dla mnie ślub jest ważny, uważam tak jak bonita najpierw ślub póżniej dzieci, może przez to że zostalam wychowana zgodnie z tradycją. ale jeśli ktoś żyje bez ślubu i mu z tym dobrze to czemu nie, każdy ma swoje życie i jego sprawa jak z nim postępuje. malżeństwo ma swoje plusy i minusy.

plus masz większe prawa jako żona względem męża

minus gorzej sie rozstac:P

Jestem jak najbardziej za ślubem nie ważne jaki czy kościelny czy cywilny (osobiście będę brała kościelny)

Staram się mysleć na przyszłość oczywiście papierek nic nie zmieni ale w wypadku śmierci np.mój narzeczony albo ja nie mamy nic zero jakiegoś zabezpieczenia. Także ślub ze względów takich prawnych jest lepszy niż związek partnerski według mnie. A każdy robi jak uważa.

dla mnie jest  wielka roznica zyjac ze soba  majac slub a niemajac....chodzi o przekonania, zachowanie, poczucie bezpieczenstwa , wydatki, sprawy urzedowe...itd...wszystko zalezy od ludzi, przekonan i  od wiary...napewno nie jestem za tym zeby brac slub na sile dla kogos lub przez kogos np przez dziecko.

byłam 7 lat z ojcem Ali i wszystko było ok póki ślubu nie zwieliśmy, potem zaczeło sie wszystko sypać...wiec jestem bardziej za zwiazkiem na "kocia lape".

źle przeczytałam oczywiście że jestem za ślubem. Chociaż to i taknie ma wielkiej róznicy związek partnerski od małeżenskiego tylko papier.

Mąż kiedyś zaproponował ślub cywilny przed rozjazdami za granicę. Zgodziłam się ale uświadomiłam go,  że dla mnie to nie będziesz mężem puki nie weźmiemy kościelnego. Przeszło mu po 6 mc powiedzieliśmy sobie tak w kościele.:)