Jestem dziś jakoś dziwnie roztrzęsiona. Strasznie szybko się męczę, jest mi gorąco, chociaż w domu jest 20 stopni a latam w krótkich spodenkach. Serce mi jakoś dziwnie wali.. Nie wiem co się dzieje... Ehh... Ciężko mi z,ebrać myśli, zabrać za cokolwiek. Sprzątanie idzie strasznie ciężko, bo co chwila muszę robić odpoczynek. Nie mam apetytu za to mam zawroty głowy i mdłości. Może się zatrułam albo coś mnie pobiera. Ale nie chce mi się wstawać z łóżka... 

Tak jeszcze dopiszę, jakich mam bystrych majstrów. Mam 2 łazienki, ale jedna została zrobiona od razu zanim się wprowadziliśmy a z drugą czekaliśmy na dobry moment (czyt. na fundusze). Od kilku dni robimy małą łazienkę, ale pojawił się jeden dość znaczący problem . Zaginął odpływ :D Jakiś bystrzak wylał posadzkę nie zaznaczając odpływu wanny... i musieli skuwać całą podłogę w poszukiwaniu. Mało tego, skuli, ale odpływu nie znaleźli... I jak tu się nie wkurzyć? Pomijając fakt, że sprzątam na okrągło i na okrągło mam wszędzie pył, trafia mnie szlag. Mam dość. A czeka mnie jeszcze remont dużej łazienki, bo mąż stwierdził, że mu się podłoga przestała podobać... Wykończę się, szczerze. Nie ma nic gorszego niż remonty.