U mnie nie można było dawać dziecku smoczka, ale ja po kryjomu dawałam.
Ja wszystko wyparzałam w wrzątku. Dalej to robię a zaraz Maja będzie miała 10 miesięcy. Jeżeli Ci spadnie to bym leciała i wyparzyła. Do buzi nie bierz bo są bakterie.

ja nie bralam, mala plakala ale jej nie zatykalam. butelek i smoczkow do nich tez nie bralam, w szpitalu mieli male buteleczki z nutramigenem prosto od producenta, wystarczylo podgrzac i dac malenstwu.
ja wolalabym umyc pod bierzaca woda niz oblizywac.

Moja bratowa wziela sobie czajnik elektryczny (drugi porod, wiedziala.co robi) przydal sie do wyparzania czy do dorobienia mleka

Rany boskie, nigdy w życiu do gęby nie ładujcie dziecięcego smoczka!! W ten właśnie sposób serwujecie mu próchnicę - wystarczy przetrzeć chusteczką np nawilżoną i już. Staracie się sterylnie wychować dziecko a jednocześnie przekazujecie mu własną ślinę i cudzą (z całowania) wraz z waszymi bakteriami, wirusami i ewentualną próchnicą :/ Oj baby.

Ja nie miałam w szpitalu ani smoczka ani butelki... nawet nie potrzebowałam. Jak dziecko bardzo płakało to przychodziła położna, pytała w czym może pomóc i np pomagała w przebieraniu, przystawieniu do piersi itp :)
Jak wyparzałam smoczki i butelki to czytałam co pisze w instrukcjach, bo np jedne trzeba było gotować 5 minut a inne wystarczyło oblać wrzątkiem :)Ja nie oblizywałam, bo położna powiedziała, że tak nie wolno, szczególnie tak małemu dziecku, bo to bakterie i w ogóle (chociaż z czasem zaczęliśmy oblizywać smoczek ;p) ale na początku płukałam w zwykłej wodzie z kranu i strzepywałam jej nadmiar :)