Blog: ahne

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ahne
ahne

2013-11-13 18:57

|

Komentarze: 6

Tam i z powrotem.

Wiece czego nie lubię? Niepotrzebnego plątania się po lekarzach. Ale czasem to nieuchronne. Z 16 dzielnicy (Bezirk) do 22 jest dość daleko. Ja tam mam lekarza. Lekarza rodzinnego. W poniedziałek pojechałam bo na moim zwolnieniu brakowało pieczątki i podpisu. Okazało się, że pieczątkę przybije mi droga pani lekarz dopiero w czasie kontroli, tego wyznaczonego dnia. Uśmiałyśmy się z panią miłą sekretarką, ale naburmuszona wyszłam i pognałam w stronę domu. Byłam zła bo jestem człowiekiem, który na zimą zalatującą, szarą i wietrzną pogodę chętny popatrzeć, ale tylko przez okno z kubkiem czegoś gorącego :) Na dodatek cały czas jestem na drodze kupienia czapki. Nie byle jakiej. Mam słabość do czapek, zwłaszcza takich w których wyglądam jak smerf. Niestety jedną z moich ulubionych a w sumie można powiedzieć JEDYNĄ skradziono mi podczas ubiegania się o miejsce w akademii sztuk pięknych w Wiedniu gdzie poległam, ale o tym niewarto nawet wspominać. Wracając do tematu czapki. Czekam na ładną pogodę, żeby wyjść z domu i kupić czapkę :) 

Zdecydowałam się na organ-screening, przypuszczam, że wiadomo o co chodzi. Taki specjalny rodzaj USG gdzie szczególną uwage zwraca się na organy dziecka takie jak serduszko, płuca i tak dalej. Można wykryć problemy z sercem jeśli takowe występują. 
Na samym początku odmówiłam wszystkim dodatkowym badaniom typu Nackendichtemessung nie wiem dokładnie jak to badanie się nazywapo polsku, ale chodzi tu o wykrywanie syndromu downa. Więc na początku odmówiłam, bo stwierdziłam, że kochać moje dziecko będę bezwzględu na to jaka choroba go dosięgnie. Jednak lekarz przekonał mnie do badania organów dziecka. Zgodziłam się też dlatego ponieważ mój ginekolog to szybki Bil. Jest miły , bardzo pomocny, odpowie na wszelkie pytania, ale wizyta u niego trwa nanosekundy. W tym czasie nie wszystkie pytania mi się przypomną więc wychodzę od lekarza trochę osowiała, ale przeważnie zadowolona bo za każdym razem z dzieckiem wszystko w porządku. Organ screening trwa mniej więcej pół godziny z tego co wiem, więc spokojnie będę mogła opowiedzieć mu o wszystkim co mnie martwi i zadawać nawet głupie pytania :) 

Zaczęłam więcej jeść, ale nie zgrubłam ani kilograma. Z tego co wiem to powinno mnie choć trochę już przybyć. Martwi mnie to.

Wczoraj przeczytałam artykuł nie bardzo podnoszący na duchu jak to młode mamy są szykanowane w tym pieknym mieście. Młode mamy wszędzie są szykanowane, chociaż odrobinę. Przecież wszędzie widzimy wiecznie niezadowolonych z życia starszych ludzi, którzy nienawidzą świata. Ludzi, którzy uważają, że dziecięcy wózek powinien jechać na dachu tramwaju zamiast w środku. Tak to już jest. Ale czy naprawdę warto pisać o tym artykuły? Nie znajdę na tej ziemi człowieka którego nic nie drażni. Po co zawracać sobie głowę nieszczęśliwymi ludźmi? :) 

Ja na przykład dalej mam stracha siadać na miejscach specjalnie wyznaczonych dla ludzi starszych, ciężarnych i kobiet z wózkiem. A to dlatego, że mój brzuch jest ledwie widoczny i wszyscy patrzą na mnie spod byka, kiedy starsza kobieta o niesamowicie niemiłym wyrazie twarzy prycha i jęczy nade mną (chociaż siły i wigoru jej nie brakuje), a mnie akurat słabo no i nie ustoję choć bym chciała. Wiecie co w takiej sytuacji zrobiłam? Wyciagnęłam moją książeczkę ciąży, wertowałam ją upierdliwie, rozpięłam trochę płaszcz (spod niego wystawał mi mój mały brzuszek) i potem patrzę na kobitkę, wstaję, wzdycham mocno i mówię niech se pani klapnie. "och nie nie nie trzeba, pani ma tam kogo nieść, ja mam tylko laskę" uśmiecham się i padam ciężko na miejsce. Taka sytuacja wydarzyła mi się raz, ale nie mam zamiaru udowadniać całemu światu, że siedzę tu ponieważ jestem w ciąży. Jak mi brzuch urośnie to może ktoś sam ustąpi miejsca jak oprę bandzior o czoło jegomościa. 

Czytam władcę pierścieni, ale chyba potrzebuję okularów. Po tylu przeczytanych książkach (nie chwaląc się będzie ich już kilka tysięcy) oczy powoli wysiadają, zwłaszcza,że w pracy cały Boży dzień używam komputera i czytam niewyraźne pismo meldujących się w hotelu. Słyszałam, że wzrok psuje się po urodzeniu dziecka przez wysiłek porodowy, ale czy to prawda? 

 

Sporo czytania, więc na koniec zdjęcie moich odpoczywających, śmiesznych stóp.

 

oraz jedno zdjęcie z mojego starego portfolio. Mieli powód, żeby mnie nie przyjąć ? :P 

 

Miłego wieczoru : ) 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mama4412

Czyta się twój blog jak książkę :)  możesz polecić mi jakąś książkę- romansidlo ? Pozdrawiam    

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ahne

Dzięki wielkie :)  Ojej z romansidłami mam bardzo mało do czynienia ale polecam książkę, która mi się niesamowicie spodobała. "Marzycielka z Ostendy" :) 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mama4412

Dziękuję :)  w grudniu będę w pl to się zaopatrze 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anulla1993

te Twoje wpisy są cholernie wciągającewink

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ahne

Miejmy nadzieję, że nie spotka :) W Wiedniu ludzie przeważnie są jak szara masa, nie interesują się innymi, ewentualnie poobserwują. Chociaż są wyjątki, to chyba wszędzie :) Z tego co widzę przez okno to zimno ale słoneczko właśnie wyszło:) Trzeba pędzić na spacer!