« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mariola159
mariola159

2015-09-26 15:43

|

Pozostałe

Kupowanie z głową. Robiąc zakupy: ciuchy, buty itp.

Jako nastolatek, podczas wakacyjnej wizyty w Londynie zwierzyłem się pani Barbarze z moich marzeń o martensach. Pragnąłem tych butów bardziej niż czegokolwiek innego (bo były symbolem prawdziwego Zachodu, a w Polsce nie można było ich kupić), ale kosztowały fortunę – niemal całe moje wakacyjne kieszonkowe. Kiedy usłyszałem „mądrość“ sędziwej damy pomyślałem, że zwariowała i że jest w jej słowach jakaś denerwująca sprzeczność, a może nawet wyższość. Sama nie wyglądała na biedną, nosiła od rana do wieczora kaszmirowe swetry, jedwabne bluzki i perły, więc uważałem, że kto jak kto, ale ona nie powinna mówić mi takich rzeczy. Wtedy w Londynie, wbrew – jak mi się wówczas wydawało - zdrowemu rozsądkowi kupiłem wymarzone Martensy i nosiłem je przez 5 lat. Wyrzuciłem dopiero wtedy, gdy przemoczone upchnąłem do mikrofalówki, żeby je tam wysuszyć - tego zabiegu nie przeżyły (mikrofalówka również nie).

Gdyby nie ten niefortunny eksperyment, może nosiłbym je następne pół dekady, bo im były starsze tym lepiej wyglądały, nabierały charakteru i stylu. Były po prostu niezniszczalne. Dotarło do mnie, że gdybym nie wydał prawie całych zaskórniaków i kupił tańsze, nieoryginalne buty udające Martensy, pewnie zniszczyłyby się po dwóch sezonach i musiałbym kupić nowe. A więc jednak miało to sens. Pani Barbara próbowała mi powiedzieć, że lepiej wydać więcej, zainwestować w dobrą markę, się to o wiele bardziej, niż kupowanie bubli nadających się do śmieci po jednym sezonie. Szkoda, że niewielu z Polaków miało okazję spotkać w życiu taką „Panią Barbarę". Wciąż widzę, jak bez sensu wydajemy masę pieniędzy na tandetę.

Już słyszę Wasze głosy protestów „Jak możemy kupować drogie ciuchy, skoro kiepsko zarabiamy?“, „Po co wydawać na jedną parę dżinsów 500 złotych, skoro za tę kasę można kupić aż 5 par spodni?“. Przykro mi to mówić, ale nie macie racji. Buntujcie się, protestujcie, sprzeciwiajcie się ile chcecie, wyzywajcie mnie od zakompleksionych snobów, ale ja wiem swoje. I spróbuję Was przekonać do mądrego kupowania. Bo lepiej, nie znaczy więcej.

Moja znajoma kupuje ciuchy przez internet. Ma swoją ulubioną stronę z butami i od paru sezonów właśnie tam się zaopatruje. Ostro oszczędza na to, żeby dwa razy w roku powitać z szerokim uśmiechem kuriera, który dostarcza do jej domu transport co najmniej 10 par butów w różnych kolorach i fasonach. Zakupy są przemyślane, bo każda z par butów pasuje do określonej kiecki, bluzki, spodni, kurtki itd. Na takie zakupy, znajoma wydaje około 2-3 tysięcy, uważając, że to świetna inwestycja, bo para butów kosztuje ją średnio 200-300 zł, a więc... niedrogo. Jej szafa jest pełna najprzeróżniejszych kolorowych „cacuszek“, ale niestety po 2 sezonach buty lądują w śmieciach - wyglądają koszmarnie, nie pomaga im wymiana obcasów, odświeżanie, nie wspominając o zelowaniu (bo butów na gumowej podeszwie podzelować się nie da). I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że moja znajoma narzeka, że nie ma żadnych markowych ciuchów, że marzyłaby o butach od Prady, ale jej nie stać. Dziwi się skąd inne dziewczyny biorą pieniądze na te wszystkie fantastyczne ciuchy i dodatki. Nie pomagają tłumaczenia, że gdyby nie kupowała 10 par po 200 zł tylko jedną za 2 tysiące, miałaby i markowo i elegancko i porządnie i na długie lata. Ale to w jej przypadku nie działa - wzdryga się na samą myśl, że mogłaby wydać tyle kasy na jedną parę butów! No więc chodzi w bezkształtnych kapciochach, które jeszcze dwa miesiące wcześniej były balerinami Niby-Od-Chanel i w wykoślawionych szpilach, które kiedyś wyglądały Zupełnie-Jak-Louboutiny i złorzeczy pod nosem, gdy widzi inną znajomą w prawdziwych pradach lub innych markowych butach.

Moja druga koleżanka zarabia mniej więcej tyle samo co pierwsza, ale wydaje pieniądze zupełnie inaczej. Kupuje buty dwa, trzy razy w roku, ale zawsze są to bardzo markowe i bardzo dobre gatunkowo rzeczy. I zawsze kupuje tylko jedną parę, wybierając fason, który będzie pasował do większości jej ubrań, będzie ponadczasowy i nie opatrzy się po dwóch wyjściach. Niekiedy „szarpnie się" na jakiś nadprogramowy wydatek, gdy trafi na superokazję, przecenę, albo kiedy zakocha się do nieprzytomności w wieczorowych sandałkach od Valentino.

Czasem naciągnie męża – zamiast na brylant - na buty z okazji rocznicy ślubu. Taką metodę kupowania stosuje co najmniej od 5 lat, zatem w jej szafie ma już kolekcję około 15 par firmowych butów, z których żadne nie wyglądają na niemodne, nie są wykoślawione ani zniszczone. Wprost przeciwnie – każda z par to małe dzieło sztuki szewskiej o doskonałych proporcjach, idealnym kształcie obcasa i wspaniałym materiale. Kiedy z butami dzieje się coś niepokojącego, zanosi je do najlepszego w Warszawie szewca, nigdy nie korzystając z „podbijania fleczków“ w punktach usługowych w centrach handlowych. Może nie ma wielkiej kolekcji butów w szalonych kolorach i awangardowych wzorach, ale zawsze znajdzie w szafie buty stosowne do okazji, świetnie wyglądające i pasujące do jej stylu.

Odpowiedzi

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monisia1407

Wychodzę z założenia że wolę kupić sobie tańsze buty,przechodzić rok i je wyrzucić,potem kupić kolejne,niż chodzić kilka sezonów w tych samych butach które mogą już być nie modne,jak wiadomo moda się zmienia,tak samo z ubraniami.Ale mam koleżankę która właśnie kupuje tylko drogie i markowe rzeczy.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aneczka86
Kwoty tu podane sa dla Mnie nieosiagalnym kosmosem!!!! Oryginalne kupuje tylko adidasy. Pantofle, japonki, baleriny kupuje tanie, a kozaki dla Mnie sa juz drogie, jak kosztuja okolo 200pln - mowa o butach nieskorznych, skorzanych nie mam wcale procz adidasow. Dlatego kozaki kupuje na promocji po sezonie w miare uniwerslany kroj. Wole czesciej wymienic i miec ta przyjemnosc kupienia sobie czegos :-) Choc wiem, ze zarowno buty, jak i ubrania firmowe wygladaja lepiej i wytrzymuja dluzej - moja garderoba sklada sie glownie z uzywanych ubran, niekiedy markowych, ktore dostaje od Rodziny. I nie sa to firmy, az tak wyszukane o jakich tu mowa, a typu Esprit czy Lacoste.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
doloress88

ja buty muszę mieć droższe bo w tych tańszych nie mogę chodzić i pieką mnie stopy. Resztę kupuję tam gdzie wpadnie mi coś w oko.

Twój komentarz