urodziłam 2 dni po terminie

pon godz . 12.00 (wczesniej nie radze przyjezdzac bo kolejka nieziemska) zjawilam sie na IP. Badanie na IP ktg, przebranie w pizame szlafrok...(ach niemile babsko mialam na IP) badanie tętna płodu itd.. Przyjeli mnie na oddizlał patologii ciązy (glupia nazwa, bo patologii nie mialam:)) podłaczyli na godzine ktg, usg, badanie ginekologiczne (amnioskopia- badanie koloru wód) i na noc dali czopki na rozwarcie i wywolanie skurczy. Trochę zadziałały. bo cala noc nie spalam tylko co 6-8min mialam skurcze na tyle juz bolesne ze musialam gleboko oddychac powoli zeby ból byl mniejszy. Rano skurcze ustały ;/ ktg- 1h... badanie ginekologiczne, badanie rozwarcia- 2, 5cm i wysylaja mnie na porodówkę na oxy. Na porodowce najpierw koljene badanie wód i znowu wyslali mnie na usg bo myslleli ze mi łozysko pęklo bo straszni ekrwawilam z szyjki macicy po badaniu ( i nic dzienwgo bo za czesto mnie badanao narzędziami i mnie juz tam wsyztsko bolało a głowka dziecka napierała. Na usg mówia ze jest slaba widocznosc na monitorze bo juz jest bardzo malo wód, ale widzą ze ta krew to raczej z szyjki a nie z lozyska, wiec luz...mam porbowac rodzic naturalnie...i potem juz podali oxy i po 6h pojawiła sie moja Kluska:)