Zawsze jak chciałam coś napisać na blogu zdarzały się rzeczy, które mi w tym przeszkadzały. Nie wiem, czy w jednym blogu wszystko wyjdzie jakoś składnie ale postaram się streścić.

                                  Dużo siły bedzie mnie to kosztowało, ale 1 września umarła moja ciocia na raka, było i jest ciężko, ale teraz już jest w niebie i nie cierpi. Cały ten tydzień był bardzo ciężki i nie było chwili wytchnienia.

                                     1 wrzesnia też moja pierworodna poszła juz trzeci rok do przeczkola, ale tym razem jest już to " zerówka". Wszystko jest dobrze przeszła ze swoją grupą i dwiema Paniami:) Na poczatku z mężem chcieliśmy dać ją na 5 h bezpłatnego, ale doszliśmy do wniosku, że wygodniej nam będzie jak będzie chodzićna 8 h płatnego. Tym bardziej, że na początku listopada ma się urodzić nasze drugie bebiko. Nie będzie mi się chciało po 4 h lecieć po nią, nie zdąże nic w domu zrobić ani przy maleństwu. Nawet dziadkowi Zuzi będzie wygodniej( bo będziemy potrzebowali jego pomocy)

                                     Cały tydzień był taki zakręcony, że zapomniałam we wtorek o szkole rodzenia, a w czwartek nie byliśmy z Zuzą u dentysty. Przez tydzień nawet nie przeczytałam żadnej ksiazki

                                     Wczoraj już wszystko tak mniej wiecej wróciło do normy, zrobiliśmy sobie grilla z mężemi ogladalismy SMERFY  Spedzilismy czas razem co jak mąż pracuje zdarza się rzadko, tym bardziej, że mała nie widziała tatusia 4 dni nie odstępowała go na krok.

                                       Dziś niedziela i tak jakoś znalazłam czas, aby tu coś napisać, abym mogła wyrzucić z siebie swoje żale nie wiem czy ktos to przeczyta, ale tak fajnie sie czuję jak zawsze coś napiszę.

Tak fotka to z dziś  moje 32 tyg za mną....

A tu Panna Zuzanna :) coś majstruje przy komputerze...