mój aż czasami do przesady.. głównie o jego zazdrość są kłótnie.. wczoraj np. wcześniej zasnęłam a on ubzdurał sobie że poszłam gdzieś :D głupek :)

Wiedziałam, że mój chłop będzie w mniejszości. Żeby nie było, że ja tak kocham zazdrość. Sama nie jestem zazdrośnicą, nie wściekam się o każdą jego koleżankę, wyjście na piwo, itp. Ale czasem połechtam jego ego, twierdząc, że trochę mnie zazdrość o coś tam ścisnęła. Od niego usłyszałam to może ze dwa razy, jak byłam jeszcze na studiach.

dla mnie zazdrość to jest chore przecież przez to jest najwięcej kłótni a nawet rozpadów w związku, a co jessteś nie szczęśliwa ze swoim facetem czy jak nie kocha cie zaniedbuje, umnie w małżeństwie niema zazdrości ale za to jest dużo miłości i to jest najważniejsze:)

Monia nie zgodzę się z Tobą. Odrobina zazdrości dodaje związkowi pikanterii. Nie chodzi o to, aby się kłócić, sprawdzać telefony, szpiegować i robić awanturę o każde głupstwo. Chodzi o taki swego rodzaju flirt, pokazanie, że "jesteś moja, nie chcę Cię nikomu oddać".

a mój jest zazdrosny tylko jak sobie troszke wypije:D
bo ogólnie to mogłabym nie wiem co wyprawiac a on nic...przykre to,bo czasami mam potrzebe zeby udowodnil mi wlasnie w taki sposob ze nadal mu zalezy i wogole.mimo wszystko troche zazdrosci w związku jest na swój sposób potrzebne... :)

Marlyn mój po alkoholu robi się jeszcze bardziej potulny, więc to też na zazdrość nie zadziała:)

acha no mój też tak nigdy nie mówił jesteś tylko moja itd. dlatego tak wcześniej napisałam bo np. mieszkamy z siostrą mojego M i słyszymy jakie sceny zazdrości urządzają aż z domu gdzieś szła w pierony a ten jej facet jezdził i ją szukał i tak do dzisiaj jest i pyta sie nas czasami czemu nigdy o nic sie nie kłócimy to jej mówimy bo nie jesteśmy zazdrośni o siebie.

wiadomo jak jest para lub małżeństwo dwoje kochających ludzi to wiadomo że jesteś tylko jego a on twój:)

o mały włos nie pobił chłopaka który do mnie pisał ..