« Powrót Następne pytanie »

2009-10-30 19:25

|

Poród i Połóg

Jak długo trwały wasze porody od momentu rozpoczęcia się najgorszego bólu? Co wtedy najbardziej sprawiało wam ból?

Podkreślam, że nie chodzi mi o trwanie całego porodu (bo pewnie takie pytania już były), ale o ten najgorszy okres, kiedy stwierdziłyście że już nie dajecie rady. Ile to się jeszcze potem ciągnęło oraz co najbardziej bolało: rozwarcie, skurcze, czy przeciskanie się dziecka przez kanał, a może jeszcze coś innego? Czy początkowa faza była gorsza od samej akcji porodowej, czy może wtedy ból się zmniejszył? Pytam, bo wolę wiedzieć na co się nastawić, niż bać się tego jak wielkiej niewiadomej...

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pati9393

OD 24 godziny złapałmnie mocny skurcz ogolnie  i tak trwało do 7 rano lecz najgorszy ból sprawiły końcowe skurcze te najgorsze bo juz nie mogłam wytrzymac normalnie masakra oczywiście skurcze są pierw słabe a puzniej tylko coraz intensywniejsze no to jak napisałam skurcze co 1min były najgorsze i jeszcze jak parłam to okropny ból mi sprawiało poprostu czułam jak mi w środku kości miednicowe sie rozchodzą ahh jak dobrze ze juz mam to za sobą ;]

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
figa

u mnie 1 poród trwał 21 godzin ale najgorsze było o20 wieczorem do cudownego konca czyli 9  rano nastepnego dnia-wtedy najgorzej wspominam skurcze ból w dole brzucha i plecy a wychodzenie dzidzi nawet spoko(bolała mnie troche pupa i piekło troche a przy 2 dziecku wszystko trwało 4-5 godzin a najgorzej było od 19 do 22 05(wyjscie na swiat) miałam znieczulenie pod koniec ale wychodzenie dziecka czułam najgorzej bo parcie na odbyt przy wyciaganiu ramionek...pozdrawiam

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
nwsc

A u mnie zaczelo sie w piatek o 16/17 cala noc nie spalam mialam mocne nieruglarne skurcze i caly czas chodzilam na kibelek Do szpitala pojechalam jak juz naaaprawde nie dawalam sobie rady z bolem w sobote o 14 a rgularne skurcze zaczely sie o 11 O 15 zostalam zbadana i kazali czekac tzn cierpiec bolalo jak cholera ale jak sie skoncentrowalo na oddychaniu i liczac czas kiedy nadchodzi skurcz to jakos ''mniej ''bolalo Jak dla mnie skurcze parte to byl najwiekszy ratunek Juz nie bolalo a w koncu czulo sie jakis postep czulam ze Mala jest nizej i blizej wyjscia przez caly czas chodzilam po spzitalnym korytarzu podobno to tez pomoglo o 22 polozyli mnie na porodowke i dali cos na wzmocnienie i przeciwbolowebo mowilam w kolko ze juz nie mam sil Pospalam sobie na porodowce 1,5 h ( przez sen parlam ) I jak sie obudzilam to trzy parcia i Iza byla na swiecie

Uwierz ze mam niski prog bolu Ale jakos nastawialam sie od samego poczatku pozytywnie tzn ze dam rade itd Z perspektywu czas mowie ze naprawde nie bylo zle Ale musisz sie nastawic na bole ktore moga trwac pare godzin Co nas nie zabije to nas wzmocni A w zyciu nic piekniejszego nie widzialam i nie czulam jak wyciagneli mi moje Malenstwo z brzucha i ja wreszcie pierwszy raz zobaczylam :)))

rety, nie wiem, canyon, czy te opisy zmniejszą Twój lęk...

bo jak to czytam, to dla mnie brzmi  to koszmarnie, ale pewnie jak się już jest na tej porodówce, to odczuwanie upływającego czasu pewnie też się zmienia... ciekawa jestem tylko, w którą stronę... czy się dłuuuuży, czy przeciwnie, miałyście poczucie że wszystko działo się krócej, niż to rzeczywiście trwało...?

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anven

ciezko powiedziec bo niby wydaje ci sie ze to trwa wiecznosc i juz nie mozesz ale jak bylo po wszystkim i uslyszalam godzine narodzin coreczki to sie zdziwilam. A wracajac do gl pytania to u mnie ok 4h byly najgorsze tyle ze kobieta naprawde duzo moze zniesc i nasze "juz nie moge" znaczy ze jeszcze "pociagniemy" dluuuugo :) W koncu ponoc jestesmy do tego stworzone :D Nic sie nie martw Canyon i raczej niczego nie zakladaj bo pewnie wyjdzie zupelnie inaczej - taki los... Pozdrawiam

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
goyam

faktycznie zapomina się już bo ja po 6 latach teraz to nawet wspominając nie pamiętam aby tak źle było;))) mąż mi przypomniał nasz poród:))) faktycznie najciężej było jakieś 1-1,5 godziny końcówki chociaż upierdliwe początkowe skórcze do miłych nie należą. Mnie bolało wyjście ramionek córci i wtedy pierwszy i jedyny raz krzyknęłam. Kochane mnie przy życiu trzymały słowa ginekologa który na fantomie pokazywał jak dzidzia się przeciska i że to jej jest okropnie ciężko a nie nam (fajnie się to mówi facetowi hahah) ale naprawdę nastawiłam się że muszę działać, współpracować dobrze oddychać i to pomogło bo wszystko dla mojej Laurki:)))a czas ... mi zleciał szybko bo też sam poród trwał jakieś 6 godzin:0

goya... a wiesz, zmieniłaś mi właśne perspektywę... to nie mnie ma być łatwo, tylko dzidzi...

jakoś mi lepiej z tą myślą :) dzięki :)

przypomniało mi się, jak kiedyś na takich warsztatach, na które chodziłam w zeszłym roku, było na zakończenie kursu takie ćwiczenie: grupa klęczała i symulowała kanał rodny, przez który ja się musiałam przecisnąć, pod nimi. a na końcu miał mnie "odebrać" prowadzący warsztaty. miało to symbolizować naszą przemianę, nasz trud narodzin.

kurwa, jakie to było straszne!! łokcie i kolana miałam pozdzierane do krwi.

to ja już wolę rodzić, niż być rodzącą się ;)

 

sorka, canyon, ze Ci się w temat wepchałam... :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
goyam

emka słyszałam o takich warsztatach... niezłe przezycie:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
goyam

zresztą byłam kiedyś świadkiem takiej rozmowy w szpitalu między położną a bardzo zlęknioną młodą dziewuszką. Położna tłumaczyła etapy porodu a dziewczyna ciągle się dopytywała o możliwości p. bólowe. Pielęgniarka swoje że oddychanie i takie tam pitu,pitu.... dziewczyna jej że bardzo się boi i że czy jakieś środki mają była już na maxa spanikowana... pielęgniarka na to coś w rodzaju, aby się nie martwiła personel jej pomoże bo i tak urodzić musi... innego wyjścia nie ma, dzidzia inaczej nie wyjdzie:)))) tak więc dziewczyny głowa do góry tak czy siak urodzić musicie i tyle - jak to mówią położne:))))a o bólu naprawdę się zapomina kiedy malutkie cieplutkie ciałko leży na tobie a wielkie granatowe oczy mówią"mamo to ty":))) trzymam kciuki za łatwe szybkie i bezbólowe porody was wszystkich:))

Spoko, emka, nie wepchałaś mi się w temat, swoja droga miałaś bardzo ciekawe doświadczenie z tym "rodzeniem się". Faktycznie, opisy są dośc drastyczne, ale przynajmniej będę wiedziała że po godzinie bólu mam nie pytać "Ile jeszcze?" oczekujac odpowiedzi: "A, tak z 15 minut." ... ;)