ja nie widziałam, ale położna wzięła moją rękę i czułam/dotykałam główki mojej niuni - faktycznie daje to kopa, żeby się sprężać :-)

ja tam się sprężałam i bez tego jestem z dania że lepiej szybciej i już po niż się długo męczyć :)

Ja wolałam nie widzieć co się tam dzieje. Przed porodem oglądałam film z porodu i widziałam na tym filmie wszystko, przeraziłam się i obrzydziłam. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć że obejrzałam ten film bo często mam to przed oczami a przecież jak rodzisz to tam nie zaglądasz... ja dotknęłam główki ale nie widziałam i przy tym porodzie tez wolałabym nie widzieć.

jak położna powiedziała że jest już główka to mąż powiedział że ma dużo czarnych włosków odruchowo (z niedowierzaniem bo pierwsza córa jest blondyną i była prawie łysa)popatrzyłam w tamtą stronę i faktycznie widziałam tą czarną główkę ale teraz sobie tak myślę że musiałam dziwnie leżeć bo przy pierwszym porodzie nic nie widziałam...

mi mówiła "daj rękę, czujesz? już jest główka! są czarne włosy! przyj!"

Swojego porodu nie oglądałam, ale za to sąsiadki obok, za parawanem, bo akurat na przeciwko jej łóżka stała szklana witryna w której wszystko sie odbijało...

Mi tez wziela reke i dotykalam kudlatej czuprynki

Mi mąż powiedział, że widać i to mnie wystarczająco motywowało :)

A światła mieliśmy przez cały poród przygaszone, ale Jaś się niestety w świetle reflektora urodził... Jakbyśmy rodzili tylko z położną to byłoby też cicho. Jak wpadli lekarze to... wiadomo. Ehh...

PRZY PIERWSZYM PORODZIE WSZYSTKO WIDZIAŁAM, A MIAŁAM CC. PATRZĄC W PRAWO WSZYSTKO ODBIJAŁO SIĘ W "INSTRUMENTACH MEDYCZNYCH", ZAŚ W LEWO W SZYBIE SZKLANEJ SZAFY, A DO GÓRY W LAMPIE... BYŁAM W SZOKU. Z WRAŻENIA JAK WYCIĄGNIĘTO MI DZIECKO "ODLECIAŁAM"...