« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tusiaczek6
tusiaczek6

2011-06-16 23:04

|

Pozostałe

Poród...takie z ciekawości:)

Z racji tego, że mam dzisiaj jakoś masę wspomnień z porodu to chciałabym was się zapytać drogie dziewczynki jak to u was było z porodem w towarzystwie partnerów? Miałyście może osobną sale porodową? I czy uczestniczył w porodzie mąż?? Czy nie chciał bo się bał. Albo może nawet nie wiedział, że już rodzicie. Bo nieraz się tak zdarza. Z góry dziękuje za odp.:*

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justyna8411

Rodziłam razem z mężem w osobnej sali tzw. do porodów rodzinnych,jestem bardzo zadowolona z jego obecności,bo czuwał i jak coś się działo wołał położna,a na końcu przytrzymywał mi głowę i nogę (to było bardzo pomocne:))))i chyba się nie bał,jest dumny ze swojej obecności:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mona410

Tak był ze mną mąż i jego brata żona :) taka bylam spanikowana hehe, potrzebowałam ich dwoje. BYli ze mną przez od 8 rano do 6 rano nastepnego dnia ( za co jestem im bardzo wdzieczna) MIalam swój pokój w którym rodziłam, z łazienką , telewizorem, fotelem bujanym :) Mąż sie wczuwał w role, nawet po porodzie zaproponowali mu prace pielegniarza :)

Moj maz byl przy moich dwoch z trzech porodow. Przy pierwszym bylismy na sali do porodow rodzinnych, zreszta w DE to naturalne, ze jedna sala = jedna kobieta rodzaca + ewentualnie osoba towarzyszac + ewentualnie dochodzaca wynajeta polozna. Przy drugim porodzie tez mielismy byc na takiej sali, ale mloda nie chciala poczekac i oczywiscie w towarzystwie meza urodzilam, ale podczas badania usg na tymze lozku.
No i przy trzecim porodzie nie mialam towarzystwa, rodzilam sama, oczywiscie tez na takiej sali jak przy pierwszym porodzie, nawet na tej samej, tak sie zlozylo.

Moj D. takze byl ze mna.Byl bardzo dzielny i przejety swoja rola.Bardzo mi pomogl, a jak juz bylo po wszystkim to powiedzial "nie wiedzialem kochanie, ze masz taki mocny scisk", hihi.Do tej pory mi powtarza, ze chcialby rodzic ze mna jeszcze raz.pozdrowki

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kluseczka23

mąż od początku mówił ze będzie ze mną przy porodzie gdy okazało się że będzie planowana cesarka troszeczkę spękał bo widział to jako zabieg i nie chciał patrzeć jak mnie rozcinają jednak przekonałam go i był przy porodzie dostał małego pierwszy na ręce pierwszy raz widziałam w jego oczach łzy wzruszenia później powiedział że nie żałuje i że to piękne przeżycie ja nie zapomnę jego wyrazu twarzy gdy trzymał małego

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasia30

Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tusiaczek6

Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mona410

Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.
Ja Cie zadyme bym zrobila jakby mnie tak potraktowali . ale wogole nie wyobrazam sobie nawet tego .... jak tak mozna ..
Mnie dobrze traktowali na szczescie,zreszto moj maz tam wszystkie je pilnowal i obserwowal ! i zjebal nawet jak sie papier przy ktg skonczyl bo one nie zdazyly zmienic.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mona410

Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.
a Kasi pewnie chodzilo o to ,ze miala swoja sale jak wszystkie rodzace ,ale tam u niej w Hiszpani, bo tu gdzie ja rodzilam w UK tez do porodu kazdy ma swoj pokoj.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

ja miałam swoją salę, rodziłam z przyjaciółką. ponieważ rozstałam sie z ojcem dziecka, nie dowiedział się, kiedy rodzę.