W tym szpitalu, w którym rodziłam nie robią lewatywy. Dali mi za to 3 czopki, pomogły :). Nie miałam żadnych niespodzianek podczas parcia.

ja nie mialam lewatywy, bo polozna nie wiem czy zapomniala, czy w tym szpitalu nie robia, ale jak przyszla druga polozna na zmiane a juz mialam okropne skurcze sama poprosilam o lewatywe bo mnie parlo na kupke a ona do mnie ze w tym okresie porodu mi nie zrobi, bo jeszcze gorzej bedzie bolalo i lepiej jak sie "zalatwie"na sali....ehhh, ale na szczescie pomimo prawie 1,5 h parc nie wydalilam z siebie nic, jedynie wymiotowalam:( ale radze zrobic samej sobie lewatywe bo ja np po porodzie (skonczonym cesarka) nie moglam przez 1,5 tyg sie zalatwic, mialam takie bolesci z tego powodu ze myslalam ze umre! czulam jakby mi sie wszystko w srodku gotowalo. Nawet kilka czopkow glicerynowych dziennie mi nie pomagalo..to byl koszmar!

Hmmm, właśnie...ja nie miałam (nikt nie proponował) i przy parciu bardzo skupiałam się na tym, aby nie przytrafiła mi się wpadka...
Jeśli będziesz miała wybór to polecam lewatywę- miałam przy pierwszym porodzie i tam parłam sobie bez stresu ;)

U nas robia jak jest czas...tzn.jak kobieta do szpitala przyjezdza juz rodzac to nie robia...a tak to robia lewatywe...moja mama jest połozna i mowiła mi ze zdarza sie ze kobieta oddaje stolec podczas porodu ale zadko:D

przy pierwszym porodzie mi zrobili ale przy drugim zapytali się czy trzeba powiedziałam że nie bo kilka godz temu się wypróżniłam ale i tak rodziłam dopiero na nast dzień( poprzedniego zjadłam obiad i kolacje) i wypadek się zdarzył ale o tym dowiedziałam się dopiero od męża po kilku m-cach ja nic nie czułam ani położne nic nie mówiły.

Mnie nikt nie pytał ;) położna zrobiła mi lewatywę ;)