« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aanita92
aanita92

2013-11-25 10:12

|

Poród i Połóg

Wszystko o .. cesarskim cięciu

Odkąd lekarz powiedział że jeśli maluszek będzie rósł w takim tempie i dojdzie do 4 kg a wtedy moją ciąże zakończy cesarskie cięcie, nie moge przestać myśleć o tym "zabiegu".
Chciałabym się dowiedzieć kilku rzeczy na ten temat, najbardziej Wasze odczucia po cesarce.
Najbardziej boje się tego że nie będę mogła się zajmować synkiem, karmić Go normalnie, że będzie gdzieś na jakiejś sali a mnie przy nim nie będzie..
Opiszcie mi tak mniej więcej jak było w Waszych przypadkach..może troche przesadzam..

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
malami85

to ja już Ci opiszę mój przypadek- troszkę to zajmie więc daj mi chwilkę :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kalasia

To nie zabieg a poważna operacja. Ja również nie brałam cc pod uwagę, a tak zakończyła się moja ciąża. U mnie wyglądało to tak. Godzina 8.30 cesarka, po jakiś 3 godzinach zobaczyłam synka, następnego dnia zwieziono mnie na oddział noworodkowy i tam już byłam z dzieckiem cały czas. Na początku lekko nie jest, brzuch ciągnie, ciężko się poruszać, ale z każdą godziną jest lepiej. Trzeba dużo chodzić, próbować mimo,że boli.A dziecko daje siłę, wiesz,że musisz się nim zająć i tylko to jest najważniejsze.Do domu wyszłam po 3 dobach, byłam sama z małym, wszystko koło siebie i jego robiłam sama. Zajmowałam się normalnie domem.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
malami85

Otóż ja pierwszy raz o cc usłyszałam tydzień przed terminem. Julcia wtedy już teoretycznie ważyła 4300. Jednak lekarz by się upewnić chciał to skonsultować z dyrektorem kliniki w której miałam rodzić. Zabieg mieliśmy wyznaczony na następny dzień rano. Tak strasznie się bałam, że przepłakałam całą drogę. Po badaniach i usg doktor M. stwierdził że mam predyspozycje do porodu naturalnego i żeby poczekać. Czekaliśmy. trzy dni po terminie dzwonie do mojego lekarza, a on że tak o mnie myślał i boi się że dzidzia jeszcze urosła i że zapisał mnie na cc na drugi dzień na 20stą, tylko przed żeby jeszcze zrobić usg. Wyszło że Malutka waży 4500. Pojechaliśmy do kliniki, wypełniliśmy papiery. Już wtedy- zero stresu, już chciałam żeby była z nami. Zabrali mnie na sale, mąż został w pokoju. Anestezjolog, igła w plecy ( wyobrażałam sobie ból nie z tej ziemi, a to było ledwie ukłucie ). Pomogli mi się położyć, pozakrywali parawanami, a ja tylko ruszałam palcami u stóp bo bałam się że zaczną zanimm znieczulenie zacznie działać :) i ruszam, i ruszam...i zerknęłam na sufit... a sufit był cały w srebrnych kasetonach, w których jak w lustrze odbijało się to, co miał zasłaniać parawan. I zobaczyłam że już dawno mnie rozcieli ( ale ostro dalej "ruszałam" palcami ). Samo dostanie się do dziecka trwało moment, Julia ważyła 4500 i była owinięta pępowiną. Pokazali mi ją i pani zapytała czy ma jechać do Taty. Oczywiście powiedziałam, że tak a sama jeszcze byłam na sali z 30 min ( łożysko, sprawdzenie czy wszystko wyjęte, szycie ). Była godzina 20.40. O 8 rano kazali mi wstać. To był przyznam ból niesamowity. Ale powolutku, pomalutku. Dziecko miałam cały czas przy sobie ( byłam w jedynce ). Sama je przebierałam, karmiłam. Cesarka boli ( mnie najbardziej wstanie z łóżka ), ale nie na tyle by nie dać sobie rady z Maleństwem.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

Ja miałam dwie cesarki. Pierwsza z powodu zagrażającej zamartwicy płodu i braku postepu porodu, a druga juz z wyboru, bo wskazań do cięcia żadnych nie miałam. To poważna operacja, a nie zabieg, ale nie jest tak źle jak mogłoby sie zdawać. Po pierwszym porodzie synka dostałam dopiero na drugi dzień od operacji, pokarmu nie miałam, ale konsekwentnie przystawiałam synka do piersi i pokarm sie pojawił. Karmiłam rok. Dzieckiem zajmowałam się praktycznie od początku, odkąd tylko do mnie trafiło. Nie było łatwo, ale dałam radę, musiałam. Po drugim cięciu synka dostałam od razu po operacji (na kilkanaście minut), przystawiłam go do piersi, a póxniej zostałam przewieziona na pooperacyjną. Dziecko dostałam na drugi dzień i od tego czasu był tylko ze mną. Cóż, rana po cięciu boli, ciągnie, trudno się wyprostować, trudno złapać oddech gdy pierwszy raz wstajesz i chcesz się ruszyć, ale nie ma dramatu. Najlepiej ciągle być w ruchu, najgorzej jest po nocy, po dłuższym leżeniu. W szpitalu dostajesz ketonal na złagodzenie bólu. Ja jestem przykładem kobiety, która mimo cesarek karmiła piersią. Łatwo nie było, bo oprócz bólu po cięciu, bólu spowodowanego obkurczaniem się macicy i brakiem mleka - udało się. Karmienie rodzi się w głowie. Ja byłam bardzo zdeterminowana, zależało mi na tym aby dziecko dostawało MWP (Mleko Własnej Produkcji ;)) i tak zrobiłam. Niczym synka nie dokarmiałam tylko konsekwentnie do piersi dostawiałam i po niedługim czasie pojawiła się pierwsza siara :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ona
ona

12,25 cięcie było trwało ok godzinki najtrudniej było im wyjąć brzdąca najgorsze chyba te wszystkie głosy co słyszy się przy cięciu heheh :/ potem był przejazd na sale pooperacyjną przeglad przez lekarza u mnie zastrzyk w dupsko ! i kilka godzin bez czucia nadal potem czucie wróciło lecz ból przyszedł wiec kroplówek mnóstwo hehehe :) dopiero kilka godz po CC przywiezli mi dziecko na 1 karmienie tylko jak karmic gdy sie nie ma czucia od pasa w dół :/ cieżko było . po 24 godzinach leżenia czas wstać na nogi ! KOSZMAR ! krecilo mi sie w glowie rzygac się chciało wręcz , rana ciągnęła bolała a ja szłam jak pokrzywiona :/ 3 dni były okropne na ten 4 bylo ciut lepiej ale nadal bolała mnie rana i ciezko bylo sie ruszac i podnosić . ze szpitala na 4 dobe wyszlismy po rozcięciu szwów i dobrym stanie dziecka :) lecz droga od oddzialu do auta byla straszna meczylam sie i szlam tak powoli ze ochh :/ wiem ze kazda kobieta inaczej to przechodzi ale ja przeszłam okropnie cesarkę potem jeszcze tydzien zastrzyków w brzuch które mama mi robila bo ja sie bałam sama dac hehee ;) NIE ROZUMIEM KOBIET CO NA ŻĄDANIE CHCĄ CESARKĘ !!! GŁUPOTA!!!
przepraszam że tak opisalam to ale wolałam prawde napisac niż sciemniać jaki to raj !!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
santy

Jamoglam karmić właściwie chyba od razu gdy przywieźli mnie na pooperacyjną, ale byłam zmęczona i córka sama spała, więc przez 2-3 godziny obie odpoczywałyśmy przy sobie (ona leżała w swoim łóżeczku). Karmienie skuteczne było jednak dopiero na drugi dzień, bo córka nie chciała się obudzić, albo zasypiała przy piersi, nie chciała ssać- chyba ze dwie godziny ją uczyłam i wybudzałam.Małymi kroczkami wreszcie załapała, bardzo małymi :) Po 3 dniach już normalnie jadła. Mi dawali ketonal, ale wiem że mają też dostępną morfinę (nie przechodzi do mleka) - więc może podadzą jak bedzie bardzo bolało, ale generalnie załują tego specyfiku kobietom :/ - może zagadaj do swojego gina, czy istnieje taka możliwość, ja nie wiedziałam i myślałam, że zejdę - ale mi nerw przecięli.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
zena

powiem tak rodziłam sn i miałam 2 cc i wybieram cc :)

ur .17.24 ,po 18 było po wszystkim przewieźli mnie na pooperacyjną przyszedł mąż i przywieźli małego pielęgniarka dostawiła mi go do cyca wiec nie wiem dlaczego każdy myśli że po cc dziecko sie później widzi to zależy tylko od matki i jak przewieźli mnie na zwykła sale małego też od razu dali

druga rzecz podczas cc beznadziejne uczucie ale nie bolesne jak wyciągaja dziecko po odcięciu pepowiny połozna owinęła i pokazała mi dziecko pogłaskałam i zabrali do badania też nie bolesne ale nieprzyjemne uczucie szycia jest ale to naprawde da się wszystko znieś i najgorsze jest pierwsze wstanie ale jak się ząbki zaciśnie to wszystko się da przy porodzie sn też ząbki trzeba zacisnąć wiec cc wcale nie taka straszna jak ja w większości opisują:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
psikusekxxx

Przez całą ciążę nie było ani razu wspomniane o cc, bo synek był ułożony prawidłowo, wszystko było ok. Do momentu aż przyjechałam na IP kilka dni po terminie. Tam lekarka wzięła mnie na usg i wyszło że dzieciątko będzie ważyło między 4 a 4,5 - miałam bardzo duży brzuch. I tak miałam wyznaczoną na 19 a akcja sama się zaczęła 17 , szybko na salę, w między czasie znieczulenie które było zbawieniem :D Nic nie bolało bo zanim wbiją już ten płyn prawidłowy znieczulają skórę więc nic nie boli. POtem parawany, i ciach ... poza tym że widziałam wszystko w odbiciu :D Nie ruszało mnie to bo wyłam jak szalona że zaraz zobaczę moje wyczekane dziecko, troszkę szarpania bo wyciągnąć go nie mogli. I naglę szłyszę piękny krzyk :) JUż był na świecie. Zważyli go i pokazali już czystego :) A szkoda, bo bym chciała widzieć takiego brudaska :) Pocałowałam go i zawieźli w inkubatorku na noworodki. Mój M poszedł do niego, a ja sobię leżałam pod kroplówami i "odpoczywałam" Przynieśli mi go do przytulenia po jakimś czasie, nie wiem jakim bo w amoku byłam hehe kilka godzin chyba. Powiedzieli że zdrowy itp. WYciskali resztki z macicy jak znieczulenie działa nic nie czujesz, ale potem jeszcze jak puściło to był ból jak cholera. O 17 się urodził, rano o 8 musiałam wstać, ból cholerny ale trzeba. Na noworodkach byłam tak osłabiona że zasłabłam ale myśl że zaraz będzie przy mnie dawała sił :) Przynieśli go i rób matka co chcesz :D Ruszyć się ciężko ale wyboru nie masz. Trzeba :) Nie jest tak źle, drugi raz raczej też będę chciała cc, z racji tego że synek miał ponad 4kg, ale rugi raz będę rodziła w prywatnej klinice z racji wygody. Łóżka itp w państwowym to koszmar, niestety.

Powodzonka :) Ja jestem zadowolona z cc, bo moje dzieciątko uordzilo się całe i zdrowe :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madelka

Ja miałam cc z góry zapowiedziane ze względu na wąską miednice. I ciesze sie że miałam cesarke. Zaczeło sie od kroplówek nawadniających i założenia cewnika, nic nie boli. Potem przeszłam na blok operacyjny kazano mi sie położyć na stole i tam zeczeły sie przygotowania. Podpięto cisnieniomierz. Znieczulenie w kręgosłup nie bolało, miałam najpierw znieczulenie miejscowe podane a po chwili wkłucie i takie uczucie jakby ziarnko ryżu weszło mi w plecy, robiono mi to na leżąco w maksymalnym zgięciu ciała. Położyłam sie plackiem, zaczeło mi sie robić ciepło i dretwiało mi ciało od cycków po stopy. Pytali czy chce coś na uspokojenie, trzęsłam sie zzimna. Zaczeło sie chwile przed 16.. Sprawdzili czy mam czucie i działali. Wysmarowali brzuch jodyną. Lekarz mnie naciał, nie czułam kompletnie nic, gdyby nie to ze mną ruszali nie wiedziałabym że cokolwiek mi robili. Synka pokazali mi o 16:23 i wzieli na badania, druga lekarka nacisneła na brzuch i wyciągneli łożysko. Podawali oksytocyne dożylnie żeby macica sie obkurczała i czyścili mnie od środka. Potem szycie. Cały czas rozmawiałam i żartowałam z lekarzem :) W sumie szkoda że miałam parawanik bo z chęcią bym popatrzyła jak to wygląda ( w lampie nic nie widziałam :P ) Po zabiegu leżałam poł godziny, czekali aż znieczulenie zacznie puszczać. Potem przewiezli mnie na zwykła sale na oddziale noworodkowym. Tam juz leżałam cały czas. Koło 18 przyszła anestezjolog zapytać jak sie czuje, czy znieczulenie jeszcze trzyma. Dostawałam leki przeciwbólowe, w tym morfine miałam podaną żeby wyspać sie pierwszej nocy po cc. Synka dostałam tego samego dnia, pokarm pojawił sie w 2 dobie :) Karmiłam piersią :) wiec spokojnie sie da. W pon miałam cc,we wtorek już siedziałam, po południu spacerowałam powoli, zgarbiona. W srode było juz rewelacyjnie :) Mówią że dobrze zacząć sie ruszać mimo bólu bo wtedy dochodzi sie szybciej do siebie i u mnie to sie sprawdziło. Karmiłam głownie na leżaco lub w pozycji spod pachy. Szwy sciągają w 7dobie po cc. Ja miałam jedną żyłke przez całą długość, przy wyciąganiu troche bolało ale teraz blizna jest ładna :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jk1606

Po cc leżałam 24h na sali pooperacyjnej, ale małą mi przynosili na karmienia. Co prawda pokarmu nie miałam, ale wydaje mi się, że to nie przez cc tylko po prostu coś tam nie zadziałało w moim ciele, bo nawet siary nie miałam ( dopiero pojawiła się 8 dni po cc). Po 24h byłam już cały czas z mała i się nią opiekowałam. Zabierali mi ją tylko na badania i do kąpania. Jak wróciłyśmy do domu od razu zostałyśmy same i od samego początku się nią zajmowałam, bez problemów. Po cc doszłam do siebie tak w 100% po 2 tygodniach. Ogólnie samego zabiegu źle nie wspominam.