo

Pierwszy miesiąc. Na Wojtka zła nie byłam tylko na siebie. Że sobie nie radzę bez snu, że nie umiem go ogarnąć, że nie ogarniam własnych cycków i nie wyrabiam z mlekiem... Poza tym ciągle coś mnie bolało, jak nie szycie, to plecy albo kolkę nerkową miałam. Tragedia. Tak naprawdę ogarniać zaczęłam w pełni bez bólu i stresu gdzieś koło 3 miesiąca dopiero.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
shabby

Zaczęło się w drugiej dobie po porodzie.
Plakanie o byle co, smutek, przygnębienie, wykończenie a wręcz wycieczenie bo nie spałam wtedy od tygodnia!!! Usypialam ze zmęczenia nad dzieckiem w szpitalu...
Potem doszły problemy z poranionymi cyckami, każdy mówił co innego w szpitalu, każdy kurwa mądry... Potem po tym jak kupiłam laktator to nie mogłam nic odciągnąć ( a wyszło na to ze mam antylaktatorowe cyce nie dam rady odciągnąć więcej nic parę ml a karmię 15 miesięcy ;)
Brak snu, przerażenie, że mam pod opieką ta mała istotę.
Potem fakt, że gdzie ta mega miłość do dziecka?!
Ze jestem zła matka, kobieta, żona.
Ze dziecko nie najada się bo wisi 23/7 na cycku.
Ze gdzie to spanie 23h/24?!
Jak on spi je spi je ale to spanie, to z cyckiem w buzi i od nowa kupa je płacze spi itd itp.

Minęło po około 4/5 tygodniach.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasia1426

około dwóch miesięcy, były dni lepsze euforyczne i radosne i takie, podczas których robiłam rzeczy niezbędne przy dziecku, a kiedy wracał mąż wyłączałam się i nawet nie słyszałam czy płacze, czy ktoś coś do mnie mówi...nic. Jak byłyśmy same płakałyśmy razem, uważałam że to nie dla mnie. Wkurzały mnie rady mamy, taty i wszystkie pytania. Wyszłam z tego dzięki Mężowi, pomógł, rozumiał, pocieszał i starał się pokazać, że nie jestem do niczego :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bernik26

trwało 2 miesiące, beczałam non stop, nie umiałam nosić małego, bałam sie że zrobię mu krzywdę, gdy płakał bałam sie że coś mu jest i też beczałam. za chwile beczałam ze szczęścia że go mam i że jest zdrowy. Do tego matka naciskała żeby karmić piersią bo to takie fajne a mały wcale nie chciał ciągnąc cycka, 5 szwagierek przyłaziło i wszystkie uczyły mnie karmić piersią kiedy głodne dziecko płakało i robiło sie coraz bardziej nerwowe więc ja też płakałam. Po cc chodziłam jak kaleka, bolało, nie mogłam sie wyprostować, nie mogłam wstac szybko do płaczacego dziecka bo nie zerwałam sie z łózka tylko schodziłam godzine wiec znowu płakałam i tak w koło macieju. Gdy sie wszystkiego nauczyłam i przestałam bać własnego dziecka przeszło :)